sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 12.

Po tym jak Nencer ogłosili wszem i wobec, że są razem, poszłam do łazienki. Widocznie nie było mi dane spokojnie skorzystać z toalety, bo krok w krok szedł za mną Harry. Osoba, której chciałam dzisiaj unikać. Co za zrządzenie losu... Dlaczego zawsze mam takiego pecha? Poszłam okrężną drogą, mając nadzieję, że chłopak po prostu idzie do kuchni albo na taras. Jednakże odgłos kroków za moimi plecami nie ustępował. W końcu się zdenerwowałam i stanowczym ruchem odwróciłam się w stronę loczka. Hazza szeroko otworzył oczy i skulił się jak wystraszony szczeniaczek.
-Czego ty ode mnie chcesz?- warknęłam-  po co za mną łazisz?
-J-ja chciałem tylko porozmawiać...
-Nie mamy o czym rozmawiać.-przerwałam mu.
-Owszem, mamy.- powiedział, tym razem, groźnie i chwycił mnie za rękę- chodź.- dodał i pociągnął do kuchni.
-Co ty robisz? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać!- wrzasnęłam.
Harry w ogóle mnie nie słuchał i w dalszym ciągu prowadził do kuchni z zaciętą miną. Kiedy stanęliśmy obok zlewu chłopak rozejrzał się wokół upewniając, że nie ma nikogo w pomieszczeniu.
-Słuchaj, nie musisz ze mną rozmawiać, ale chociaż mnie wysłuchaj. Wiem, że mnie nienawidzisz, ale proszę zrób to.- powiedział błagalnym tonem.
Lekceważąco skinęłam głową i machnęłam ręką, aby kontynuował.
-Pff- chłopak głośno wypuścił powietrze z płuc i zaczął mówić.- to co zrobiłem było złe. Piekielnie i niewyobrażalnie złe. Zachowałem się jak rasowy dupek, który nie ma uczuć. Nawet nie wiem co mną kierowało, byłem zły i wszystko wyolbrzymiłem. Wiem, że Zayn to tylko twój przyjaciel...- "niestety... Boże o czym ja myślę! Dobra Molly skup się."- Zrobiłem ci awanturę o nic i nie mam żadnego wytłumaczenia.
-A nie pamiętasz co się działo PO awanturze?- przerwałam mu.
Jasne, to że wydarł się na mnie bez powodu też było okrutne, ale mógłby wspomnieć o jego małej, nocnej przygodzie z blondi.
-Mol, daj mi dokończyć. Wiem, do czego zmierzasz, ale mogę przysiąc, że nie wiem skąd wzięła się obok tamta laska. Nie przespałem się z nią!- krzyknął.
-Jesteś żałosny... Dlaczego kłamiesz mi prosto w oczy?- zapytałam z wyrzutem.
-Wcale nie kłamię.- westchnął i poprawił grzywkę.- naprawdę nie mam z tamtą dziewczyną nic wspólnego.- powiedział, na co wywróciłam oczami.
Nastała chwila ciszy, przez którą wpatrywałam się Harry'ego oczekując aż kontynuuje rozmowę. Chłopak miał spuszczony wzrok i wyglądał, jakby właśnie układał sobie w głowie, to co ma zamiar powiedzieć.
-Mogę już iść?- zapytałam zdezorientowana.
-Nie, zaczekaj.- odparł.- słuchaj, wiem, że będzie to dla ciebie trudne, bo nie dażysz mnie chociaż odrobiną sympatii, ale chciałbym, żebyśmy zaczęli od zera.-parsknęłam śmiechem, ale chłopak to zignorował.- może to dla ciebie niezrozumiałe, ale jesteś dla mnie cholernie ważna. Nawet nie wiesz jak bardzo.- dodał lekko się rumieniąc.
Nie powiem, że nie było to miłe, ale nie chciałam dać się tak łatwo zmanipulować tymi maślanymi oczkami loczka. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co zrobić. Hazza mnie zranił i to bardzo mocno, ale był wtedy pijany. Poza tym przysiągł, że z tamtą dziewczyną nie miał nic wspólnego, ale czy mogę mu uwierzyć?
Przez kilka minut Harry cierpliwie czekał na moją odpowiedź, a ja nadal nie miałam pewności, czy powinnam mu wybaczyć.
-Mógłbyś dać mi trochę czasu?- szepnęłam.
Na twarz chłopaka zawitał ogromny uśmiech. Pewnie myślał, że nie będę chciała mieć z nim niczego do czynienia. Moja odpowiedź dała mu małą iskierkę nadzieji.
-Jasne, zastanów się na spokojnie, rozumiem.
Wyszliśmy z kuchni. Moją głowę cały czas zajmowało jedno i to samo pytanie. Będę musiała udać się po radę do Spence i Zayna, bo w końcu są moimi przyjaciółmi. Kiedy weszliśmy razem do salonu wszyscy zrobili wielkie oczy. Na ich twarzach malowało się zdziwienie jakiego nigdy jeszcze nie widziałam. Szczerze mówiąc cała ta sytuacja była idiotyczna i śmieszna, więc zachichotałam.
-Topór wojenny zakopany?- zapytał Niall.
Nic nie odpowiedziałam, robiąc irlandczykowi na złość. Blondyn zrobił obrażoną minę a ja wystawiłam do niego język. Zaczęłam się zachowywać jak gdyby nigdy nic i spokojnie rozmawiałam ze zdezorientowanymi przyjaciółmi. Miałam niezłą frajdę z patrzenia na ich rozkojarzone twarze.
Cały wieczór przebiegał w miłej i zabawnej atmosferze. Po jakimś czasie uznałam, że wyciągnę na chwilę Zayna i Spencer, żeby poradzić się co do Harry'ego.
-Spence, Malik, mogę was na chwilę porwać?- zapytałam z uśmiechem. Zayn i dziewczyna ze zdziwieniem w oczach wstali, a Harry poprawił się na siedzeniu. Czułam, że podejrzewał, o czym chcę z nimi rozmawiać. Weszliśmy na taras i stanęliśmy na marmurowych schodkach.
-A więc, co jest Mol?- zapytała Spencer słodkim głosem.
-Muszę się was o coś zapytać.-chrząknęłam, patrząc jak brwi Zayna powoli się unoszą.- przyszedł do mnie Harry i przeprosił, potem błagał o wybaczenie i przepraszał jeszcze raz, wytłumaczył mi wszystko i zapytał czy zaczniemy od zera.- powiedziałam na jednym wydechu.- Co mam robić?
-Yhm...-odezwała się Spence.- uwierz mu. Przysięgam ci, że ma dobre intencje. Wiem co nieco o tym wszystkim i myślę, że powinnaś dać wam szansę.
Przytaknęłam i popatrzyłam na Malika, który stał ze spuszczoną głową.
-A ty, Zayn, co o tym myślisz?
Chłopak powoli uniósł twarz patrząc na mnie swoimi mlecznymi tęczówkami. Nie mogłam oderwać od nich oczu.
-Ja myślę, że nie powinnaś mu wybaczać. Ten idiota postąpił podle i nic go nie tłumaczy. Zranił cię a ja mu tego nie podaruję.- powiedział twardo i  zacisnął szczękę.
I znowu byłam rozdarta. Rozważając wszystkie za i przeciw, stałam w zamyśleniu kilka minut. W końcu udało mi się skleić myśl w jedno pożądne zdanie.
-Jednak, myślę, że.....

~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim! PRZEPRASZAM że tak długo czekaliście na ten rozdział i w dodatku jest taki krótki, ale kompletnie nie miałam jak się do niego zabrać. Za mało czasu, weny brak...
5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ!