czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 11.

*Perspektywa Spencer* (dzień z rozdziału 10)

Rano obudziło mnie irytujące wycie budzika. Nie miałam najmniejszej ochoty wychodzić spod ciepłej kołdry, ale mus to mus. Trzeba wstać do pracy. Poszłam do kuchni i zaparzyłam  sobie wielki kubek kawy. Potem zrobiłam jeszcze grzanki z serem i usiadłam do stołu. Kiedy przeżuwałam drugi kęs kanapki, wyjęłam z szuflady kartkę i długopis. "O 17 widzę Cię u chłopaków. Nie ma mowy żebyś nie przyszła! Będę czekać już na miejscu. Spence xx"- nabazgrałam. Mieliśmy dzisiaj z Niallem przekazać przyjaciołom wesołą nowinę. Jeju, brzmi jakbym była w ciąży. Na szczęście nie jestem, chcemy tylko powiedzieć, że zostaliśmy parą. Mam nadzieję, że się ucieszą. W ciągu 30 minut umyłam się i ubrałam, potem wyruszyłam do Starbucksa. Kiedy zamykałam za sobą drzwi Molly nadal smacznie spała. Kiedy szłam chodnikiem usłyszałam charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjęłam telefon z torby i przeczytałam smsa od Nialla. "Przychodzę po ciebie do pracy. Tylko napisz o której. Niall xx". Uśmiechnęłam się pod nosem.  Mój chłopak był taki opiekuńczy, uroczy i do tego taki przystojny. Odpisałam mu szybko i otworzyłam drzwi, jeszcze zamkniętego dla klientów, Starbucksa. W pracy było spokojnie, klienci cierpliwi i nienatarczywi. Za oknem świeciło słońce. Aż miło mi się pracowało. Ale i tak już mnie telepało ze zniecierpliwienia. Tak bardzo chciałam zobaczyć mojego Horana. Około 15:00 zauważyłam w drzwiach blond czuprynę. Odłożyłam na ladę kubek, który miałam w ręce. Rzuciłam się pędem w stronę wejścia. Wyglądałam conajmniej dziwnie, ale to się nie liczyło. Podbiegłam do chłopaka, który stał z rozłożonymi ramionami. Przytuliłam go mocno i pocałowałam.
-Cześć. - szepnął w moje włosy.
-Hej. Tak się cieszę, że cię widzę.- odparłam. Odpowiedział mi cichutki chichot. Uśmiechnęłam się szeroko. Odkleiłam się od Nialla i pociągnęłam go za rękę w stronę lady.
-Zaczekaj tu, a ja pójdę się przebrać. - powiedziałam puszczając go i poszłam na zaplecze. Kiedy zdejmowałam fartuszek, rozmyślałam nad tym co się ostatnio dzieje. Uznałam, że moje życie jest zajebiste i nic bym nie zmieniła. Mam mieszkanie, przyjaciółkę i co  najważniejsze, najlepszego chłopaka pod słońcem. Wyjęłam z mojej szafki torebkę i ruszyłam z powrotem do Nialla. Kiedy weszłam na salę zauważyłam, że chłopak głośno się śmiejąc rozmawia z jedną z kelnerek- Jen. Zazdrość wypełniła moje serce. Nie lubiłam Jennifer, była wredna i podła. Potrafiła nieźle namieszać. Podeszłam do irlandczyka i chwyciłam go pod ramię.
-Kochanie, idziemy.- powiedziałam słodko, równocześnie patrząc na dziewczynę z pogardą w oczach.
-Chodźmy.  Miło było cię poznać Jen!- powiedział Niall.
Kiedy wyszliśmy z budynku złapaliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę domu chłopaków.
-Dlaczego rozmawiałeś z Jennifer?- zapytałam.
-Zagadała do mnie pierwsza. A co zazdrosna jesteś?- zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
-Wcale nie!- odwróciłam głowę.
-No przyznaj się, że tak!
-Nie!
-Dobra, zmuszę cię  żebyś się przyznała.- powiedział a po chwili wisiałam w powietrzu przewieszona przez jego ramię.
-Puść mnie!- wrzeszczałam.
-Jak się przyznasz.- chłopak zaczął się śmiać.
-Po moim trupie!
-Ojojoj to trochę tak powisisz...
-Jesteś okropny. Nienawidzę cię.
-A ja cię kocham- odpowiedział. Moje serce stanęło. Byliśmy parą,  ale jeszcze nie mówiliśmy sobie tych dwóch magicznych słów. Nawet w żatach.
-Czekaj, co powiedziałeś?- zapytałam z uśmiechem na twarzy.
-N-nic.- zaczął się jąkać.
-Na serio Niall. Postaw mnie i odpowiedz na moje pytanie.- powiedziałam stanowczo. Horan zdjął mnie z pleców i postawił przed sobą.
-Powiedziałem, że cię kocham.- powiedział nieśmiało, spuszczając wzrok.
Nastała chwila ciszy. Do oczu napłynęły mi łzy wzruszenia.
-Ja też cię kocham.- wydusiłam.
-Na prawdę? - zapytał wlepiając we mnie swoje niebieskie tęczówki.
-Tak.-odparłam. Po chwili zostałam obdarowana jednym z tych niesamowitych pocałunków. Kiedy oderwaliśmy się od siebie Niall zapytał:
-To byłaś zazdrosna?
Zaczęliśmy się śmiać.
-Byłam, jak cholera.- odpowiedziałam i przytuliłam chłopaka.
-Jestem tylko twój, nie martw się.- powiedział Niall. Po chwili byliśmy już w willi chłopaków.
Przekroczyłam próg i weszłam do przedpokoju. Od razu przybiegł do mnie Harry i pocałował w policzek. Złapał mnie za rękę i pociągnął na górę. Zdezorientowana zdążyłam tylko przesłać Niall'owi przepraszające spojrzenie i krzyknąć "cześć" do reszty chłopaków. Weszliśmy z loczkiem do jego pokoju i usiedliśmy na łóżku.
-Harry, czego ty chcesz? Nawet nie zdążyłam się przywitać...-miałam mówić dalej, ale chłopak mi przerwał.
-Musisz mi pomóc!- powiedział podekscytowany.
-Dobraaa. Ale w czym?
-Muszę jakoś odzyskać Molly. Ale nie wiem jak.
-Aaa, to o to ci chodzi...
-No to masz jakiś pomysł?- zapytał z nadzieją w oczach.
-Przede wszystkim musisz z nią porozmawiać, powiedzieć jej to co mi podczas ostatniej rozmowy, wyznać swoje uczucia. Nie możesz na nią naciskać, bo ona tego nie lubi. Daj jej trochę czasu.
-Dobrze. A kiedy mam z nią pogadać?
-Może dzisiaj? Przyjdzie tutaj, bo ją zaprosiłam.
-Okej, dzięki za pomoc.- powiedział i mnie przytulił.
-Dobra, dobra. Idźmy już na dół.

*Perspektywa Harry'ego*

Siedzieliśmy na dole żartując i rozmawiając. Nie było z nami Zayna, bo poszedł po Molly. Byłem zazdrosny. Wiedziałem, że Malik ma dziewczynę, a Mol to tylko jego przyjaciółka, ale mimo wszystko, aż mnie telepało, kiedy wyobrażałem sobie, jak we dwójkę spacerują po Londynie. Wtem rozległo się szuranie w przedpokoju. Reszta to zignorowała, ale ja napiąłem wszystkie mięśnie czekając na wejście dziewczyny. Po chwili wpadła do pokoju rzucając się na Nialla, który zaczął się głośno śmiać. Kiedy mnie zauważyła zawstydziła się trochę i spokojnie uściskała Liama, Lou i Spencer. Przyglądałem się jej, nie zwracając uwagi na to, jak dziwnie to wygląda. Ona najwyraźniej udawała, że nie ma mnie w pokoju. Auć. Na początku atmosfefa była niezręczna, ale szybko się rozluźniliśmy. Powróciliśmy do wcześniejszych rozmów, gdy nagle Niall podniósł się i chrząknął. Wszyscy ucichli i popatrzyli na blondyna.
-Ja i Spence chcemy wam coś powiedzieć.- zaczął. Wtedy blondynka stanęła obok niego.
-Jesteśmy parą.- cicho powiedziała dziewczyna i pocałowała Horana w policzek. W pokoju rozległo się przeciągłe "awww" i wszyscy zaczęli im gratulować. Kiedy przytulałem Nialla zauważyłem, że Spence mówi coś do Molly, na co ona szeroko otwiera oczy. Zaśmiałem się na ten widok, ale byłem ciekawy o czym rozmawiały.

*******
WRÓÓÓÓCIŁAAAAAAAAM! dziękuję za 8 komentarzy pod ostatnim postem. Liczę na tyle samo pod tym C: Jak obiecałam kontynuuję opowiadanie.
5 KOMENTARZY=NEXT

czwartek, 21 marca 2013

Informacja

DAJĘ WAM DRUGĄ SZANSĘ... JEŚLI POD TYM POSTEM BĘDZIE 5 KOMENTARZY, PISZĘ DALEJ. NIE LICZY SIĘ SPAM (MARTYNA TO DO CB) CZEKAM <3

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 10.

Aaaauuuu!- moja pierwsza myśl po przebudzeniu. Nie mogę się ruszyć. Mam zakwasy w każdym, nawet najmniejszym mięśniu mojego ciała. Ale czego mogłam się spodziewać, skoro wczoraj przetańczyłam kilka godzin, robiąc sobie przerwy jedynie na zmianę piosenki. Ale z jednej strony byłam zadowolona, że obudziłam się w takim stanie. To oznacza, że wczoraj dałam z siebie wszystko. W moim  mieszkaniu było bardzo cicho, co oznaczało, że Spence poszła do pracy. Ja też niedługo będę musiała poszukać czegoś dla siebie. Kiedy stanęłam na nogi, poczułam okropny ból. Postanowiłam wziąć gorącą kąpiel, która może troszkę zlikwiduje zakwasy. Wzięłam telefon w rękę i poszłam do łazienki. Odkręciłam kran i  nastawiłam na gorącą wodę. Kiedy woda się napuszczała, zalogowałam się na TT na moim iPhonie. Zauważyłam wiele tweetów od nieznanych osób. Wszystkie o treści: "Znasz 1D?", "Jak poznałaś chłopaków z One Direction?" itp. Odpisałam na kilka z nich a potem odłożyłam telefon na szafkę obok wanny. Po kilku minutach, zrzuciłam z siebie piżamę i powoli wśliznęłam się do wanny. Odetchnęłam głęboko, kiedy ciepło oplotło całe moje ciało a mięśnie się rozluźniły. Przeleżałam w łazience chyba półtorej godziny. W końcu, kiedy woda zrobiła się zimna, powoli podniosłam się i postawiłam stopy na kaflach. Ku mojej uciesze zakwasy nieco osłabły. Ubrałam się w mój ulubiony szlafrok w misie i ruszyłam do kuchni. Na blacie zauważyłam małą, pogniecioną karteczkę. "O 17 widzę Cię u chłopaków. Nie ma mowy żebyś nie przyszła! Będę czekać już na miejscu. Spence xx"- przeczytałam. Miło z jej strony, że dała mi jakiś wybór- zakpiłam. Nie miałam ochoty tam iść. Nie dlatego, że nie chcę widzieć przyjaciół, ale chyba bałam się naszego kolejnego spotkania. Szczególnie z Zaynem. Nie wiedziałam jak zareaguje po tym, jak ostatnio rozmawiał ze mną przez telefon. Nawet nie chodzi mi już o Harry'ego, zdołałam się przyzwyczaić do jego obecności, która jest nieunikniona. Jak mogę go nie widywać, skoro jego przyjaciele, są też moimi? Po przeczytaniu notki od przyjaciółki, zrobiłam sobie pożywne śniadanie. Niosąc talerze z jedzeniem udałam się do salonu, gdzie zaczęłam oglądać poranny program śniadaniowy. Nie było w nim nic ciekawego. Kiedy sięgałam po pilot, żeby przełączyć na inny kanał, coś przykuło moją uwagę. Podgłośniłam i wsłuchałam się w słowa prezenterki. "Dwa dni temu odbyła się huczna impreza zorganizowana przez chłopaków  z grupy One Direction. Naszym fotografom udało się uchwycić coś bardzo interesującego. Na zdjęciach widzimy Harry'ego Stylesaktóry kłóci się najprawdopodobniej  ze swoją  dziewczyną. Jest to 19-letnia Molly Shepard,  która była na tej imprezie. Czyżby już byli parą, a nam udało się uchwycić ich pierwszą kłótnię? Już niedługo się tego dowiemy!"- skończyła, a ja z szeroko otwartą buzią gapiłam się w ekran. Co się właśnie stało? Mój mózg przestał pracować na chwilę, a ja czułam się jakbym była sparaliżiwana. Musiałam jeszcze raz przeanalizować to co usłyszałam.  Powiedzieli, że najprawdopodobniej jestem dziewczyną Hazzy a to była nasza pierwsza kłótnia, tak? Czy im coś odpierdoliło? Na jakiej podstawie tak sądzą? I skąd do cholery mają moje dane? To jest po prostu chore... I pomyśleć, że jeszcze niedawno wierzyłam we wszystkie te bzdury, ale wtedy nie były one na mój temat. Nie wiedziałam, czy mam to jakoś sprostować, czy puścić mimo uszu? Jeśli chciałabym to wszystko naprawić, musiałabym poprosić Harry'ego o potwierdzenie, że nie jestem jego dziewczyną. A tego nie mam zamiaru robić... jak na razie. Co? Nie, nie "jak na razie"! Nie będę z nim gadać choćby nie wiem co!  Postanowiłam wyłączyć ten głupi program. Miałam jeszcze bardzo dużo czasu do 17 i nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić. Nie poszłabym na trening, bo znowu nie będę umiała opuścić sali. Podeszłam do stereo i włączyłam radio. Usłyszałam pierwsze dźwięki Rihanna ft. Mikky Ekko - Stay. Była to jedna z moich ulubionych piosenek. Od razu zapomniałam o wszystkich problemach. Zaczęłam spokojnie spacerować po mieszkaniu, dotykając każdą szafkę. Odkrywałam zakątki, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Kiedy moje palce muskały kamienny parapet, uświadomiłam sobie, że widząc wszystkie wady mojego życia, zapomniałam o zaletach i niezauważalnym, na pierwszy rzut oka, pięknie. Mam szczęście, bo mam gdzie mieszkać a mój dom jest na prawdę piękny. A ja i tak narzekam. Jestem taką egoistką... Kiedy użalałam się nad sobą, wymyśliłam plany na dzisiaj. Zadzwonię do Malika i zaproszę go na spacer. Może się zgodzi... Przeproszę go i wszystko będzie okej. Chyba.

*Perspektywa Zayna*

Nuda. Cisza. Brak energii. Nuda. Niemiły spokój. Nuda. Tylko to mogłem powiedzieć o czasie spędzonym bez Molly. Tęskniłem za nią cholernie, ale moja męska duma nie pozwoliła mi się do tego przyznać. Byłem na nią obrażony o jakieś gówno. Po prostu zapomniała zadzwonić... No bo zapomniała, prawda? Nie zrobiłaby tego specjalnie. A przez telefon brzmiała przekonywująco. Dlaczego byłem dla niej taki chamski?! Co jest ze mną nie tak? To moja wina, że się do siebie nie odzywamy. Wcale nie, to wszystko przez nią!- odezwał się irytujący głos w mojej głowie. Nic mu  nie odpowiedziałem, bo to tak jakbym gadał do siebie. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu. Ociągając się podszedłem do biurka, na którym leżał. Kiedy zobaczyłem kto dzwoni rzuciłem się na niego jak dzikus.
-H-halo?- wysapałem.
-Cześć, Zayn...- usłyszałem melodyjny głos Mol.- Daj mi coś powiedzieć, a potem będziesz mógł odpowiedzieć, ok?
-Mhm.- odpowiedziałem niepewnie.
-Chciałabym, żebyś poszedł ze mną na mały spacer i może na kawę, pogadamy na spokojnie.
-Okej, zgadzam się- byłem szczęśliwy, że to zaproponowała.
-Na prawdę?!- zapytała zdziwiona.
-Na prawdę!- odpowiedziałem i zacząłem się śmiać.
-Okej, to widzimy się o 15:30 pod Starbucksem.
-Spoko, to na razie.
- Papa.
I tego mi brakowało.

*Perspektywa Molly*

Uff, zgodził się. Już się bałam, że będzie mnie olewał jak podczas naszej ostatniej rozmowy. Tak bardzo mi go brakowało. Kocham go jak brata, jest najlepszym przyjacielem pod słońcem. Perrie to ma dobrze, zazdroszczę jej.Ale oczywiście cieszę się, że są razem, nie chciałabym rozbijać ich związku. Gwiżdżąc pod nosem poszłam do sypialni i zaczęłam przeszukiwać szafę. Po kilku minutach wybrałam ten zestaw. W ciągu 45 minut ubrałam się i umalowałam. Włosy splotłam w luźnego warkocza. Zbliżała się 15:00 kiedy zamykałam za sobą drzwi mieszkania. Szłam powoli oddychając głęboko wilgotnym powietrzem. Pod Starbucksem zauważyłam grupkę dziewczyn. Po chwili wyłonił się z niej Malik. Kiedy mnie zobaczył pomachał mi, przeprosił fanki i ruszył w moją stronę. Wyglądał bosko jak zwykle. Miał na sobie czarny płaszcz i  dżinsowe rurki. Włosy w nieładzie ustawił do góry, tak jak najbardziej lubię. Podbiegłam w jego stronę i rzuciłam mu się na szyję. Zayn mocno mnie przytulił.
-Tęskniłem.
-Ja też.
Malik wziął mnie pod ramię i razem poszliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy kawę i ciastka, po czym podeszliśmy do stolika. Usiedliśmy naprzeciwko siebie.
-No więc...-próbowałam coś powiedzieć, ale słabo mi to wyszło.
-Co u ciebie?- przerwał mi chłopak. Wzięłam łyk kawy.
-Jakoś leci. Zaczęłam chodzić na treningi i...- nie zdążyłam dokończyć, bo Zayn mi przerwał.
-Chodzi mi taczej o to, co dzieje się tu.-powiedział wskazując na moje serce.
-Daję radę. Próbuję zapomnieć o tym jak potraktował mnie Harry.
-Rozumiem.- Malik twierdząco pokiwał głową.
-A jak wam się układa z Perrie?
-Wiesz, mamy strasznie mało czasu dla siebie, Little Mix jest teraz w trasie. Wydaje mi się, że coś zaczyna się psuć.
-Ale jak to?- zapytałam zdziwiona.
-Tak to. Chyba będę musiał zakończyć ten związek. Nie czuję do niej tego co kiedyś.
-Myślałam, że się kochacie nad życie...
-Chyba już nie.- powiedział i spuścił głowę. Położyłam moją dłoń na jego, a on ścisnął moje palce. Popatrzył na mnie smutnymi, lecz pięknymi, oczami. Uśmiechnęłam się do niego, by się rozchmurzył. Mulat lekko uniósł kąciki ust i zabrał się do jedzenia ciasta.

***
Kiedy skończyliśmy jeść, poszliśmy prosto do chłopaków. Po drodze zaczepiały nas Directionerki i prosiły Zayna o zdjęcie. Ja cicho stałam z boku i czekałam aż skończą. One Direction mieli taki cudowny kontakt z fanami, kochali ich. Po kilkunastu minutach Malik otwierał drzwi swoim kompletem kluczy. Kiedy weszliśmy do środka, usłyszęliśmy śmiechy dochodzące z salonu. Szybko zdjęłam buty i nie czekając na Zayna pobiegłam przywitać się z resztą. Pierwsza rzuciłam się na Nialla, który stał obok kanapy. Blondyn zaczął się śmiać. Zauważyłam Harry'ego, który siedział na fotelu. Widząc go, speszyłam się trochę i z mniejszą energią przytuliłam Li, Lou i Spence, której jeszcze dzisiaj nie widziałam. Usiadłam na kanapie obok Louisa. Do pokoju wszedł Zayn i usiadł na oparciu kanapy. Zaczęliśmy rozmawiać i żartować. Z początku atmosfera była nieco zagęszczona, pewnie dlatego, że ja i Harry byliśmy w jednym pomieszczeniu. Cały czas czułam na sobie jego bezwstydne spojrzenie. Kiedy przez przypadek złapałam z nim kontakt wzrokowy, nie widziałam w jego oczach pogardy. Wręcz przeciwnie, miał w nich takie małe, dziwne iskierki. To mnie zdziwiło. Udawałam, że po prostu nie ma go w pokoju. Tylko to powstrzymywało mnie przed wydrapaniem mu oczu. Nagle Niall podniósł się i chrząknął. Wszyscy ucichli i popatrzyli na blondyna.
-Ja i Spence chcemy wam coś powiedzieć.- zaczął. "Wiedziałam, są razem!"- pomyślałam kiedy moja przyjaciółka stanęła obok irlandczyka.
-Jesteśmy parą.- cicho powiedziała dziewczyna i pocałowała Horana w policzek. W pokoju rozległo się przeciągłe "awww" i wszyscy zaczęli im gratulować. Podeszłam do Spencer i szepnęłam:
-Dobra robota. Zazdroszczę.
-Niedługo już nie będziesz zazdrościć.- odpowiedziała z chytrym uśmieszkiem.
O co jej chodziło?

________

Witam ponownie! Przepraszam że tak późno dodaję, ale wena mnie opuściła. 500 wyświetleń za nami ;) niedużo ale zawsze dobrze. Muszę postawić pewien warunek przed kolejnym rozdziałem... 5 KOMENTARZY= KOLEJNY ROZDZIAŁ

środa, 6 marca 2013

Rozdział 9.

Kiedy postanowiłam zrobić sobie przerwę, zerknęłam na zegarek. Była dopiero 14:15 i miałam nadzieję, że jak na razie mogę jeszcze użytkować z sali. Czułam się cudownie i miałam o wiele lepszy humor niż rano. Tańczyłam już kilka godzin a jeszcze nie byłam zmęczona. Przydała mi się chwila dla siebie, bez Spence, chłopaków... O kurwa. Całkowicie zapomniałam! Miałam zadzwonić do Zayna. Pewnie jest rozczarowany, że nie dałam znać co się ze mną dzieje. Jak najszybciej wzięłam do ręki telefon i wybrałam w kontaktach numer mulata. Czym prędzej nacisnęłam zieloną słuchawkę. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci. No odbierz!- prosiłam w myślach.
-Halo?- wreszcie usłyszałam ten cudowny głos przyjaciela.
-Zayn! Przepraszam, że nie zadzwoniłam wcześniej. Całkiem straciłam rachubę czasu tutaj na sali.
-Mhm.-odpowiedział smutno chłopak.
-Zayn, proszę nie bądź zły. Naprawdę przepraszam...- powiedziałam błagalnym tonem.
-No dobrze, nie gniewam się- powiedział, ale w jego głosie było słychać smutek. Udałam, że tego nie słyszę i  kontynuowałam rozmowę.
-Co u was ?-zapytałam.
-Jest okej, Spencer przed chwilą wyszła razem z Niallem a my siedzimy w salonie.-odpowiedział chłodno. Zrobiło mi się przykro, bo wiedziałam, że nie ma ochoty ze mną rozmawiać.
-Ojej, ja już muszę kończyć! Niedługo się zobaczymy, obiecuję.- skłamałam w  pierwszym zdaniu, żeby dłużej nie męczyć Zayna tą rozmową. Rozłączyłam się i ponownie włączyłam muzykę w laptopie. Po chwili, poniosłam się w tańcu nie znając otaczającego mnie świata.

*Perspektywa Spencer*

Kiedy wyszliśmy z willi chłopaków, złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy przed siebie. Niall cały czas żartował, przez co ze śmiechu bolał mnie brzuch. Kiedy chłopak postanowił dać mi odpocząć od ciągłych dowcipów, zaczęliśmy iść w ciszy powolnym krokiem. Podziwiałam otaczające mnie drzewa, stare budynki i Nialla. Zaśmiałam się w duchu. Tak, przyglądałam się chłopakowi, badając każdy najmniejszy szczegół jego twarzy. Wpatrywałam się w jego perfekcyjnie niebieskie, roześmiane oczy, główkując nad tym, jak można mieć tak śliczne tęczówki. Po kilku minutach poczułam na sobie czyjś wzrok. Dopiero wtedy zorientowałam się, że irlandczyk od długiego czasu przygląda się moim poczynaniom, czyli oglądaniu jego twarzy. Poczułam jak moje policzki, pomimo zimnej temperatury na dworze, robią się gorące i na pewno też czerwone. Niall cicho zachichotał widząc, jak się rumienię. Przytulił mnie do siebie a ja oparłam głowę na jego ramieniu. Nie wiedziałam gdzie dokładnie idziemy i dawałam prowadzić się blondynowi.
-Spence?- odezwał się cicho.
-Hm?- odpowiedziałam.
-Gdzie idziemy?
-Jak to? Myślałam, że mnie gdzieś prowadzisz...-popatrzyłam na niego zdezorientowana.
-Aha, to fajnie bo ja sądziłem, że to ty wiesz gdzie idziemy.-popatrzył na mnie z otwartą buzią, po czym wybuchnął jego cudownym śmiechem. Już po sekundzie się dołączyłam, dziwiąc się z naszej głupoty. Niall ze śmiechu się przewrócił, przez co wstał z całym mokrym tyłkiem. Po kilku minutach trochę się uspokoiliśmy, ale wciąż chichotaliśmy. Wtedy chłopak popatrzył w moje oczy, zawstydziłam się trochę i przestałam śmiać. Niall cały czas wlepiał we mnie swoje śliczne tęczówki (chyba się powtarzam w kwestii jego oczu).
-Mam coś na twarzy?- zapytałam, macając się po policzkach.
-Nie, ja tam nic nie widzę.- powiedział nie przestając się na mnie gapić.
-To dlaczego się tak na mnie patrzysz?- zapytałam zdziwiona.
-Bo piękna jesteś.
Wtedy w sercu zrobiło mi się tak ciepło. Poczułam, że się rumienię. Ze zdenerwowania zagryzłam dolną wargę.
-Dzięki.- odpowiedziałam, nie wiedząc jak mam się zachować. Nagle Niall złapał moje czerwone policzki w swoje dłonie. Przysunął się do mnie tak, że nasze ciała dzieliły centymetry. Wtedy doczekałam się tego, o czym marzyłam od naszego ostatniego spotkania. Irlandczyk delikatnie, lecz namiętnie zaczął mnie całować. Oczywiście współpracowałam z nim dając przyjemność jemu i sobie. Staliśmy tak na chodniku przez kilka minut, nie zważając na zdziwionych przechodniów. W  końcu wraz z jękiem niezadowolenia, oderwaliśmy się od siebie a ja złapałam chłopaka za rękę.
-Już wiem gdzie pójdziemy.-krzyknął Niall z iskierkami w oczach.
-Mam się bać?- zażartowałam.
-Jeszcze się okaże...-zaskoczył mnie taką odpowiedzią, ale nie pytałam co ma na myśli. Szliśmy dalej przed siebie w nieznanym mi celu. Cały czas rozmawialiśmy, mając już dość ciszy. Właściwie to irlandczyk opowiadał mi różne historie a ja wsłuchiwałam się w jego głos.

*Perspektywa Nialla*

W dalszym ciągu nie mogłem uwierzyć w to co się dzieje. Począwszy od imprezy aż do teraz. Poznałem Spence, przez co  stałem się taki... odważny, pewniejszy siebie, jeszcze bardziej wesoły. Wreszcie sobie kogoś znalazłem. Zawsze powtarzałem, że nie umawiam się z dziewczynami na prawo i lewo, bo czekam na moją księżniczkę. Nie wiem, czy właśnie ją  znalazłem? Przy Spencer czułem się cudownie, i mogłem na nią patrzyć godzinami. Była podobna charakterem do mnie. Roześmiana, pozytywna, szalona no i troszkę niegrzeczna, ale kto takich nie lubi? Przestałem rozmyślać o ogółach, ale skupiłem się na konkretnej sytuacji. Mimo, że kierowaliśmy się już w pewne miejsce, nadal byłem rozemocjonowany po naszym małym "postoju". Dziwiłem się, że  sam z siebie odważyłem się podjąć inicjatywę. Na szczęście Spencer mnie nie odrzuciła a nasz pocałunek najwidoczniej jej się podobał. Teraz opowiadałem jej różne historie, na przykład o tym jak żyjemy w trasie z chłopakami, jakie śmieszne przygody nam się dotąd przytrafiły. Miałem nadzieję, że mój plan na dzisiejszy wieczór się powiedzie. Nie myśląc już o niczym więcej w skupieniu kontynuowałem opowieść, o tym jak kiedyś wszedłem do łazienki, w której stał nagi Harry.

*Perslektywa Spencer*

-Nie, proszę nie!- zapierałam się nogami o  ziemię, podczas gdy Niall ciągnął mnie za rękę.
-Ale dlaczego? Zobaczysz będzie fajnie.
Właśnie namawiał mnie stojąc przed London Eye. Tak, wiem to jest cudowna atrakcja Londynu i bla bla bla. Ale ja mam lęk wysokości. - jęczałam w myślach. Domyśliłam się, że chłopak chciał mi zrobić niespodziankę, ale strasznie się bałam. Słyszałam w jego głosie ten błagalny ton, kiedy prosił mnie, żebym weszła na górę. Patrząc w jego smutne oczy, nie miałam serca, żeby się nie zgodzić.
-No dobra, ale jak się zerzygam to na ciebie!- powiedział. Niall zaczął skakać ze szczęścia, po czym dziękując, pocałował mnie w policzek. Przez całą drogę do kasy zapewniał mnie, że będzie fajnie. Cała się trzęsłam ze strachu. W dzieciństwie bałam się nawet wejść na drzewo, a teraz stoję pod ogromną karuzelą. Na co ten głupek mnie namawia?! - bulwersowałam się w duchu. Kiedy byliśmy już prawie na początku kolejki, złapałam blondyna za rękę a on ją ścisnął.
-Nie bój się, przecież masz mnie.-szepnął mi do ucha, lekko je muskając, co przyprawiło mnie o zawrót głowy. Słabo się do niego uśmiechnęłam i czekałam, aż wsiądziemy do wagoniku. Już po chwili staliśmy na podeście czekając, aż drzwi się otworzą. Kiedy to się stało weszłam do środka na nogach jak z waty. Cały czas kurczowo trzymałam się ramienia irlandczyka, co podtrzymywało mnie na duchu. Po minucie karuzela ruszyła. Żołądek ścisnął mi się ze strachu a na skórze miałam gęsią skórkę. Nie patrz w dół, nie patrzeć w dół!-powtarzałam jak osioł ze Shreka. Po kilunastu sekundach wagonik się zatrzymał co sprawiło, że wszystkie mięśnie automatycznie mi się napięły. Niall widząc to, cicho się zaśmiał.
-Spokojnie, będzie się co jakiś czas zatrzymywać, żeby ludzie na górze mogli obejrzeć dokładniej panoramę Londynu- wytłumaczył.
-Uff to dobrze.- odważyłam się puścić rękę chłopaka. Powolnym krokiem, łapiąc się barierki, podeszłam do szyby. Byliśmy tylko kilka metrów nad ziemią. Zaczęłam myśleć o dzisiejszym dniu, a najbardziej o mojej rozmiwie z loczkiem. Byłam całkowicie pogrążona w swoich przemyśleniach tak, że prawie zapomniałam, że jestem na ogromnym London Eye. Do rzeczywistości przywołał mnie delikatny dotyk czyichś rąk na mojej talii, który sprawił, że moje ciało przeszedł miły dreszcz. Usłyszałam dźwięczny chichot przy moim lewym uchu.
-I co, chyba nie jest tak źle...- stwierdził blondyn.
-Teraz to już na pewno nie. - odpowiedziałam łobuzersko. Wtedy Niall przekręcił mnie twarzą w swoją stronę. Nim zdążyłam zareagować poczułam ciepłe wargi na moich. Jak zwylke się zaczerwieniłam, ale nie przerywałam tak cudownej chwili. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, zauważyłam, że jesteśmy prawie na samej górze.
-Wow...- powiedziałam kiedy dotarliśmy na szczyt.
-Prawda? Pięknie to wszystko wygląda.- odparł Niall, który napawał się widokiem. Po kilku minutach nasz wagonik zaczął powoli zjeżdżać w dół, aż w końcu zeszliśmy na ziemię. Zaczęliśmy iść przez most, w stronę deptaku. Byliśmy właśnie w połowie mostu, kiedy nagle znalazłam się na plecach chłopaka. "Jak on to do cholery zrobił?"- pytałam się w myślach.
-Niall, poataw mnie!
-Nie-e.- odpowiedział jak małe dziecko. W takim razie postanowiłan sqma zejść. Zaczęłam się dziko miotać w jego ramionach, co w końcu zmusiło go do spuszczenia mnie na ziemię. Kiedy tylko moje stopy dotknęły podłoża, rzuciłam się pędem przed siebie. Blondyn zaczął mnie gonić, ale nie łatwo było mnie złapać. Biegłam szybko wzdłuż deptaku, zwinnie omijając zdziwionych pieszych. Co jakiś czas oglądałam się za siebie, żeby sprawdzić jak daleko uciekłam. Niestety irlandczyk był niebezpiecznie blisko. Jak taki żarłok, może mieć taką kondycję?! Po dwóch minutach zaczęłam się męczyć i zwolniłam kroku. Nagle poczułam, że coś we mnie wpada. Okazało się, że właśnie zostałam obdarowana Horan Hug'iem. Śmiejąc się patrzyłam na chłopaka, który trzymał mnie w niedźwiedzim uścisku. Kiedy wyswobodziłam się z jego objęć, zauważyłam betonowy murek, na którym po chwili siedziałam. Niall zaraz do mnie dołączył.

*Perspektywa Nialla*

Już czas. Tak, teraz powinienem zapytać. A jak się nie zgodzi? Nie, musi się zgodzić... chyba. Dobra, raz kozie śmierć.
-Spencer?- zacząłem nieśmiało.
-Tak?
-No bo ja bym chciał o coś zapytać...
-No okej, mów.- odparła z zaciekawieniem w oczach.
-N-no, wiesz już od kilku dni dużo się spotykamy...- zaciąłem się.
-I?
-I chciałem zapytać czy my, znaczy czy ty... No czy nie chciałabyś zostać moją dziewczyną?- zarumieniłem się.
-No nie w , nie wiem.
-Aha, rozumiem, jeśli wolisz kogoś innego ja rozumiem. Rozumiem.-zacząłem gadać co mi ślina na język przyniesie.
-Głupku, przecież tylko żartuję! Chcę być z tobą.- powiedziała a jej policzki stały się czerwone.
O mój Boże! Zgodziła się!!! W duchu skakałem ze szczęścia. Kiedy tylko usłyszałem jej słowa, namiętnie pocałowałem ją w usta. Potem objąłem ją ramieniem i razem oglądaliśmy kręcące się London Eye.

______________

Witam ponownie! Po pierwsze- jak wam się podoba nowy nagłówek? Ja go normalnie kddisbuwskuryeihdb KOCHAM. Po drugie- Jeśli są jakieś błędy to przepraszam bo nie zdążyłam sprawdzić. Po trzecie- Nadal utrzymuję zasadę CZYTASZ=KOMENTUJESZ
PS KOCHAM KAŻDEGO KTO CZYTA TEN BLOG!