czwartek, 20 czerwca 2013

PRZECZYTAJ!

Hejka.
Wiem że nie pisałam nic baaardzo długo i szczerze mówiąc nawet nie wchodziłam na bloga, za co strasznie przepraszam wszystkich, którzy liczyli na następne rozdziały. Ale kiedy dzisiaj weszłam na bloga i zobaczyłam że codziennie są nowe wyświetlenia i jest ich ponad 1000 i 14 osób podobno czyta bloga, to tak sobie myślę......
CHCECIE ŻEBYM PISAŁA HISTORIĘ DALEJ CZY NIE?
komentujcie <3

sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 12.

Po tym jak Nencer ogłosili wszem i wobec, że są razem, poszłam do łazienki. Widocznie nie było mi dane spokojnie skorzystać z toalety, bo krok w krok szedł za mną Harry. Osoba, której chciałam dzisiaj unikać. Co za zrządzenie losu... Dlaczego zawsze mam takiego pecha? Poszłam okrężną drogą, mając nadzieję, że chłopak po prostu idzie do kuchni albo na taras. Jednakże odgłos kroków za moimi plecami nie ustępował. W końcu się zdenerwowałam i stanowczym ruchem odwróciłam się w stronę loczka. Hazza szeroko otworzył oczy i skulił się jak wystraszony szczeniaczek.
-Czego ty ode mnie chcesz?- warknęłam-  po co za mną łazisz?
-J-ja chciałem tylko porozmawiać...
-Nie mamy o czym rozmawiać.-przerwałam mu.
-Owszem, mamy.- powiedział, tym razem, groźnie i chwycił mnie za rękę- chodź.- dodał i pociągnął do kuchni.
-Co ty robisz? Nie mam ochoty z tobą rozmawiać!- wrzasnęłam.
Harry w ogóle mnie nie słuchał i w dalszym ciągu prowadził do kuchni z zaciętą miną. Kiedy stanęliśmy obok zlewu chłopak rozejrzał się wokół upewniając, że nie ma nikogo w pomieszczeniu.
-Słuchaj, nie musisz ze mną rozmawiać, ale chociaż mnie wysłuchaj. Wiem, że mnie nienawidzisz, ale proszę zrób to.- powiedział błagalnym tonem.
Lekceważąco skinęłam głową i machnęłam ręką, aby kontynuował.
-Pff- chłopak głośno wypuścił powietrze z płuc i zaczął mówić.- to co zrobiłem było złe. Piekielnie i niewyobrażalnie złe. Zachowałem się jak rasowy dupek, który nie ma uczuć. Nawet nie wiem co mną kierowało, byłem zły i wszystko wyolbrzymiłem. Wiem, że Zayn to tylko twój przyjaciel...- "niestety... Boże o czym ja myślę! Dobra Molly skup się."- Zrobiłem ci awanturę o nic i nie mam żadnego wytłumaczenia.
-A nie pamiętasz co się działo PO awanturze?- przerwałam mu.
Jasne, to że wydarł się na mnie bez powodu też było okrutne, ale mógłby wspomnieć o jego małej, nocnej przygodzie z blondi.
-Mol, daj mi dokończyć. Wiem, do czego zmierzasz, ale mogę przysiąc, że nie wiem skąd wzięła się obok tamta laska. Nie przespałem się z nią!- krzyknął.
-Jesteś żałosny... Dlaczego kłamiesz mi prosto w oczy?- zapytałam z wyrzutem.
-Wcale nie kłamię.- westchnął i poprawił grzywkę.- naprawdę nie mam z tamtą dziewczyną nic wspólnego.- powiedział, na co wywróciłam oczami.
Nastała chwila ciszy, przez którą wpatrywałam się Harry'ego oczekując aż kontynuuje rozmowę. Chłopak miał spuszczony wzrok i wyglądał, jakby właśnie układał sobie w głowie, to co ma zamiar powiedzieć.
-Mogę już iść?- zapytałam zdezorientowana.
-Nie, zaczekaj.- odparł.- słuchaj, wiem, że będzie to dla ciebie trudne, bo nie dażysz mnie chociaż odrobiną sympatii, ale chciałbym, żebyśmy zaczęli od zera.-parsknęłam śmiechem, ale chłopak to zignorował.- może to dla ciebie niezrozumiałe, ale jesteś dla mnie cholernie ważna. Nawet nie wiesz jak bardzo.- dodał lekko się rumieniąc.
Nie powiem, że nie było to miłe, ale nie chciałam dać się tak łatwo zmanipulować tymi maślanymi oczkami loczka. Szczerze mówiąc nie wiedziałam co zrobić. Hazza mnie zranił i to bardzo mocno, ale był wtedy pijany. Poza tym przysiągł, że z tamtą dziewczyną nie miał nic wspólnego, ale czy mogę mu uwierzyć?
Przez kilka minut Harry cierpliwie czekał na moją odpowiedź, a ja nadal nie miałam pewności, czy powinnam mu wybaczyć.
-Mógłbyś dać mi trochę czasu?- szepnęłam.
Na twarz chłopaka zawitał ogromny uśmiech. Pewnie myślał, że nie będę chciała mieć z nim niczego do czynienia. Moja odpowiedź dała mu małą iskierkę nadzieji.
-Jasne, zastanów się na spokojnie, rozumiem.
Wyszliśmy z kuchni. Moją głowę cały czas zajmowało jedno i to samo pytanie. Będę musiała udać się po radę do Spence i Zayna, bo w końcu są moimi przyjaciółmi. Kiedy weszliśmy razem do salonu wszyscy zrobili wielkie oczy. Na ich twarzach malowało się zdziwienie jakiego nigdy jeszcze nie widziałam. Szczerze mówiąc cała ta sytuacja była idiotyczna i śmieszna, więc zachichotałam.
-Topór wojenny zakopany?- zapytał Niall.
Nic nie odpowiedziałam, robiąc irlandczykowi na złość. Blondyn zrobił obrażoną minę a ja wystawiłam do niego język. Zaczęłam się zachowywać jak gdyby nigdy nic i spokojnie rozmawiałam ze zdezorientowanymi przyjaciółmi. Miałam niezłą frajdę z patrzenia na ich rozkojarzone twarze.
Cały wieczór przebiegał w miłej i zabawnej atmosferze. Po jakimś czasie uznałam, że wyciągnę na chwilę Zayna i Spencer, żeby poradzić się co do Harry'ego.
-Spence, Malik, mogę was na chwilę porwać?- zapytałam z uśmiechem. Zayn i dziewczyna ze zdziwieniem w oczach wstali, a Harry poprawił się na siedzeniu. Czułam, że podejrzewał, o czym chcę z nimi rozmawiać. Weszliśmy na taras i stanęliśmy na marmurowych schodkach.
-A więc, co jest Mol?- zapytała Spencer słodkim głosem.
-Muszę się was o coś zapytać.-chrząknęłam, patrząc jak brwi Zayna powoli się unoszą.- przyszedł do mnie Harry i przeprosił, potem błagał o wybaczenie i przepraszał jeszcze raz, wytłumaczył mi wszystko i zapytał czy zaczniemy od zera.- powiedziałam na jednym wydechu.- Co mam robić?
-Yhm...-odezwała się Spence.- uwierz mu. Przysięgam ci, że ma dobre intencje. Wiem co nieco o tym wszystkim i myślę, że powinnaś dać wam szansę.
Przytaknęłam i popatrzyłam na Malika, który stał ze spuszczoną głową.
-A ty, Zayn, co o tym myślisz?
Chłopak powoli uniósł twarz patrząc na mnie swoimi mlecznymi tęczówkami. Nie mogłam oderwać od nich oczu.
-Ja myślę, że nie powinnaś mu wybaczać. Ten idiota postąpił podle i nic go nie tłumaczy. Zranił cię a ja mu tego nie podaruję.- powiedział twardo i  zacisnął szczękę.
I znowu byłam rozdarta. Rozważając wszystkie za i przeciw, stałam w zamyśleniu kilka minut. W końcu udało mi się skleić myśl w jedno pożądne zdanie.
-Jednak, myślę, że.....

~~~~~~~~~~~~~~
Hej wszystkim! PRZEPRASZAM że tak długo czekaliście na ten rozdział i w dodatku jest taki krótki, ale kompletnie nie miałam jak się do niego zabrać. Za mało czasu, weny brak...
5 KOMENTARZY=NASTĘPNY ROZDZIAŁ!

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 11.

*Perspektywa Spencer* (dzień z rozdziału 10)

Rano obudziło mnie irytujące wycie budzika. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić spod ciepłej kołdry, ale mus to mus. Trzeba wstać do pracy. Poszłam do kuchni i zaparzyłam  sobie wielki kubek kawy. Potem zrobiłam jeszcze grzanki z serem i usiadłam do stołu. Kiedy przeżuwałam drugi kęs kanapki, wyjęłam z szuflady kartkę i długopis. "O 17 widzę Cię u chłopaków. Nie ma mowy żebyś nie przyszła! Będę czekać już na miejscu. Spence xx"- nabazgrałam. Mieliśmy dzisiaj z Niallem przekazać przyjaciołom wesołą nowinę. Jeju, brzmi jakbym była w ciąży. Na szczęście nie jestem, chcemy tylko powiedzieć, że zostaliśmy parą. Mam nadzieję, że się ucieszą. W ciągu 30 minut umyłam się i ubrałam, potem wyruszyłam do Starbucksa. Kiedy zamykałam za sobą drzwi Molly nadal smacznie spała. Kiedy szłam chodnikiem usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z torby i przeczytałam smsa od Nialla. "Przychodzę po ciebie do pracy. Tylko napisz o której. Niall xx". Uśmiechnęłam się pod nosem.  Mój chłopak był taki opiekuńczy, uroczy i do tego taki przystojny. Odpisałam mu szybko i otworzyłam drzwi, jeszcze zamkniętego dla klientów, Starbucksa. W pracy było spokojnie, klienci cierpliwi i nienatarczywi. Za oknem świeciło słońce. Aż miło mi się pracowało. Ale i tak już mnie telepało ze zniecierpliwienia. Tak bardzo chciałam zobaczyć mojego Horana. Około 15:00 zauważyłam w drzwiach blond czuprynę. Odłożyłam na ladę kubek, który miałam w ręce. Rzuciłam się pędem w stronę wejścia. Wyglądałam conajmniej dziwnie, ale to się nie liczyło. Podbiegłam do chłopaka, który stał z rozłożonymi ramionami. Przytuliłam go mocno i pocałowałam.
-Cześć. - szepnął w moje włosy.
-Hej. Tak się cieszę, że cię widzę.- odparłam. Odpowiedział mi cichutki chichot. Uśmiechnęłam się szeroko. Odkleiłam się od Nialla i pociągnęłam go za rękę w stronę lady.
-Zaczekaj tu, a ja pójdę się przebrać. - powiedziałam puszczając go i poszłam na zaplecze. Kiedy zdejmowałam fartuszek, rozmyślałam nad tym co się ostatnio dzieje. Uznałam, że moje życie jest zajebiste i nic bym nie zmieniła. Mam mieszkanie, przyjaciółkę i co  najważniejsze, najlepszego chłopaka pod słońcem. Wyjęłam z mojej szafki torebkę i ruszyłam z powrotem do Nialla. Kiedy weszłam na salę zauważyłam, że chłopak głośno się śmiejąc rozmawia z jedną z kelnerek- Jen. Zazdrość wypełniła moje serce. Nie lubiłam Jennifer, była wredna i podła. Potrafiła nieźle namieszać. Podeszłam do irlandczyka i chwyciłam go pod ramię.
-Kochanie, idziemy.- powiedziałam słodko, równocześnie patrząc na dziewczynę z pogardą w oczach.
-Chodźmy.  Miło było cię poznać Jen!- powiedział Niall.
Kiedy wyszliśmy z budynku złapaliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę domu chłopaków.
-Dlaczego rozmawiałeś z Jennifer?- zapytałam.
-Zagadała do mnie pierwsza. A co zazdrosna jesteś?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
-Wcale nie!- odwróciłam głowę.
-No przyznaj się, że tak!
-Nie!
-Dobra, zmuszę cię  żebyś się przyznała.- powiedział a po chwili wisiałam w powietrzu przewieszona przez jego ramię.
-Puść mnie!- wrzeszczałam.
-Jak się przyznasz.- chłopak zaczął się śmiać.
-Po moim trupie!
-Ojojoj to trochę tak powisisz...
-Jesteś okropny. Nienawidzę cię.
-A ja cię kocham- odpowiedział. Moje serce stanęło. Byliśmy parą,  ale jeszcze nie mówiliśmy sobie tych dwóch magicznych słów. Nawet w żatach.
-Czekaj, co powiedziałeś?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-N-nic.- zaczął się jąkać.
-Na serio Niall. Postaw mnie i odpowiedz na moje pytanie.- powiedziałam stanowczo. Horan zdjął mnie z pleców i postawił przed sobą.
-Powiedziałem, że cię kocham.- powiedział nieśmiało, spuszczając wzrok.
Nastała chwila ciszy. Do oczu napłynęły mi łzy wzruszenia.
-Ja też cię kocham.- wydusiłam.
-Na prawdę? - zapytał wlepiając we mnie swoje niebieskie tęczówki.
-Tak.-odparłam. Po chwili zostałam obdarowana jednym z tych niesamowitych pocałunków. Kiedy oderwaliśmy się od siebie Niall zapytał:
-To byłaś zazdrosna?
Zaczęliśmy się śmiać.
-Byłam, jak cholera.- odpowiedziałam i przytuliłam chłopaka.
-Jestem tylko twój, nie martw się.- powiedział Niall. Po chwili byliśmy już w willi chłopaków.
Przekroczyłam próg i weszłam do przedpokoju. Od razu przybiegł do mnie Harry i pocałował w policzek. Złapał mnie za rękę i pociągnął na górę. Zdezorientowana zdążyłam tylko przesłać Niall'owi przepraszające spojrzenie i krzyknąć "cześć" do reszty chłopaków. Weszliśmy z loczkiem do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
-Harry, czego ty chcesz? Nawet nie zdążyłam się przywitać...-miałam mówić dalej, ale chłopak mi przerwał.
-Musisz mi pomóc!- powiedział podekscytowany.
-Dobraaa. Ale w czym?
-Muszę jakoś odzyskać Molly. Ale nie wiem jak.
-Aaa, to o to ci chodzi...
-No to masz jakiś pomysł?- zapytał z nadzieją w oczach.
-Przede wszystkim musisz z nią porozmawiać, powiedzieć jej to co mi podczas ostatniej rozmowy, wyznać swoje uczucia. Nie możesz na nią naciskać, bo ona tego nie lubi. Daj jej trochę czasu.
-Dobrze. A kiedy mam z nią pogadać?
-Może dzisiaj? Przyjdzie tutaj, bo ją zaprosiłam.
-Okej, dzięki za pomoc.- powiedział i mnie przytulił.
-Dobra, dobra. Idźmy już na dół.

*Perspektywa Harry'ego*

Siedzieliśmy na dole żartując i rozmawiając. Nie było z nami Zayna, bo poszedł po Molly. Byłem zazdrosny. Wiedziałem, że Malik ma dziewczynę, a Mol to tylko jego przyjaciółka, ale mimo wszystko, aż mnie telepało, kiedy wyobrażałem sobie, jak we dwójkę spacerują po Londynie. Wtem rozległo się szuranie w przedpokoju. Reszta to zignorowała, ale ja napiąłem wszystkie mięśnie czekając na wejście dziewczyny. Po chwili wpadła do pokoju rzucając się na Nialla, który zaczął się głośno śmiać. Kiedy mnie zauważyła zawstydziła się trochę i spokojnie uściskała Liama, Lou i Spencer. Przyglądałem się jej, nie zwracając uwagi na to, jak dziwnie to wygląda. Ona najwyraźniej udawała, że nie ma mnie w pokoju. Auć. Na początku atmosfefa była niezręczna, ale szybko się rozluźniliśmy. Powróciliśmy do wcześniejszych rozmów, gdy nagle Niall podniósł się i chrząknął. Wszyscy ucichli i popatrzyli na blondyna.
-Ja i Spence chcemy wam coś powiedzieć.- zaczął. Wtedy blondynka stanęła obok niego.
-Jesteśmy parą.- cicho powiedziała dziewczyna i pocałowała Horana w policzek. W pokoju rozległo się przeciągłe "awww" i wszyscy zaczęli im gratulować. Kiedy przytulałem Nialla zauważyłem, że Spence mówi coś do Molly, na co ona szeroko otwiera oczy. Zaśmiałem się na ten widok, ale byłem ciekawy o czym rozmawiały.

*******
WRÓÓÓÓCIŁAAAAAAAAM! dziękuję za 8 komentarzy pod ostatnim postem. Liczę na tyle samo pod tym C: Jak obiecałam kontynuuję opowiadanie.
5 KOMENTARZY=NEXT

czwartek, 21 marca 2013

Informacja

DAJĘ WAM DRUGĄ SZANSĘ... JEŚLI POD TYM POSTEM BĘDZIE 5 KOMENTARZY, PISZĘ DALEJ. NIE LICZY SIĘ SPAM (MARTYNA TO DO CB) CZEKAM <3

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 10.

Aaaauuuu!- moja pierwsza myśl po przebudzeniu. Nie mogę się ruszyć. Mam zakwasy w każdym, nawet najmniejszym mięśniu mojego ciała. Ale czego mogłam się spodziewać, skoro wczoraj przetańczyłam kilka godzin, robiąc sobie przerwy jedynie na zmianę piosenki. Ale z jednej strony byłam zadowolona, że obudziłam się w takim stanie. To oznacza, że wczoraj dałam z siebie wszystko. W moim  mieszkaniu było bardzo cicho, co oznaczało, że Spence poszła do pracy. Ja też niedługo będę musiała poszukać czegoś dla siebie. Kiedy stanęłam na nogi, poczułam okropny ból. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, która może troszkę zlikwiduje zakwasy. Wzięłam telefon w rękę i poszłam do łazienki. Odkręciłam kran i  nastawiłam na gorącą wodę. Kiedy woda się napuszczała, zalogowałam się na TT na moim iPhonie. Zauważyłam wiele tweetów od nieznanych osób. Wszystkie o treści: "Znasz 1D?", "Jak poznałaś chłopaków z One Direction?" itp. Odpisałam na kilka z nich a potem odłożyłam telefon na szafkę obok wanny. Po kilku minutach, zrzuciłam z siebie piżamę i powoli wśliznęłam się do wanny. Odetchnęłam głęboko, kiedy ciepło oplotło całe moje ciało a mięśnie się rozluźniły. Przeleżałam w łazience chyba półtorej godziny. W końcu, kiedy woda zrobiła się zimna, powoli podniosłam się i postawiłam stopy na kaflach. Ku mojej uciesze zakwasy nieco osłabły. Ubrałam się w mój ulubiony szlafrok w misie i ruszyłam do kuchni. Na blacie zauważyłam małą, pogniecioną karteczkę. "O 17 widzę Cię u chłopaków. Nie ma mowy żebyś nie przyszła! Będę czekać już na miejscu. Spence xx"- przeczytałam. Miło z jej strony, że dała mi jakiś wybór- zakpiłam. Nie miałam ochoty tam iść. Nie dlatego, że nie chcę widzieć przyjaciół, ale chyba bałam się naszego kolejnego spotkania. Szczególnie z Zaynem. Nie wiedziałam jak zareaguje po tym, jak ostatnio rozmawiał ze mną przez telefon. Nawet nie chodzi mi już o Harry'ego, zdołałam się przyzwyczaić do jego obecności, która jest nieunikniona. Jak mogę go nie widywać, skoro jego przyjaciele, są też moimi? Po przeczytaniu notki od przyjaciółki, zrobiłam sobie pożywne śniadanie. Niosąc talerze z jedzeniem udałam się do salonu, gdzie zaczęłam oglądać poranny program śniadaniowy. Nie było w nim nic ciekawego. Kiedy sięgałam po pilot, żeby przełączyć na inny kanał, coś przykuło moją uwagę. Podgłośniłam i wsłuchałam się w słowa prezenterki. "Dwa dni temu odbyła się huczna impreza zorganizowana przez chłopaków  z grupy One Direction. Naszym fotografom udało się uchwycić coś bardzo interesującego. Na zdjęciach widzimy Harry'ego Stylesaktóry kłóci się najprawdopodobniej  ze swoją  dziewczyną. Jest to 19-letnia Molly Shepard,  która była na tej imprezie. Czyżby już byli parą, a nam udało się uchwycić ich pierwszą kłótnię? Już niedługo się tego dowiemy!"- skończyła, a ja z szeroko otwartą buzią gapiłam się w ekran. Co się właśnie stało? Mój mózg przestał pracować na chwilę, a ja czułam się jakbym była sparaliżiwana. Musiałam jeszcze raz przeanalizować to co usłyszałam.  Powiedzieli, że najprawdopodobniej jestem dziewczyną Hazzy a to była nasza pierwsza kłótnia, tak? Czy im coś odpierdoliło? Na jakiej podstawie tak sądzą? I skąd do cholery mają moje dane? To jest po prostu chore... I pomyśleć, że jeszcze niedawno wierzyłam we wszystkie te bzdury, ale wtedy nie były one na mój temat. Nie wiedziałam, czy mam to jakoś sprostować, czy puścić mimo uszu? Jeśli chciałabym to wszystko naprawić, musiałabym poprosić Harry'ego o potwierdzenie, że nie jestem jego dziewczyną. A tego nie mam zamiaru robić... jak na razie. Co? Nie, nie "jak na razie"! Nie będę z nim gadać choćby nie wiem co!  Postanowiłam wyłączyć ten głupi program. Miałam jeszcze bardzo dużo czasu do 17 i nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić. Nie poszłabym na trening, bo znowu nie będę umiała opuścić sali. Podeszłam do stereo i włączyłam radio. Usłyszałam pierwsze dźwięki Rihanna ft. Mikky Ekko - Stay. Była to jedna z moich ulubionych piosenek. Od razu zapomniałam o wszystkich problemach. Zaczęłam spokojnie spacerować po mieszkaniu, dotykając każdą szafkę. Odkrywałam zakątki, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Kiedy moje palce muskały kamienny parapet, uświadomiłam sobie, że widząc wszystkie wady mojego życia, zapomniałam o zaletach i niezauważalnym, na pierwszy rzut oka, pięknie. Mam szczęście, bo mam gdzie mieszkać a mój dom jest na prawdę piękny. A ja i tak narzekam. Jestem taką egoistką... Kiedy użalałam się nad sobą, wymyśliłam plany na dzisiaj. Zadzwonię do Malika i zaproszę go na spacer. Może się zgodzi... Przeproszę go i wszystko będzie okej. Chyba.

*Perspektywa Zayna*

Nuda. Cisza. Brak energii. Nuda. Niemiły spokój. Nuda. Tylko to mogłem powiedzieć o czasie spędzonym bez Molly. Tęskniłem za nią cholernie, ale moja męska duma nie pozwoliła mi się do tego przyznać. Byłem na nią obrażony o jakieś gówno. Po prostu zapomniała zadzwonić... No bo zapomniała, prawda? Nie zrobiłaby tego specjalnie. A przez telefon brzmiała przekonywująco. Dlaczego byłem dla niej taki chamski?! Co jest ze mną nie tak? To moja wina, że się do siebie nie odzywamy. Wcale nie, to wszystko przez nią!- odezwał się irytujący głos w mojej głowie. Nic mu  nie odpowiedziałem, bo to tak jakbym gadał do siebie. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Ociągając się podszedłem do biurka, na którym leżał. Kiedy zobaczyłem kto dzwoni rzuciłem się na niego jak dzikus.
-H-halo?- wysapałem.
-Cześć, Zayn...- usłyszałem melodyjny głos Mol.- Daj mi coś powiedzieć, a potem będziesz mógł odpowiedzieć, ok?
-Mhm.- odpowiedziałem niepewnie.
-Chciałabym, żebyś poszedł ze mną na mały spacer i może na kawę, pogadamy na spokojnie.
-Okej, zgadzam się- byłem szczęśliwy, że to zaproponowała.
-Na prawdę?!- zapytała zdziwiona.
-Na prawdę!- odpowiedziałem i zacząłem się śmiać.
-Okej, to widzimy się o 15:30 pod Starbucksem.
-Spoko, to na razie.
- Papa.
I tego mi brakowało.

*Perspektywa Molly*

Uff, zgodził się. Już się bałam, że będzie mnie olewał jak podczas naszej ostatniej rozmowy. Tak bardzo mi go brakowało. Kocham go jak brata, jest najlepszym przyjacielem pod słońcem. Perrie to ma dobrze, zazdroszczę jej.Ale oczywiście cieszę się, że są razem, nie chciałabym rozbijać ich związku. Gwiżdżąc pod nosem poszłam do sypialni i zaczęłam przeszukiwać szafę. Po kilku minutach wybrałam ten zestaw. W ciągu 45 minut ubrałam się i umalowałam. Włosy splotłam w luźnego warkocza. Zbliżała się 15:00 kiedy zamykałam za sobą drzwi mieszkania. Szłam powoli oddychając głęboko wilgotnym powietrzem. Pod Starbucksem zauważyłam grupkę dziewczyn. Po chwili wyłonił się z niej Malik. Kiedy mnie zobaczył pomachał mi, przeprosił fanki i ruszył w moją stronę. Wyglądał bosko jak zwykle. Miał na sobie czarny płaszcz i  dżinsowe rurki. Włosy w nieładzie ustawił do góry, tak jak najbardziej lubię. Podbiegłam w jego stronę i rzuciłam mu się na szyję. Zayn mocno mnie przytulił.
-Tęskniłem.
-Ja też.
Malik wziął mnie pod ramię i razem poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy kawę i ciastka, po czym podeszliśmy do stolika. Usiedliśmy naprzeciwko siebie.
-No więc...-próbowałam coś powiedzieć, ale słabo mi to wyszło.
-Co u ciebie?- przerwał mi chłopak. Wzięłam łyk kawy.
-Jakoś leci. Zaczęłam chodzić na treningi i...- nie zdążyłam dokończyć, bo Zayn mi przerwał.
-Chodzi mi taczej o to, co dzieje się tu.-powiedział wskazując na moje serce.
-Daję radę. Próbuję zapomnieć o tym jak potraktował mnie Harry.
-Rozumiem.- Malik twierdząco pokiwał głową.
-A jak wam się układa z Perrie?
-Wiesz, mamy strasznie mało czasu dla siebie, Little Mix jest teraz w trasie. Wydaje mi się, że coś zaczyna się psuć.
-Ale jak to?- zapytałam zdziwiona.
-Tak to. Chyba będę musiał zakończyć ten związek. Nie czuję do niej tego co kiedyś.
-Myślałam, że się kochacie nad życie...
-Chyba już nie.- powiedział i spuścił głowę. Położyłam moją dłoń na jego, a on ścisnął moje palce. Popatrzył na mnie smutnymi, lecz pięknymi, oczami. Uśmiechnęłam się do niego, by się rozchmurzył. Mulat lekko uniósł kąciki ust i zabrał się do jedzenia ciasta.

***
Kiedy skończyliśmy jeść, poszliśmy prosto do chłopaków. Po drodze zaczepiały nas Directionerki i prosiły Zayna o zdjęcie. Ja cicho stałam z boku i czekałam aż skończą. One Direction mieli taki cudowny kontakt z fanami, kochali ich. Po kilkunastu minutach Malik otwierał drzwi swoim kompletem kluczy. Kiedy weszliśmy do środka, usłyszęliśmy śmiechy dochodzące z salonu. Szybko zdjęłam buty i nie czekając na Zayna pobiegłam przywitać się z resztą. Pierwsza rzuciłam się na Nialla, który stał obok kanapy. Blondyn zaczął się śmiać. Zauważyłam Harry'ego, który siedział na fotelu. Widząc go, speszyłam się trochę i z mniejszą energią przytuliłam Li, Lou i Spence, której jeszcze dzisiaj nie widziałam. Usiadłam na kanapie obok Louisa. Do pokoju wszedł Zayn i usiadł na oparciu kanapy. Zaczęliśmy rozmawiać i żartować. Z początku atmosfera była nieco zagęszczona, pewnie dlatego, że ja i Harry byliśmy w jednym pomieszczeniu. Cały czas czułam na sobie jego bezwstydne spojrzenie. Kiedy przez przypadek złapałam z nim kontakt wzrokowy, nie widziałam w jego oczach pogardy. Wręcz przeciwnie, miał w nich takie małe, dziwne iskierki. To mnie zdziwiło. Udawałam, że po prostu nie ma go w pokoju. Tylko to powstrzymywało mnie przed wydrapaniem mu oczu. Nagle Niall podniósł się i chrząknął. Wszyscy ucichli i popatrzyli na blondyna.
-Ja i Spence chcemy wam coś powiedzieć.- zaczął. "Wiedziałam, są razem!"- pomyślałam kiedy moja przyjaciółka stanęła obok irlandczyka.
-Jesteśmy parą.- cicho powiedziała dziewczyna i pocałowała Horana w policzek. W pokoju rozległo się przeciągłe "awww" i wszyscy zaczęli im gratulować. Podeszłam do Spencer i szepnęłam:
-Dobra robota. Zazdroszczę.
-Niedługo już nie będziesz zazdrościć.- odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem.
O co jej chodziło?

________

Witam ponownie! Przepraszam że tak późno dodaję, ale wena mnie opuściła. 500 wyświetleń za nami ;) niedużo ale zawsze dobrze. Muszę postawić pewien warunek przed kolejnym rozdziałem... 5 KOMENTARZY= KOLEJNY ROZDZIAŁ

środa, 6 marca 2013

Rozdział 9.

Kiedy postanowiłam zrobić sobie przerwę, zerknęłam na zegarek. Była dopiero 14:15 i miałam nadzieję, że jak na razie mogę jeszcze użytkować z sali. Czułam się cudownie i miałam o wiele lepszy humor niż rano. Tańczyłam już kilka godzin a jeszcze nie byłam zmęczona. Przydała mi się chwila dla siebie, bez Spence, chłopaków... O kurwa. Całkowicie zapomniałam! Miałam zadzwonić do Zayna. Pewnie jest rozczarowany, że nie dałam znać co się ze mną dzieje. Jak najszybciej wzięłam do ręki telefon i wybrałam w kontaktach numer mulata. Czym prędzej nacisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. No odbierz!- prosiłam w myślach.
-Halo?- wreszcie usłyszałam ten cudowny głos przyjaciela.
-Zayn! Przepraszam, że nie zadzwoniłam wcześniej. Całkiem straciłam rachubę czasu tutaj na sali.
-Mhm.-odpowiedział smutno chłopak.
-Zayn, proszę nie bądź zły. Naprawdę przepraszam...- powiedziałam błagalnym tonem.
-No dobrze, nie gniewam się- powiedział, ale w jego głosie było słychać smutek. Udałam, że tego nie słyszę i  kontynuowałam rozmowę.
-Co u was ?-zapytałam.
-Jest okej, Spencer przed chwilą wyszła razem z Niallem a my siedzimy w salonie.-odpowiedział chłodno. Zrobiło mi się przykro, bo wiedziałam, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
-Ojej, ja już muszę kończyć! Niedługo się zobaczymy, obiecuję.- skłamałam w  pierwszym zdaniu, żeby dłużej nie męczyć Zayna tą rozmową. Rozłączyłam się i ponownie włączyłam muzykę w laptopie. Po chwili, poniosłam się w tańcu nie znając otaczającego mnie świata.

*Perspektywa Spencer*

Kiedy wyszliśmy z willi chłopaków, złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy przed siebie. Niall cały czas żartował, przez co ze śmiechu bolał mnie brzuch. Kiedy chłopak postanowił dać mi odpocząć od ciągłych dowcipów, zaczęliśmy iść w ciszy powolnym krokiem. Podziwiałam otaczające mnie drzewa, stare budynki i Nialla. Zaśmiałam się w duchu. Tak, przyglądałam się chłopakowi, badając każdy najmniejszy szczegół jego twarzy. Wpatrywałam się w jego perfekcyjnie niebieskie, roześmiane oczy, główkując nad tym, jak można mieć tak śliczne tęczówki. Po kilku minutach poczułam na sobie czyjś wzrok. Dopiero wtedy zorientowałam się, że irlandczyk od długiego czasu przygląda się moim poczynaniom, czyli oglądaniu jego twarzy. Poczułam jak moje policzki, pomimo zimnej temperatury na dworze, robią się gorące i na pewno też czerwone. Niall cicho zachichotał widząc, jak się rumienię. Przytulił mnie do siebie a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Nie wiedziałam gdzie dokładnie idziemy i dawałam prowadzić się blondynowi.
-Spence?- odezwał się cicho.
-Hm?- odpowiedziałam.
-Gdzie idziemy?
-Jak to? Myślałam, że mnie gdzieś prowadzisz...-popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-Aha, to fajnie bo ja sądziłem, że to ty wiesz gdzie idziemy.-popatrzył na mnie z otwartą buzią, po czym wybuchnął jego cudownym śmiechem. Już po sekundzie się dołączyłam, dziwiąc się z naszej głupoty. Niall ze śmiechu się przewrócił, przez co wstał z całym mokrym tyłkiem. Po kilku minutach trochę się uspokoiliśmy, ale wciąż chichotaliśmy. Wtedy chłopak popatrzył w moje oczy, zawstydziłam się trochę i przestałam śmiać. Niall cały czas wlepiał we mnie swoje śliczne tęczówki (chyba się powtarzam w kwestii jego oczu).
-Mam coś na twarzy?- zapytałam, macając się po policzkach.
-Nie, ja tam nic nie widzę.- powiedział nie przestając się na mnie gapić.
-To dlaczego się tak na mnie patrzysz?- zapytałam zdziwiona.
-Bo piękna jesteś.
Wtedy w sercu zrobiło mi się tak ciepło. Poczułam, że się rumienię. Ze zdenerwowania zagryzłam dolną wargę.
-Dzięki.- odpowiedziałam, nie wiedząc jak mam się zachować. Nagle Niall złapał moje czerwone policzki w swoje dłonie. Przysunął się do mnie tak, że nasze ciała dzieliły centymetry. Wtedy doczekałam się tego, o czym marzyłam od naszego ostatniego spotkania. Irlandczyk delikatnie, lecz namiętnie zaczął mnie całować. Oczywiście współpracowałam z nim dając przyjemność jemu i sobie. Staliśmy tak na chodniku przez kilka minut, nie zważając na zdziwionych przechodniów. W  końcu wraz z jękiem niezadowolenia, oderwaliśmy się od siebie a ja złapałam chłopaka za rękę.
-Już wiem gdzie pójdziemy.-krzyknął Niall z iskierkami w oczach.
-Mam się bać?- zażartowałam.
-Jeszcze się okaże...-zaskoczył mnie taką odpowiedzią, ale nie pytałam co ma na myśli. Szliśmy dalej przed siebie w nieznanym mi celu. Cały czas rozmawialiśmy, mając już dość ciszy. Właściwie to irlandczyk opowiadał mi różne historie a ja wsłuchiwałam się w jego głos.

*Perspektywa Nialla*

W dalszym ciągu nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. Począwszy od imprezy aż do teraz. Poznałem Spence, przez co  stałem się taki... odważny, pewniejszy siebie, jeszcze bardziej wesoły. Wreszcie sobie kogoś znalazłem. Zawsze powtarzałem, że nie umawiam się z dziewczynami na prawo i lewo, bo czekam na moją księżniczkę. Nie wiem, czy właśnie ją  znalazłem? Przy Spencer czułem się cudownie, i mogłem na nią patrzyć godzinami. Była podobna charakterem do mnie. Roześmiana, pozytywna, szalona no i troszkę niegrzeczna, ale kto takich nie lubi? Przestałem rozmyślać o ogółach, ale skupiłem się na konkretnej sytuacji. Mimo, że kierowaliśmy się już w pewne miejsce, nadal byłem rozemocjonowany po naszym małym "postoju". Dziwiłem się, że  sam z siebie odważyłem się podjąć inicjatywę. Na szczęście Spencer mnie nie odrzuciła a nasz pocałunek najwidoczniej jej się podobał. Teraz opowiadałem jej różne historie, na przykład o tym jak żyjemy w trasie z chłopakami, jakie śmieszne przygody nam się dotąd przytrafiły. Miałem nadzieję, że mój plan na dzisiejszy wieczór się powiedzie. Nie myśląc już o niczym więcej w skupieniu kontynuowałem opowieść, o tym jak kiedyś wszedłem do łazienki, w której stał nagi Harry.

*Perslektywa Spencer*

-Nie, proszę nie!- zapierałam się nogami o  ziemię, podczas gdy Niall ciągnął mnie za rękę.
-Ale dlaczego? Zobaczysz będzie fajnie.
Właśnie namawiał mnie stojąc przed London Eye. Tak, wiem to jest cudowna atrakcja Londynu i bla bla bla. Ale ja mam lęk wysokości. - jęczałam w myślach. Domyśliłam się, że chłopak chciał mi zrobić niespodziankę, ale strasznie się bałam. Słyszałam w jego głosie ten błagalny ton, kiedy prosił mnie, żebym weszła na górę. Patrząc w jego smutne oczy, nie miałam serca, żeby się nie zgodzić.
-No dobra, ale jak się zerzygam to na ciebie!- powiedział. Niall zaczął skakać ze szczęścia, po czym dziękując, pocałował mnie w policzek. Przez całą drogę do kasy zapewniał mnie, że będzie fajnie. Cała się trzęsłam ze strachu. W dzieciństwie bałam się nawet wejść na drzewo, a teraz stoję pod ogromną karuzelą. Na co ten głupek mnie namawia?! - bulwersowałam się w duchu. Kiedy byliśmy już prawie na początku kolejki, złapałam blondyna za rękę a on ją ścisnął.
-Nie bój się, przecież masz mnie.-szepnął mi do ucha, lekko je muskając, co przyprawiło mnie o zawrót głowy. Słabo się do niego uśmiechnęłam i czekałam, aż wsiądziemy do wagoniku. Już po chwili staliśmy na podeście czekając, aż drzwi się otworzą. Kiedy to się stało weszłam do środka na nogach jak z waty. Cały czas kurczowo trzymałam się ramienia irlandczyka, co podtrzymywało mnie na duchu. Po minucie karuzela ruszyła. Żołądek ścisnął mi się ze strachu a na skórze miałam gęsią skórkę. Nie patrz w dół, nie patrzeć w dół!-powtarzałam jak osioł ze Shreka. Po kilunastu sekundach wagonik się zatrzymał co sprawiło, że wszystkie mięśnie automatycznie mi się napięły. Niall widząc to, cicho się zaśmiał.
-Spokojnie, będzie się co jakiś czas zatrzymywać, żeby ludzie na górze mogli obejrzeć dokładniej panoramę Londynu- wytłumaczył.
-Uff to dobrze.- odważyłam się puścić rękę chłopaka. Powolnym krokiem, łapiąc się barierki, podeszłam do szyby. Byliśmy tylko kilka metrów nad ziemią. Zaczęłam myśleć o dzisiejszym dniu, a najbardziej o mojej rozmiwie z loczkiem. Byłam całkowicie pogrążona w swoich przemyśleniach tak, że prawie zapomniałam, że jestem na ogromnym London Eye. Do rzeczywistości przywołał mnie delikatny dotyk czyichś rąk na mojej talii, który sprawił, że moje ciało przeszedł miły dreszcz. Usłyszałam dźwięczny chichot przy moim lewym uchu.
-I co, chyba nie jest tak źle...- stwierdził blondyn.
-Teraz to już na pewno nie. - odpowiedziałam łobuzersko. Wtedy Niall przekręcił mnie twarzą w swoją stronę. Nim zdążyłam zareagować poczułam ciepłe wargi na moich. Jak zwylke się zaczerwieniłam, ale nie przerywałam tak cudownej chwili. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, zauważyłam, że jesteśmy prawie na samej górze.
-Wow...- powiedziałam kiedy dotarliśmy na szczyt.
-Prawda? Pięknie to wszystko wygląda.- odparł Niall, który napawał się widokiem. Po kilku minutach nasz wagonik zaczął powoli zjeżdżać w dół, aż w końcu zeszliśmy na ziemię. Zaczęliśmy iść przez most, w stronę deptaku. Byliśmy właśnie w połowie mostu, kiedy nagle znalazłam się na plecach chłopaka. "Jak on to do cholery zrobił?"- pytałam się w myślach.
-Niall, poataw mnie!
-Nie-e.- odpowiedział jak małe dziecko. W takim razie postanowiłan sqma zejść. Zaczęłam się dziko miotać w jego ramionach, co w końcu zmusiło go do spuszczenia mnie na ziemię. Kiedy tylko moje stopy dotknęły podłoża, rzuciłam się pędem przed siebie. Blondyn zaczął mnie gonić, ale nie łatwo było mnie złapać. Biegłam szybko wzdłuż deptaku, zwinnie omijając zdziwionych pieszych. Co jakiś czas oglądałam się za siebie, żeby sprawdzić jak daleko uciekłam. Niestety irlandczyk był niebezpiecznie blisko. Jak taki żarłok, może mieć taką kondycję?! Po dwóch minutach zaczęłam się męczyć i zwolniłam kroku. Nagle poczułam, że coś we mnie wpada. Okazało się, że właśnie zostałam obdarowana Horan Hug'iem. Śmiejąc się patrzyłam na chłopaka, który trzymał mnie w niedźwiedzim uścisku. Kiedy wyswobodziłam się z jego objęć, zauważyłam betonowy murek, na którym po chwili siedziałam. Niall zaraz do mnie dołączył.

*Perspektywa Nialla*

Już czas. Tak, teraz powinienem zapytać. A jak się nie zgodzi? Nie, musi się zgodzić... chyba. Dobra, raz kozie śmierć.
-Spencer?- zacząłem nieśmiało.
-Tak?
-No bo ja bym chciał o coś zapytać...
-No okej, mów.- odparła z zaciekawieniem w oczach.
-N-no, wiesz już od kilku dni dużo się spotykamy...- zaciąłem się.
-I?
-I chciałem zapytać czy my, znaczy czy ty... No czy nie chciałabyś zostać moją dziewczyną?- zarumieniłem się.
-No nie w , nie wiem.
-Aha, rozumiem, jeśli wolisz kogoś innego ja rozumiem. Rozumiem.-zacząłem gadać co mi ślina na język przyniesie.
-Głupku, przecież tylko żartuję! Chcę być z tobą.- powiedziała a jej policzki stały się czerwone.
O mój Boże! Zgodziła się!!! W duchu skakałem ze szczęścia. Kiedy tylko usłyszałem jej słowa, namiętnie pocałowałem ją w usta. Potem objąłem ją ramieniem i razem oglądaliśmy kręcące się London Eye.

______________

Witam ponownie! Po pierwsze- jak wam się podoba nowy nagłówek? Ja go normalnie kddisbuwskuryeihdb KOCHAM. Po drugie- Jeśli są jakieś błędy to przepraszam bo nie zdążyłam sprawdzić. Po trzecie- Nadal utrzymuję zasadę CZYTASZ=KOMENTUJESZ
PS KOCHAM KAŻDEGO KTO CZYTA TEN BLOG!

poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 8.

Rano obudziłam się w okropnym humorze, przez to jak wczoraj zachowywał się Harry. Miałam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie lepszy. Wstałam z łóżka z grymasem na twarzy i odsłoniłam zasłony. Za oknem świeciło piękne słońce, ale nawet to nie poprawiło mojego nastroju. Szybko chwyciłam w rękę iPhone'a, który leżał nieopodal na szafce. Od razu zauważyłam, że mam milion pięćset sto dziewięćset nieodebranych połączeń od Zayna i kilka od reszty chłopaków. No tak, wczoraj wyszłyśmy z domu 1D tak na prawdę się nie żegnając, mówiąc jedynie ciche "pa", co nie było zbyt miłe. Uznałam, że później zadzwonię do Malika i przeproszę za moje zachowanie. Po przejrzeniu skrzynki odbiorczej mojego telefonu, ubrałam na stopy ciepłe skarpetki i na palcach ruszyłam w stronę kuchni. Byłam pewna, że o ósmej rano Spence jeszcze śpi i miałam rację. Cisza panująca w mieszkaniu dosłownie dudniła mi w uszach. Pomyślałam, że zaraz zwariuję jeśli nie usłyszę chociażby dźwięku mikrofalówki. Więc jak najszybciej poszłam do salonu i włączyłam telewizję. "Od razu lepiej."- pomyślałam. Nienawidziłam ciszy, bo strasznie mnie krępowała i irytowała. Przygotowując składniki potrzebne do śniadania, myślałam czym mogłabym się dzisiaj zająć. Jak na razie mam dość moich nowych znajomych, nawet Zayna. Potrzebowałam wytchnienia. Olśniło mnie. Postanowiłam, że pójdę dzisiaj na pierwsze zajęcia do Dan. Kiedy trochę się poruszam będę miała czas pomyśleć nad tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Taniec zawsze pomagał mi w podejmowaniu różnych decyzji, albo po prostu odłączeniu się od świata i reszty rzeczywistości.  Z zamyślenia wyrwał mnie dziwny zapach. Popatrzyłam na patelnię. "Kurwa, moje omlety!" - wyrwało mi się.
-Oj, ktoś tu dzisiaj nie w humorze...-usłyszałam kpiący głos mojej przyjaciółki.
-Co od razu nie w humorze! Po prostu mi się omlety przypaliły.-zaczęłam wymyślać, żeby zatuszować faktyczny stan mojego nastroju.
-Mnie nie musisz okłamywać. Na twoim miejscu to bym dzisiaj pewnie z łóżka nie wstała.
-Mhm.-odburknęłam podążając wzrokiem za dziewczyną kierującą się do salonu. Potem kontynuowałam ratowanie omletów z opresji.

*Perspektywa Spencer*

Obudziłam się słysząc odgłosy dobiegające z telewizora. Sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina. Była 8:35 a oprócz tego zauważyłam że mam dużo nieodebranych połączeń. Oczywiście od Niallerka. Był tam też jeden sms, wysłany wczoraj wieczorem. "Dobranoc kotku : *  może byśmy gdzieś jutro wyskoczyli? Pokazałbym ci co nieco... :P ". Czytając zaczęłam się cicho śmiać. Haha, to ostatnie zdanie... czułam w nim pewien podtekst. Z uśmiechem na twarzy wstałam i otworzyłam drzwi. Od progu poczułam zapach z kuchni, ale nie był on zbyt piękny. Nagle usłyszałam bluzgi i zauważyłam Molly desperacko wymachującą łopatką do naleśników. Tak przypuszczałam, że jej dzień nie będzie wesoły i pełen uśmiechu. Ja na jej miejscu... nie wiedziałabym jak się zachować. Z jednej strony chciałabym go zabić a z drugiej, jeśli naprawdę by mi się podobał próbowałabym odzyskać dobry kontakt. W kuchni, chwilę poprzekomarzałam się z przyjaciółką a potem poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam skakać po kanałach. W telewizji jak zwykle nie było nic ciekawego, ale udawałam, że ją oglądam. Przez chwilę przyglądałam się Mol. Na jej twarzy malował się smutek i ból. Chciałabym ją pocieszyć, ale nie dopuszczała do siebie nikogo do pomocy. Może powinnam porozmawiać z Harrym? Nie, to bez sensu. Ale właściwie może gdybym mu "delikatnie" wytłumaczyła, że nie ma prawa się tak odnosić w stosunku do Molly, coś by trafiło do jego pięknej, gwiazdorskiej główki.
-Pójdę dzisiaj na trening do Dan. Muszę odreagować, więc masz cały dzień dla siebie...-krzyknęła Mol z kuchni- no i dla Nialla oczywiście.- dodała po czym usłyszałam gromki śmiech. Też uniosłam lekko kąciki ust. Ach ten irlandczyk... Całkowicie zawrócił mi w głowie. Nie chcę jeszcze mówić o zakochaniu, bo znamy się jakieś dwa dni. Właściwie to on mnie tyle zna, bo ja jako Directioner wiem o nim prawie wszystko. Swoją drogą nigdy bym nie przypuszczała, że Niall Horan będzie mnie całował i pisał słodkie smsy na dobranoc. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i poszłam pomóc Molly przy śniadaniu. Śmiałyśmy się, ale nie tak jak zwylke. Moja przyjaciółka była przygaszona i cicha. Ale rozumiałam ją doskonale. Może moja mała rozmowa z loczkiem coś da? Po zjedzonym posiłku pobiegłam do pokoju i wykręciłam w telefonie numer do Horana.
-Heloł?- usłyszałam roześmiany głos Niallera.
-No hej kochanie.- odpowiedziałam miło.
-Sugar, tyrytytyty, oh honey honey tyrytytyty...-zaczął śpiewać jakąś starą piosenkę.
-Niall, skup się!- krzyknęłam głośno się śmiejąc.
-No słucham szefie.
-Przyjmuję twoją wczorajszą propozycję, więc przyjdę po ciebie do waszego domu, bo muszę jeszcze porozmawiać z Harrym.
-Z Harrym? A do czego ci Hazza potrzebny?
-Nie twoja sprawa...- odpowiedziałam zadziornie.
-No dobra. To o której będziesz?- spojrzałam na zegarek.
-Około 13:00 wyjdę z domu.
-Okej, czekam NIECIERPLIWIE!- podkreślił ostatnie słowo.
-Buziaki, papa.-pożegnałam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.

*Perspektywa Molly*

Po śniadaniu poszłam do sypialni i złapałam za telefon. Zza ściany słyszałam wesoły śmiech Spencer, która, z tego co zrozumiałam, rozmawiała z Niallem. Ta to ma szczęście. Romans ze swoim idolem, kto o tym nie marzy? A może to nie jest tylko krótka rozrywka? Może zrodzi się coś więcej? Przerwałam swoje przemyślenia, by napisać sms do Danielle. "Mogłabym dzisiaj zawitać na salę? Muszę odreagować. Molly xx"- wystukałam szybko i czekałam na odpowiedź, którą otrzymałam zadziwiająco szybko. "Jasne, wpadaj kiedy chcesz. Drzwi zawsze otwarte ;)"- czytając mimowolnie się uśmiechnęłam, po czym wstałam postanawiając iść do łazienki. Po kilku minutach byłam pod prysznicem, pozwalając ciepłym strugom wody swobodnie spływać po moim ciele. Stałam tak myśląc o Harrym. Zaraz, o Harrym?! Kurwa, o czym ja myślę. Szybko pokręciłam głową wierząc, że dzięki temu wylecą z niej te bezsensowne bzdury.  Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Poszłam do pokoju i zaczęłam się ubierać. Kiedy byłam gotowa skierowałam się do sypialni Spence.
-Słuchaj, ja za chwilę wychodzę.- zaczęłam rozmowę siadając na jej łóżku.
-Okej, ja dzisiaj mam wolne na szczęście.- odwróciła twarz od monitora, w który dotychczas się wpatrywała.
-No to co zamierzasz robić cały dzień?- miałam nadzieję, że szczerze mi odpowie. Wiedziałam, że wybiera się gdzieś z blondynkiem.- Wychodzisz gdzieś później?- dodałam.
-Yyy.. no.. tak.. no wychodzę.- zarumieniła się lekko, przez co zachichotałam.
-Ja nawet wiem z kim się wybierasz.- powiedziałam i zadziornie się uśmiechnęłam.
-No weź przestań, to nic poważnego.
-Jeszcze zobaczymy.- podsumowałam kierując się do drzwi. Wyszłam z pokoju i poszłam założyć buty. Po chwili szłam już chodnikiem w stronę szkoły tańca. Po piętnastu minutach stałam przed wejściem. Otworzyłam ciężkie, drewniane drzwi i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do sali, w której poznałam Dan. Ku mojej uciesze dzisiaj też tam była, słuchając muzyki z laptopa i wymyślając jakiś układ.
-Hej Danielle, gdzie mogę się przebrać?
-O, Molly! Hej, zaraz zaprowadzę cię do szatni.- odpowiedziała ściskając mnie mocno. Poszłyśmy razem do małego pomieszczenia z kilkoma wieszakami na ścianach i ławeczką. Dan wyszła a ja szybko założyłam legginsy i koszulkę na ramiączkach. Wróciłam na salę z butelką wody w dłoni.
-No to masz do dyspozycji cały sprzęt. Jest tu wi-fi więc możesz puścić jakąś konkretną piosenkę z YouTube. Ja muszę wyjść na trochę, nikt nie będzie ci przeszkadzał.- Dan zatkała mnie długim słowotokiem i wyszła, starannie zamykając za sobą drzwi. Odłożyłam butelkę na ziemię, przygasiłam światła i podeszłam do komputera. Włączyłam piosenkę Florence and The Machine- Cosmic Love. Bez jakiejkolwiek rozgrzewki zaczęłam improwizować. Czułam się tak lekko, jakby cały świat, wszystkie problemy, cały ból po prostu  zniknęły. I tak zamknęłam się w moim ruchu, postanawiając zostać tu cały dzień.

*Perspektywa Spencer*

Po tym jak Molly wyszła z mieszkania, ja też zaczęłam się szykować. Byłam jakoś dziwnie... zestresowana? W głowie układałam sobie moją inteligentną przemowę, którą zamierzałam wygłosić Harry'emu. Byłam ciekawa jak zareaguje na moje słowa. Weźmie je do serca, czy wyśmieje mnie i będzie miał je w swojej sławnej dupie? Myślałam o tym, aż skończyłam malować drugie oko. Wtedy popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 12:45. Tak więc punktualnie o 13:00 wyszłam z mieszkania zamykając je kluczami, które już zdążyła dorobić moja przyjaciółka. Szłam powolnym krokiem próbując zyskać na czasie. Śmiałam się w duchu, bo sama prosiłam się o tę rozmowę a tak bardzo się jej boję. Nagle już byłam pod domem chłopaków. Przygładziłam pomarszczony płaszczyk i poprawiłam włosy, po czym zadzwoniłam do drzwi. Swoją drogą dziwiłam się, że 1D nie mają pod drzwiami żadnego ochroniarza. Moje, jakże inteligentne, przemyślenia przerwał odgłos otwierania drzwi. Wychyliłam się nieco i ujrzałam uśmiechniętą twarz Liama. Nie myśląc zbyt wiele rzuciłam się mu na szyję, na co on jedynie mnie mocno przytulił. Tak bardzo się za nimi stęskniłam a nie widziałam ich tylko kilka godzin.
-Ej a my to co?!- usłyszałam chór głosów zbliżający się w moją stronę. Po chwili poczułam jedynie  ucisk w płucach, przez co ledwo łapałam oddech. Rozejrzałam się dookoła. Każdy, tak Harry też, tulił mnie ze wszystkich stron.
-Też was kocham ale puśćcie już, proszę.- wydyszałam ciężko. Chłopcy momentalnie odsunęli się z grupowego uścisku.
-Miło was znowu widzieć.- powiedziałam zdejmując kurtkę.
-Ciebie też! A Molly gdzieś zgubiłaś?- zapytał Louis.
-Yyy nie. Ona po prostu ma dzisiaj ciężki dzień. Poszła potańczyć.- mówiąc drugie zdanie posłałam Hazzie wymowne spojrzenie, na które on jedynie odwrócił wzrok.
-Myślałem, że zadzwoni czy coś...-powiedział Zayn ze smutkiem w oczach. Zrobiło mi się go żal. Wiedziałam, że Mol miała dziś dużo na głowie i zapomniała zadzwonić. Zdjęłam buty i razem z całą piątką poszłam do salonu. Niall z błyskiem w oczach i wielkim uśmiechem na twarzy, cały czas mi się przyglądał. Ja sama ledwo się powstrzymywałam, żeby nie rzucić się na Horana, bo strasznie mnie pociągał. Po nim też było widać, że wszystkie mięśnie ma napięte i tylko czeka, żeby wyjść z domu. Uśmiechnęłam się widząc jak na niego działam. Usiedliśmy na kanapach i zaczęliśmy się wygłupiać. Każdy się śmiał i ogólnie było bardzo miło. Po jakimś czasie Harry wstał oznajmiając, że idzie do swojego pokoju. Uznałam, że przyszedł czas na naszą romowę. Przepraszając resztę wstałam i pokierowałam się w tym samym kierunku co Harold. Czułam na sobie wwiercające się we mnie spojrzenia, ale udałam, że wszystko jest okej. Weszłam po schodach i zatrzymałam się pod odpowiednimi drzwiami. Odetchnęłam głeboko kilka razy i wytarłam spocone dłonie  o spodnie. Denerwowałam się bardziej niż przed rozmową o pracę. Wreszcie zapukałam. Po chwili usłyszałam ciche "proszę". Nieśmiało uchyliłam drzwi i wśliznęłam się do środka. Na twarzy loczka malowało się zdziwienie, strach, gniew i miliard innych emocji, które były dla mnie niezrozumiałe w tej sytuacji. Harry siedział na łóżku opierając łokcie na kolanach i czekał na jakiś ruch z mojej strony. Usiadłam obok niego wyłamując sobie palce. Zaczęłam patrzeć na Hazzę myśląc jak mam zacząć rozmowę. Widziałam, że domyśla się, że nie przyszłam tu tylko posiedzieć.
-Co cię tu sprowadza?- zaczął nawet na mnie nie patrząc. Parsknęłam pod nosem. Zachowywał się chamsko w stosunku do mnie, kiedy powinno być całkiem odwrotnie. Wtedy chłopak wbił we mnie swoje niesamowicie zielone oczy.
-I ty się jeszcze pytasz?- podniosłam głos. Harry zrobił zdziwioną minę.-Dobra zróbmy tak: ja mówię, ty słuchasz i nie przerywasz. Jak skończę będziesz mógł się odezwać. Jasne?
-Jak słońce.- powiedział z ironią.
-Zawsze uważałam cię za rozważnego, mądrego faceta. We  wszystkich wywiadach, wypowiedziach, nawet na koncertach, w twoich słowach dało się słyszeć inteligencję. Nawet nie wiesz jak bardzo dumna byłam, że moim idolom nie odwala, tak jak innym. I co? Wszystko okazało się jakąś jedną wielką ściemą. Nie ma w tobie nic z tych cech, które wcześniej widziałam. Ja nawet nie mogę sobie wyobrazić ci się dzieje w tej twojej pustej głowie. Każdą dziewczynę traktujesz tak jak Molly?! Powinieneś szanować to, że kochają się w tobie miliony dziewczyn, że każda dałaby wszystko, żeby spędzić z tobą choć chwilę.-chłopak poprawił grzywkę.-Pewnie po prostu uważasz, że możesz mieć każdą i jak jedną dziewczynę tak potraktujesz, to nie będzie miało większego znaczenia, bo są kolejne. A pomyślałeś, że ona ma uczucia? Że ma dobre i wrażliwe serce? Że jest warta więcej niż jakaś blond-dziwka? Dlaczego w ogóle dawałeś jej jakąś nadzieję, skoro i tak miałeś zamiar ją tak potraktować?! Jesteś jakimś tępym chujem!-z przypływu emocji było mi gorąco, a mój głos drżał- i kolejne pytanie- czy ty coś do niej czułeś? Kiedykolwiek? I czy masz zamiar ją przeprosić?  Poprawić wasze relacje? No słucham! Mów!-wrzasnęłam i zaczęłam głośno oddychać. Chłopak miał głowę schowaną w dłoniach a jego plecy unosiły się i opadały w szybkim tempie. Wtedy wreszcie odwrócił głowę w moją stronę. Jego twarz była cała czerwona a oczy zapuchnięte. Jezu, czy on płakał przez ten cały czas? Przez krótki moment moje serce ogarnął żal, ale szybko zmienił się w nienawiść i niechęć. Czekałam aż zapłakany Styles coś z siebie wydusi.
-Dz-dziękuję.
Zatkało mnie? Co on właśnie powiedział? Co to znaczy? Że przejął się moimi słowami?
-Słucham?- odpowiedziałam ze zdziwieniem.
-Właśnie, dzięki tobie, uświadomiłem sobie, jakim beznadziejnym człowiekiem jestem.
-Yyy no okeej, ale masz zamiar odpowiedzieć na moje pytania co do Molly?- byłam zdezorientowana.
-Jezu, ja nie wiem co się ze mną działo przez ostatnie kilka dni. Nie mam pojęcia, dlaczego zrobiłem awanturę Mol, nie będę się usprawiedliwiał alkoholem. Nie wiem, dlaczego obudziłem się w salonie koło tej dziewczyny. Ale ja się z nią nie przespałem, przysięgam!
-To inaczej wyglądało. A poza tym, nie chodzi przecież tylko o tę sytuację.
-Wiem. Uwierz mi, po imprezie czułem się beznadziejnie. Miałem ochotę coś sobie zrobić, żeby już nikogo nie krzywdzić.  Dlatego, codziennie wychodziłem na miasto i siedziałem sam przy barze wlewając w siebie litry alkoholu. Ja nie mogłem normalnie żyć. Ja... j-ja nie mogłem żyć bez niej. Ja się chyba zakochałem. Nie wiedziałem jak mam ją p-przeprosić.- skończył i zaniósł się płaczem. W tamtym momencie odezwała się dobra strona mnie. Może to dziwne, ale rozumiałam go. Widziałam ten szczery ból w jego pięknych, zapuchniętych oczach. Przysunęłam się do niego i delikatnie objęłam, szepcząc żeby się uspokoił. Kiedy wreszcie szloch ustał postanowiłam się odezwać.
-Słuchaj, Harry. Ja cię naprawdę lubię. Wiem teraz, że nie jesteś wcale taki jak myślałam od imprezy. Jesteś taki jak w tych wywiadach, o których mówiłam. Tylko nieźle się wkopałeś. Będziesz musiał włożyć dużo roboty, w to, żeby odbudować wasze relacje. Ale nie bój się, pomogę.-uśmiechnęłam się i poczochrałam jego loki. Przytuliłam go mocno jeszcze raz i zaczęłam kierować się do wyjścia.
-Spence.
-Tak?
-Dziękuję, za wszystko.
-Nie ma sprawy.-puściłam mu oczko.
-Ale nie mów chłopakom, że tak się rozkleiłem. Nie mogę wyjść na mięczaka.-uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki.
-Haha, no dobrze może nie powiem.-odparłam i zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam po schodach i weszłam do salonu.
-Załatwiłam, co miałam załatwić. Niall, idziemy?- popatrzyłam na blondyna, który wpatrywał się we mnie z otwartą buzią.
-Jak to idziecie? Sami? Nie zabieracie nas?- westchnął Lou.
-Tym razem nie, sorry Louis.-powiedziałam miło się do niego uśmiechając. Wzięłam irlandczyka za rękę i pociągnęłam w stronę przedpokoju. Kiedy zauważyłam, że chłopak chce coś powiedzieć, zamknęłam jego usta skromnym, ale cudownym pocałunkiem. Z trudem oderwaliśmy się od siebie i trzymając się za ręcę, śmiejąc się głośno otworzyliśmy drzwi i ruszyliśmy przed siebie.

PRZEEEPRAAASZAAAM!!!
jest mi mega przykro, że rozdział tak późno, ale miałam w tym tygodniu siedem sprawdzianów i nie miałam czasu na napisanie. Obiecuję, że next będzie dość szybko. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. DESPERACKO BŁAGAM O KOMENTARZE! CZYTASZ=KOMENTUJESZ PROSZĘĘĘ!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 7.

Gdy tylko Spencer wyszła z łazienki pobiegłyśmy do mojej sypialni, żeby wybrać coś na wieczór. Najpierw miałam się zdecydować ja, potem moja przyjaciółka. Uznałyśmy, że ubierzemy się ładnie, ale na luzie. Przy wybieraniu ciuchów, chyba więcej się wygłupiałyśmy zamiast robić co trzeba. Ale kiedy czas zaczął nas gonić, postanowiłyśmy się opanować i znaleźć jakieś ubranie. Dlatego, Spencer powolnym krokiem ruszyła do swojej sypialni, otworzyła szafę i rozpoczęła poszukiwania. Minęło jeszcze 15 minut aż w końcu udało mi się wybrać ten zestaw. Poszłam do pokoju Spence, żeby zobaczyć czy ona też już coś znalazła. Zastałam ją stojącą przed lustrem w, jeśli dobrze myślę, znalezionych ubraniach. Miała na sobie śliczny i dobrze dobrany zestaw.
-Wyglądasz pięknie.-powiedziałam-I już nic nie poprawiaj!-dodałam, widząc grymas na jej twarzy.
-Dobrze, dobrze tylko nie bij!-zażartowała i odwróciła się w moją stronę.
-No, no. Ty też jesteś niczego sobie. Jeszcze tylko zakryjesz te wory pod oczami i będzie cud miód.-zaśmiała się.
-I to mówi ta, która ma kołtuny większe niż własna głowa!- obydwie zaczęłyśmy niemal płakać ze śmiechu. Śmiejąc się poszłyśmy do łazienki, żeby się umalować. Faktycznie, kiedy stanęłam przed lustrem o mało co nie padłam z przerażenia. Wyglądałam okropnie, ale miałam nadzieję, że tona kosmetyków mi pomoże. Malowałyśmy się jakieś 20 minut, aż w końcu byłyśmy gotowe. Było około 18 więc zbierałyśmy się do wyjścia, bo nie chciało nam się zamawiać taksówki i poszłyśmy na piechotę. Zamknęłam mieszkanie i razem ruszyłyśmy w stronę willi chłopaków. Londyn wyglądał slicznie o tej porze dnia, więc szło nam się przyjemnie. Gadałyśmy całą drogę, a przez większość czasu trwania rozmowy próbowałam wydusić ze Spencer co robiła wczoraj z Niallem, ale jak na złość mówiła tylko,że "było fajnie". W końcu odpuściłam i dalej szłyśmy w ciszy. Po 10 minutach zauważyłyśmy znany nam duży budynek i szybszym krokiem ruszyłyśmy w jego stronę. Po chwili byłyśmy pod drzwiami. Dreptając w miejscu z zimna, zapukałam i czekałyśmy, aż któryś z tych wariatów nam otworzy. Na szczęście po sekundzie zauważyłam, że klamka się rusza a drzwi otwierają.
-Heeeej! Czekaliśmy na was.-krzyknął uśmiechnięty Louis i uściskał nas w progu. Weszłyśmy do przedpokoju i zdjęłyśmy przemoczone buty.
-Moooooooollyyyyyyyyyy!-usłyszałam przerażająco głośny wrzask Zayna, a po chwili już leżałam na ziemi. Zobaczyłam mulata próbującego wstać z mojego brzucha.
-Muszę Ci coś pokazać! Chodź szybciej!- niecierpliwił się.
-No idę, idę. Trzeba było mnie nie wywracać, wariacie!- uśmiechnęłam się. Poszliśmy do salonu, gdzie siedziała już Spencer i rozmawiała z chłopakami. Ku mojemu ogromnemu zadowoleniu na żadnej z kanap nie siedział Harry, a gdy to zauważyłam mój uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył. Podążyłam za Zaynem witając się szybko z całym zespołem. Zayn zatrzymał się przy stole w jadalni i wziął z niego kawałek papieru i podał mi go. Było to zdjęcie. Przedstawiało dwójkę dzieci: dziewczynkę i chłopca, który dawał koleżance buziaka w czoło. Po chwili zorientowałam się, że to ja i Zayn. Łzy wzruszenia naleciały mi do oczu. Oparłam głowę na ramieniu przyjaciela, a on objął mnie ramieniem.
-Pamiętasz? To było na...- zaczął chłopak.
-Na grillu,  który zorganizowały nasze rodziny.. - dokończyłam za niego. Potem zaczęliśmy wspominać stare czasy, śmiejąc się przy tym do rozpuku.

*Perspektywa Spencer*

Kiedy weszłam do salonu od razu zobaczyłam blondyna, zajadającego się smakołykami stojącymi na stole. Gdy mnie zobaczył, przestał nabierać jedzenia garściami i wytarł w pośpiechu ręce w spodnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zarzuciłam moje blond włosy za ramię i usiadłam na kanapie obok Liama, na przeciwko Nialla. Widziałam, że był nieco zawstydzony i nie wiedział jak się zachować.
-Tak się za nami stęskniliście, że musieliście zaprosić nas dzisiaj?- zapytałam z uśmiechem przerywając niezręczną ciszę.
-I to jak.-mruknął irlandczyk, a reszta zaśmiała się z niego.-Yyy, chodziło mi o Zayna! No popatrzcie na nich.- powiedział i odwrócił głowę w stronę otwartej jadalni gdzie siedzieli przyjaciele.
-Tak, tak my już wiemy kto tu się za kim stęsknił-zażartował Louis. To oni już wiedzą?! O tym, że coś się wydarzyło między mną a Niallem? Te pytania męczyły mój mózg.
-A gdzie jest Harry?- zapytałam, żeby zmienić temat.
-Obrażalski dzieciak. Wyszedł gdzieś, gdy tylko usłyszał, że Mol tu będzie.-odpowiedział Liam. Pozostawiłam to bez komentarza. Byłam też bardzo ciekawa czy chłopcy wiedzieli, o tym, że Harry nie spędził ostatniej nocy samotnie.
-Przepraszam na chwilkę, skoczę do łazienki.-powiedziałam dając blondynowi bezgłośne znaki proszące, by za mną poszedł. Na szczęście Niall zrozumiał o co mi chodziło i wstał, mówiąc, że chce zabrać coś z kuchni. Szłam powoli a kiedy zeszłam chłopakom z pola widzenia, stanęłam i zaczekał na chłopaka. Zjawił się szybko i kiedy tylko mnie zobaczył... Złapał mnie rękami za uda i uniósł tak, że ja oplotłam jego biodra nogami. W takiej pozycji przyparł mnie do ściany i pocałował namiętnie. Na ten jeden moment świat przestał istnieć a mi było niesamowicie gorąco.
-Czyli jednak się stęskniłeś?- wysapałam kiedy oderwaliśmy od siebie nasze usta.
-I to jak.- odpowiedział, tak jak wcześniej w salonie. Zaśmiałam się a on uciszył mnie następnym pocałunkiem.

*Perpektywa Molly*

Po jakimś czasie śmiechów i miłych wspomnień, postanowiliśmy z Zaynem pójść do salonu, gdzie czekała reszta. O dziwo byli tam tylko Lou i Liam, którzy dobrze się bawiąc, grali na konsoli. Spencer i Niall gdzieś zniknęli. "No ja już sobie wyobrażam, co takiego robią..."- pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. Nie czekaliśmy długo, aż na kanapie usiadła blondynka a chwilę po niej irlandczyk. Kiedy wszyscy byli obecni,  postanowiliśmy pograć w coś razem. Ja szybko wybłagałam resztę o grę taneczną, która ocenia umiejętności gracza za pomocą kamerki.  Podzieliliśmy się na drużyny i zaczęliśmy zabawę. Było śmiesznie a Zayn prawie pozabijał się próbując wykonać którąś z figur. Nagle nasze tańce przerwał jakiś dziwny dźwięk. Liam wyciszył grę i wszyscy zaczęliśmy nasłuchiwać. Brzmiało to trochę jak skrobanie w drzwi. Nagle usłyszeliśmy odgłos przekręcania klucza i zrozumieliśmy, że Harry wrócił. Usłyszeliśmy ciche pogwizdywanie a po nim głośny huk. Z szeroko otwartymi oczami czekaliśmy na to co będzie dalej. Wtedy zobaczyliśmy pijanego w trupa loczka zataczającego się po przedpokoju.
-Psszeprarzam zsa hałaz- wybełkotał patrząc na nas.- Ta podłoga jakaś taka kszyfffa się zrobiła.-burknął.
-Molly?! Molly! To ty! Wiesz, ja mam Ci dużo do powiedzenia...- zaczął.
-O nie! Znowu palnie coś głupiego.- przerwał mu Louis, łapiąc go pod ramię i ciągnąc w stronę schodów. My tylko w ciszy obserwowaliśmy całe zajście.
-Jak coś go trapi, topi smutki w alkoholu.-wyjaśnił Zayn. Nikt nie miał już ochoty na dalszą grę. Pożegnałyśmy się z zespołem i wsiadłyśmy do wcześniej zamówionej taksówki. "Dlaczego on chce ze mną rozmawiać tylko gdy jest pijany?"-pomyślałam opierając głowę o szybę.

Mam nadzieję, że się spodoba c:
Chcecie być powiadamiane o nowych rozdziałach? Zostawcie swój twitter w komentarzu pod postem <3

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 6.

"Auu, moja głowa", czyli moja pierwsza myśl tego ranka. Chyba jednak za dużo wypiłam ostatniej nocy. Ostre światło dochodzące zza okna nie pozwalało mi do końca otworzyć oczu. Walczyłam z promieniami słońca, aż wreszcie rozsunęłam zmęczone powieki. Rozejrzałam się dookoła siebie. To co zobaczyłam... byłam lekko zaszokowana. W pokoju wraz ze mną byli też El, Louis, Zayn i Liam. Wszyscy spaliśmy w jednym łóżku a wszędzie wokół był taki bałagan, jakiego w życiu nie widziałam na oczy. Po podłodze walało się pełno kubków i butelek, a w niektórych miejscach stały dziwne stosy ubrań. Przez chwilę wydawało mi się, że jeden z nich się rusza... Kurczę, chyba jeszcze nie wytrzeźwiałam do końca. Po dłuższym zastanowieniu się, postanowiłam wstać, bo usłyszałam burczenie mojego brzucha. Przeskakując przeszkody leżące na podłodze ruszyłam w stronę kuchni. Po drodze zauważyłam kilkoro imprezowiczów, którzy spali w różnych dziwnych miejscach. Jednak wyraźnie było widać, że większość gości już wróciło do domu. Przechodząc przez salon zauważyłam coś niepokojącego. Wydawało mi się... nie, to nie może być prawda. Jednak gdy podeszłam bliżej wszystko stało się jasne. Na kanapie słodko spał Harry z jakąś plastikową blondynką. Łzy naleciały mi do oczu. Byłam z nim pokłócona, ale chciałam żebyśmy dzisiaj wszystko sobie wyjaśnili. Cała chęć zgody gdzieś wyparowała po tym co właśnie zobaczyłam. Jedyne co czułam to niechęć i obrzydzenie względem niego. Zdecydowanym krokiem poszłam do kuchni, ale nagle odechciało mi się jeść. Uznałam, że jak najszybciej wrócę do domu, lecz najpierw będę musiała znaleźć Spencer. Najpierw przejrzałam cały parter, ale nigdzie jej nie było. W takim razie, zaczęłam wchodzić po schodach na górę z nadzieją, że jak najszybciej ją znajdę. Weszłam na piętro i przechadzałam się chwilę po pokojach, aż w końcu ją ujrzałam. Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy, bo nie była sama. Spała przy ścianie w korytarzu w ramionach Nialla z takim samym uśmiechem jak mój. Wyglądali cudnie, aż żal mi było ją budzić. Ale mus to mus.
-Spencer - szepnęłam cicho szturchając ją w ramię.  Dziewczyna wydała z siebie cichy jęk i lekko otworzyła oczy.
-Co do cholery?- mruknęła niezadowolona, wtulając się w pierś chłopaka.
-Wiem, że ci się nie chce, ale musimy iść.- odpowiedziałam rozbawiona wyrazem jej twarzy.
-Ale dlaczegooo?- zapytała przeciągle.
-Po drodze ci opowiem.-odparłam i pociągnęłam przyjaciółkę w moją stronę. Spencer dała irlandczykowi buziaka w policzek i posłusznie podążyła za mną. Na palcach schodziłyśmy po schodach starając się nie narobić hałasu. Pełna radości, że zaraz wyjdziemy na zewnątrz zeszłam na dół. Niestety zauważyłam, że ktoś się nam przygląda. Na moje nieszczęście był to oczywiście Harry, który najwidoczniej właśnie wstał. Zmroziłam go wzrokiem i popędziłam Spence do wyjścia. Zamykając drzwi czułam na sobie jego niepewny wzrok.
-Mol, a loczek czemu się tak dziwnie gapił?- po chwili zapytała dziewczyna.
-Weź mi nawet nie mów... po tym co zobaczyłam rano nie mam ochoty nawet o nim myśleć.-powiedziałam niechętnie.
-Ale co się stało? Myślałam, że między wami okej...- Spencer była zmieszana.
-Chciałabym, żeby tak było, ale Harry najwidoczniej, zamiast się godzić, woli sypiać z jakimiś pustymi lalami.-wypowiedziałam na jednym wydechu.
-C-co?! Jaki dupek!- moja przyjaciółka była zdziwiona i wkurzona tak jak ja rano. Przytuliła mnie i dalej szłyśmy w ciszy prosto do domu. Będąc przy drzwiach, wyciągnęłam klucze z torebki i oworzyłam mieszkanie. Jedyne o czym teraz marzyłam to ciepły prysznic a po nim herbatka. Ustaliłyśmy, że najpierw ja pójdę do łazienki a w tym samym czasie Spence zrobi nam herbatę i rozpakuje swoje rzeczy. Szybko się umyłam i przebrałam w wygodny dres. Kiedy moja przyjaciółka była pod prysznicem ja porwałam mojego laptopa i zajrzałam na Twittera. Coś od razu przykuło moją uwagę. Zauważyłam tweeta Zayna o treści "Ktoś się nieźle zakopał xx" z dołączonym zdjęciem, na którym zobaczyłam Dan pomiędzy wielką ilością ubrań. Momentalnie zaczęłam się śmiać. "Czyli ten stos na prawdę się ruszał" pomyślałam. Zauważyłam też, że przybyło mi paru followersów m.in. El, Perrie, Liam, Lou, Zayn, Niall i ludzie z imprezy. No tak. Obrażalski Harry nie poszedł w ślady zespołu... Ale mało mnie to obchodziło. W dalszym ciągu byłam rozbawiona zdjęciem Dan pomiędzy bluzkami, spodniami i innymi częściami garderoby. Zamknęłam laptopa i poszłam w stronę kuchni z zamiarem przygotowania śniadania. "Hah, śniadania?" pomyślałam. No tak, było już około 13:30. Zajrzałam do lodówki, która na szczęście nie była całkiem pusta. Wyciągnęłam produkty potrzebne na zrobienie kanapek. Kiedy zaczęłam smarować masłem pierwsze trzy kromki, usłyszałam dźwięk dochodzący z komputera. Odłożyłam nóż i poszłam do salonu. Otworzyłam laptopa i spojrzałam na ekran. Zauważyłam, że dostałam prywatną wiadomość na TT. Otworzyłam ją i od razu szeroko się uśmiechnęłam.
Heeeej Molly! Szybko dzisiaj wyszłyście :(  No ale chcę zapytać czy nie chciałybyście wpaść jeszcze raz wieczorem? Tym razem tylko w odwiedziny, imprezy nie będzie ;) Zayn xx
Zaczęłam rozważać propozycję przyjaciela. Jasne, chciałabym znowu zobaczyć chłopaków, ale to znaczy, że będzie tam też Harry. Tego idioty na pewno nie chcę widzieć. Ostatecznie, krzyknęłam do Spence co o tym wszystkim myśli. Ona oczywiście od razu się zgodziła, pewnie ze względu na Nialla. W takim razie tylko odpisałam mulatowi, że będziemy o 19. Czeka nas następny ciekawy wieczór.

Hej. Jestem chora -,- czuję się jak plastikowy worek. Rozdział wydaje mi się trochę krótki, ale nie mam siły pisać dalej. CZEKAM NA KOMENTARZE, bo jest ich coraz mniej :c 

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 5.

*Perspektywa Spencer*
Siedząc już w willi rozmyślałam o całym dniu. Od dzisiaj mieszkam u mojej przyjaciółki Molly, a teraz siedzę na kanapie obok Niall'a Horan'a na imprezie One Direction. Cały czas nie wierzę w to co się dzieje. Spełniłam jedno z moich najskrytszych marzeń. I to wszystko dzięki ''dziewczynie z kawiarni''. Gdyby Molly nie odezwała się wtedy do mnie, nie byłoby mnie tu.
-Haloooo?- z zamyślenia wyrwał mnie głos blondynka.
-Sorki, zamyśliłam się...- odpowiedziałam szybko, zerkając przy tym na przyjaciółkę, która roześmiana wstawała z kanapy ciągnąc za sobą Harry'ego. Coś się między nimi kroi. Od początku imprezy, ciągle się wygłupiają i śmieją ze sobą.
-Pytałem się czy lubisz sushi!- Niall kontynuował rozmowę, gadając kompletnie od rzeczy.
-Taak, uwielbiam sushi...- odpowiedziałam trochę zaskoczona nietypowym pytaniem. Po chwili wzięła mnie nagła ochota na papierosa. Ruszyłam chwiejnym krokiem w stronę tarasu, gdzie mogłam spokojnie zaciągnąć się dymem. Grzebiąc w torebce, wyjęłam z niej paczkę cienkich Marlboro, ale za nic nie mogłam znaleźć zapalniczki. Już chciałam zrezygnować z przyjemności, kiedy zauważyłam, że w cieniu trochę dalej ode mnie stoi jakiś chłopak i też pali. Postanowiłam poprosić go o ogień. Gdy przybliżyłam się do niego zauważyłam, ze to Zayn. Nieśmiało do niego podeszłam.
-Hej, Zayn. Masz może zapalniczkę?- zapytałam cicho.
-O cześć Spence, nie zauważyłem Cię. Jasne, że mam, już Ci daję.- odpowiedział pewnie i zaczął grzebać w kieszeni. Kiedy podpalił koniec mojego papierosa, mocno się zaciągnęłam.
-A więc, ty i Mol, jesteście przyjaciółkami?- Zayn przerwał niezręczną ciszę.
-Tak, ale od bardzo niedawna...
-A jak się poznałyście?
-Molly przyszła na śniadanie do Starbucksa, w którym pracuję i po prostu do mnie zagadała. Potem opowiedziałyśmy sobie o sobie nawzajem....
-My też możemy się bliżej poznać- zadziornie powiedział. Wiedziałam, że żartował.
-Ja o tobie wiem wszystko, przecież jestem Directioner.
-W takim razie ty mi poopowiadaj o sobie.- miło się uśmiechnął. Nie mogłam mu odmówić, więc zaczęłam paplać jakieś rzeczy o mojej osobie. Zayn wyglądał na zainteresowanego.
-No to twoje życie jest dosyć bogate... a co wiesz o Mol?- zapytał.
-Pochodzi z Bradford i...-nie zdążyłam dokończyć, bo mulat momentalnie mi przerwał.
-Z Bradford?... Tak! Wiedziałem, że skądś ją znam!-wrzasnął ożywiony.
-Yyy, alee o co Ci chodzi?- byłam zdezorientowana.
-Znam Molly z dzieciństwa. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy, ale potem ona się wyprowadziła...- był podekscytowany.
-Haha no to śmieszna historia, musisz jej jak najszybciej powiedzieć.-odpowiedziałam. Potem rzuciliśmy niedopałki fajek na ziemię i wróciliśmy do środka. Zayn to bardzo miły chłopak. Perrie ma wielkie szczęście, że z nim jest. Idąc przez tłum ludzi wreszcie doszliśmy do naszego stolika. Harry i Mol już wrócili z parkietu, trochę nieswojo się zachowywali. Wyglądali tak jakby się przed czymś powstrzymywali. Ale nieważne. Usiadłam na moim miejscu obok Niall'a i dałam znak Zayn'owi żeby wspomniał o swoim odkryciu.
-Słuchaj, Molly, czy ty mieszkałaś kiedyś na Chain St w Bradford?- zapytał z zadziornym uśmieszkiem.
-Tak, przez kilka lat, bo potem się wyprowadziłam... a skąd ty to wiesz?- Molly była zaciekawiona i wystraszona zarazem.
-Mieszkałem na tej samej ulicy i byłem twoim przyjacielem...-niepewnie odpowiedział mulat.-Nie pamiętasz mnie?-dodał.
-Och! Teraz pamiętam... Zayn! Ty byłeś moim najlepszym przyjacielem. Od początku imprezy wydawało mi się, że skądś cię znam ale nie mogłam sobie przypomnieć!-mówiąc to Molly rzuciła się na mulata w dzikim uścisku. Zayn zaczął się śmiać i odwzajemnił gest. Odruchowo popatrzyłam na Hazzę. Na jego twarzy malowała się... zazdrość? Tak, to była zazdrość. Tylko o co on jest zazdrosny?
-Może już dosyć tych czułości?-powiedział loczek zirytowanym głosem. Potem wstał i ruszył w stronę baru.
-Załatwię to.-powiedziała Mol poprawiając sukienkę. Powędrowałam za nią wzrokiem i wróciłam do rozmowy z irlandczykiem. Lubię go. Nawet bardzo.
*Perspektywa Molly*
Byłam zdumiona po tym co powiedział Zayn. Wreszcie dowiedziałam się, skąd go znałam. W przypływie emocji, dosłownie, rzuciłam się na niego, żeby go przytulić jak za starych, dobrych czasów... Ale wtedy Harry się wkurzył i odszedł od stołu. Także wstałam z krzesła i pobiegłam za nim. Hazza zatrzymał się przy barze i zamówił piwo. Zaczekałam bez słowa, aż dostanie swoje zamówienie a potem pociągnęłam go na zewnątrz.
-Harry, co Cię ugryzło?- walnęłam prosto z mostu. Cisza. Powtórzyłam pytanie.
-Najpierw się całujemy, a potem obściskujesz się z moim przyjacielem!- zaczął krzyczeć.
-Halo, halo. Nie tak prędko! Wcale się z nim nie obściskiwałam tylko po prostu przytuliłam mojego dawnego przyjaciela. Nie wiem dlaczego się tak złościsz?- wytłumaczyłam.
-Na prawdę Cię polubiłem Molly. A ty tak po prostu mnie olewasz!
-Chłopczyku, uspokój się! Nie chce mi się z tobą gadać. Poczekamy, aż wytrzeźwiejesz.-skwitowałam i weszłam do środka. Nie miałam zamiaru się nim przejmować, on nie ma prawa urządzać mi awantur! Postanowiłam dalej się bawić nie zwracając na niego uwagi. Wróciłam do stolika naszej ekipy. Grzecznie zapytałam Perrie, czy mogę porwać jej chłopaka na momencik. Ona bez problemu się zgodziła. W ten sposób ruszyłam na parkiet razem z dawnym przyjacielem.
*Perspektywa Spencer*
Gadałam z Niall'em chyba 15 minut i nadal nie brakowało nam tematu do rozmowy. Pewnie dlatego, że obydwoje byliśmy pijani, jednak to nie zmienia faktu, że było bardzo miło. W pewnej chwili Horan zaczął zdejmować koszulkę i drzeć się "Brakuje mi powietrza! Ja się duszę!". Wybuchnęłam gromkim śmiechem.
-A może lepiej wyjdziemy na dwór? Nie chcemy żebyś nam tutaj striptiz urządzał.-zaproponowałam.
-Wiem gdzie możemy się przewietrzyć...-powiedział i zadziornie się uśmiechnął, po czym wziął mnie za rękę. Zaczął prowadzić mnie w nieznanym mi kierunku. Zdziwiłam się, że zamiast iść na zewnątrz, ruszyliśmy po schodach na górę. Jednak posłusznie, nieco chwiejnym krokiem, podążałam za chłopakiem. Weszliśmy na ostatnie piętro domu i zaczęliśmy kierować się w głąb korytarza. Przy ścianie na samym końcu zauważyłam jeszcze jedne, małe, kręte schodki. Tak jak myślałam, Niall postawił nogę na pierwszym stopniu i podał mi rękę. Gdy byliśmy już prawie na górze blondyn zasłonił mi oczy. To było takie... romantyczne.Kiedy schody się skończyły poczułam na twarzy podmuch wiatru. Nagle irlandczyk zabrał ręce z moich oczu. Zobaczyłam raj. Wokół mnie rozchodziła się panorama ogromnej ilości, oświetlonych budynków. Tuż obok mnie zobaczyłam oświetlony basen. Wtedy zrozumiałam, że jesteśmy na dachu willi.
-Wow- na tyle mogłam się zdobyć.
-Prawda? Często przychodzę tu wieczorami, najczęściej biorę gitarę i cicho brzdąkam- zaśmiał się. Wtedy moja szalona strona osobowości się odezwała. Szybko zdjęłam sukienkę i szpilki i.. wskoczyłam do basenu. Popatrzyłam na Niall'a, który nie mógł przestać się śmiać.
-Smutno mi tu samej! Chodź do mnieee!- zapraszałam go.
-Hahahaha, już idę, tylko tak nie krzycz.-odpowiedział i zdjął z siebie koszulkę i spodnie. Wskakując, ochlapał mnie wodą w twarz, za co ja mu oddałam. Wtedy rozpoczęła się zacięta walka. Kotłowaliśmy się w wodzie, nie zważając na to, że byliśmy w samej bieliźnie. W końcu nieźle się zmęczyłam i wyszłam z basenu. Położyłam się na leżaku. Zauważyłam, że Horan zrobił to samo i przysunął swój leżak jak najbliżej mojego, po czym się położył. Odwrócił głowę w moją stronę a ja w jego. Popatrzyłam w jego oczy. Były jeszcze piękniejsze niż na tych wszystkich plakatach. Utonęłam w nich momentalnie, gdy nagle zauważyłam, że Niall także mi się przygląda. Zaczął przysuwać się do mnie. Moje serce zrobiło salto w mojej piersi a ja poczułam, że jest mi bardzo gorąco. Po chwili Horan złożył na moich ustach delikatny pocałunek, później nieśmiało się osunął. Ja uśmiechnęłam się do niego i złapałam go za rękę. Patrząc na jego roześmiane i cudowne oczy szybko zasnęłam.

Wróciłaaaam! Dzięki za życzenia miłej zabawy na obozie xd jakby co to było bardzo faaajnie! Byłam, na obozie tanecznym, bo tańczę już od 2 lat ;) Dziękuję też za wszystkie komentarze i cierpliwość w czekaniu na następny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Niestety teraz rozdziały będą troszkę rzadziej, nie codziennie, bo zaczyna się szkoła :(






sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 4.

"Hurra, dzisiaj wielki dzień!"- pomyślałam budząc się w walentynkowy poranek. Zaglądnęłam przez okno na zewnątrz gdzie, o dziwo, zobaczyłam piękne słońce.  W wesołym nastroju poszłam do kuchni i nalałam sobie mleka do szklanki. Usiadłam w salonie, włączyłam telewizor i przykryłam się kocykiem. Na jednym z programów transmitowano "Poranek z gwiazdami". Chciałam przełączyć, lecz coś przykuło moją uwagę. A właściwie ktoś. Na kanapie wraz z prowadzącymi siedział cały skład One Direction. Kobieta w eleganckiej sukience zadawała chłopakom różne pytania, m.in. na temat walentynek.
Podgłośniłam regulator i wsłuchałam się w wywiad. 1D powiedzieli, że robią dzisiaj prywatną imprezę, tylko dla zaproszonych osób. "Ach, czuję się tak wyróżniona"- zażartowałam w myślach. Wyłączyłam TV, zjadłam śniadanie i poszłam się umyć i ubrać. Kiedy weszłam do pokoju usłyszałam dźwięk smsa. Odebrałam go i przeczytałam.  "Impreza na Main Street 14 o 20:00. Danielle". Peazer wreszcie napisała mi dane imprezy. Spence kończy dzisiaj o 13 więc będziemy miał dużo czasu, żeby się przyszykować. Oczywiście ten uparciuch cały czas mi nie uwierzył,  ale to nawet lepiej, bo będzie miała niezłą niespodziankę, kiedy drzwi otworzy jej np. Niall. Na zegarku widniała 12:10. Niedługo muszę wyjść po Spencer. Ustaliłyśmy, że najpierw pójdziemy do niej, żeby się ubrała, a potem do mnie, gdzie zrobię to samo. Po około 20 minutach ruszyłam do znanego mi już Starbucksa. Spencer czekała na mnie przed wejściem. Przytuliłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę domu Spencer.
-No to do kogo my w końcu idziemy na tę imprezę?- zapytała.
- No do One Direction! Przecież ci mówiłam...- odpowiedziałam nieco zbita z tropu.
-Hahah, a tak na prawdę do kogo?
Ah, no tak. Ona cały czas myśli, że kłamię.
-Nie chcesz mi wierzyć, to nie wierz.
Szłyśmy chodnikiem i zatrzymałyśmy się pod domem Spencer. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że stałyśmy właśnie pod jakimś motelem.
-No to jesteśmy...- powiedziała Spencer. Zauważyłam,  że była zmieszana.
-Jak to jesteśmy? Mieszkasz w motelu?- byłam bardzo zdziwiona.
-Chwilowo tak.- ucięła dziewczyna.
Niepewnym krokiem weszłam do środka. Wnętrze budynku było takie zimne i puste... Spencer zaprowadziła mnie do swojego pokoju.  Był urządzony bardzo ubogo i mało oryginalnie. Moja przyjaciółka, jakby nigdy nic, otworzyła szafę i zaczęła dobierać ciuchy na dzisiejszy wieczór. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby taka fajna dziewczyna mieszkała w tak okropnym miejscu. Myśl Molly, myśl!  Zaraz, przecież w moim mieszkaniu jest wolny pokój!
-Spencer, masz jakąś walizkę?- zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Yyy, mam ale po co Ci walizka?
-To nie mi jest potrzebna tylko tobie! Nie będziesz tutaj mieszkać.
-Ale...-zaczęła.
-Nie ma żadnych "ale"! Pakuj się, od dzisiaj mieszkasz u mnie.-skończyłam nie akceptując żadnego sprzeciwu z jej strony. Dziewczyna posłusznie zaczęła wkładać swoje ubrania do czerwonej walizki. Uznałśmy, że w takim razie obie przebierzemy się u mnie w domu. Widziałam, że na twarzy Spence pojawił się szeroki uśmiech. Jestem z siebie dumna!
***
Jesteśmy już gotowe. Spencer rozgościła się w swoim nowym pokoju. Ja ubrałam krótką i zwiewną, czerwoną sukienkę bez ramiączek a do niej dobrałam dodatki i czarno-czerwone szpilki. Spencer założyła taliowaną czarno-kremową sukienkę i kremowe szpilki z kokardkami na czubkach. Obydwie zrobiłyśmy sobie lekki makijaż. Była już 19, więc zamówiłyśmy sobie taksówkę, żeby punktualnie być na miejscu.
Za pięć 20 zajechałyśmy pod ogromną willę, z której dało się słyszeć głośną muzykę. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłyśmy w stronę wejścia. Przy drzwiach stał rosły mężczyzna, który najpewniej sprawdzał każdego kto próbuje wejść do środka.
-Imię i nazwisko?- powiedział grubym i ostrym głosem.
-M-molly Shepard i Spencer Pright- wydukałyśmy chórkiem.
-Ah, tak mam was na liście, zapraszam! - jego głos diametralnie się zmienił na miły i i sympatyczny. Otworzył nam drzwi a my weszłyśmy do środka.  Uderzyły w nas głośne bity muzyki. Ludzie tańczyli na parkiecie, inni stali przy barku, a jeszcze inni całowali się po kątach. Wypatrywałam w tłumie gospodarzy imprezy, bo nie mogłam się doczekać miny Spencer. Nie szukałam  długo, bo po chwili zauważyłam, że w naszą stronę kieruje się uśmiechnięty blondynek, chyba miał na imię Niall. Kiedy już podszedł do nas popatrzyłam na Spence. Jej oczy prawie wyskoczyły z orbit a jej twarz przybrała barwę buraka. Stała tak, nieruchomo, z szeroko otwartą buzią. Ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
-Witajcie dziewczęta!- krzyknął chłopak, który prawdopodobnie był już trochę wstawiony.
-Hej, jestem Molly a to jest Spencer- śmiało się przywitałam, wyręczając przy tym moją przyjaciółkę, która pewnie by się nie odezwała. Widziałam, że była w szoku.
-Jakie piękne imiona! Ja jestem Niall... i jestem Irlandczykiem- to ostatnie dodał szeptem. Był bardzo zabawny i pijany, ale to tylko mały szczegół.
-Chodźcie przedstawię was reszcie.- powiedział, przy czym stanął między nami i złapał pod ręce. Pociągnął nas w głąb pomieszczenia. Spencer nadal była w ciężkim szoku i bez jakichkolwiek emocji na twarzy szła za Niallem. Doczłapaliśmy do końca naszej wędrówki zatrzymując się przy dużym stole gdzie siedzieli pozostali członkowie zespołu, jakieś dwie dziewczyny i Danielle. Peazer wstała, żeby się ze mną przywitać a ja przedstawiłam jej Spencer.
-Kochani to są Molly i Spencer. Dziewczyny to są: Liam, Louis, Eleanor, Perrie, Zayn i Harry.- przyjrzałam się i pomachałam każdemu. Harry. On jest jeszcze przystojniejszy niż na tych wszystkich zdjęciach, które widziałam w internecie. Zauważyłam, że loczek bacznie mi się przygląda. Poczułam, że się rumienię. Harry też to zauważył, bo uśmiechnął się pod nosem. Zespół zaproponował nam, żebyśmy się dosiadły. Zobaczyłam,.że Spencer już trochę się rozluźniła, bo z uśmiechem usiadła koło Nialla. Mi pozostało miejsce obok Harry'ego, z czego się nie cieszyłam, po tym jak zobaczył jak się na niego gapię.
-Danielle mówiła, że nieźle tańczysz. Sprawdzimy to? - zapytał wyciągając rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i powiedziałam:
-Nie wiem czy jestem świetna, ale na pewno lepsza od ciebie!- krzyknęłam i zaśmiałam się.
-No to chodźmy do baru a potem sprawdzimy twoje umiejętności.-zadziornie się uśmiechnął. Wstając od stołu czułam na sobie czyjś wzrok. Zayn patrzył się na mnie tak jakby chciał mnie prześwietlić. Loczek pociągnął mnie za sobą. Szedł pierwszy, czasami odwracając się w moją stronę. Wtedy jego oczy wyglądały tak ślicznie w ciemności... i do tego te dołeczki przy rozbrajającym uśmiechu. Doszliśmy do barku i zamówiliśmy po dwa drinki na głowę. Szybko pochłonęliśmy zawartość szklanek i ruszyliśmy na parkiet. Po na prawdę mocnych mieszankach alkoholu i soku, byłam już troszkę wstawiona. DJ właśnie puścił piosenkę Mustard Pimp-Oh la la Satan, którą szczerze uwielbiałam. Zaczęłam tańczyć z Harrym. Na jego twarzy malował się podziw dla moich ruchów, ale on też nieźle sobie radził. Przez jakiś czas leciały szybkie kawałki, od których byliśmy cali mokrzy. Nagle facet za konsolą zapodał jakiś wolny kawałek.  Wszyscy wokół przytulili się do siebie i zaczęli kołysać w rytm muzyki. I właśnie w tamtym momencie procenty w naszych organizmach dały o sobie znać, bo bez żadnego zawachania, zrobiliśmy to samo.  Przykleiliśmy się do siebie tak, że nasze ciała stykały się prawie każdą cząstką. Oparłam policzek na ramueniu Hazzy a on brodę położył koło mojego ucha. W takiej pozycji zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Loczek szeptał mi do ucha, mówiąc, że jestem piękna i mu się podobam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Byliśmy pijani, to co mówił wypowiadał za niego jego nietrzeźwy umysł. Ale i tak, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nagle Harry odsunął się ode mnie. Pomyślałam, że nie chce już tańczyć z jakąś obcą i nic dla niego nieznaczącą dziewczyną. Jednak, on złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Potem przybliżył się tak, że czubek mojego nosa dotykał jego. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Wtedy Harry pocałował mnie namiętnie i agresywnie, ale zarazem delikatnie, jakby bał się, że zrobi mi krzywdę. To był najpiękniejszy moment w moim życiu! Stada motyli latały w moim brzuchu a nogi same się uginały. Kiedy niechętnie oderwaliśmy się od siebie uznałam, że powinniśmy trochę pobyć z resztą naszej ekipy. Pociągnęłam chłopaka za sobą i ruszyłam w kierunku stołu gdzie siedzieli nasi znajomi. 

Witajcie! Chcę  podziękować wszystkim, którzy komentują i czytają moje opowiadanie. Wreszcie coś się zaczęło dziać. Podoba wam się połączenie Harry&Molly czy wolelibyście, żeby była z kimś innym? Następny rozdział napiszę z perspektywy Spencer.
Co do pytania co sądzę o walentynkach? Hmmm myślę, że to święto jest trochę sztuczne i tandetne, ale kto nie chciałby dostać karteczki z napisem "Kocham Cię"? Ja bym chciała :)
Niestety wyjeżdżam jutro na obóz więc nie dodam nic w tym tygodniu, ale spróbuję coś napisać i dodać jak wrócę!
DO  ZOBACZENIA !!!