poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 8.

Rano obudziłam się w okropnym humorze, przez to jak wczoraj zachowywał się Harry. Miałam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie lepszy. Wstałam z łóżka z grymasem na twarzy i odsłoniłam zasłony. Za oknem świeciło piękne słońce, ale nawet to nie poprawiło mojego nastroju. Szybko chwyciłam w rękę iPhone'a, który leżał nieopodal na szafce. Od razu zauważyłam, że mam milion pięćset sto dziewięćset nieodebranych połączeń od Zayna i kilka od reszty chłopaków. No tak, wczoraj wyszłyśmy z domu 1D tak na prawdę się nie żegnając, mówiąc jedynie ciche "pa", co nie było zbyt miłe. Uznałam, że później zadzwonię do Malika i przeproszę za moje zachowanie. Po przejrzeniu skrzynki odbiorczej mojego telefonu, ubrałam na stopy ciepłe skarpetki i na palcach ruszyłam w stronę kuchni. Byłam pewna, że o ósmej rano Spence jeszcze śpi i miałam rację. Cisza panująca w mieszkaniu dosłownie dudniła mi w uszach. Pomyślałam, że zaraz zwariuję jeśli nie usłyszę chociażby dźwięku mikrofalówki. Więc jak najszybciej poszłam do salonu i włączyłam telewizję. "Od razu lepiej."- pomyślałam. Nienawidziłam ciszy, bo strasznie mnie krępowała i irytowała. Przygotowując składniki potrzebne do śniadania, myślałam czym mogłabym się dzisiaj zająć. Jak na razie mam dość moich nowych znajomych, nawet Zayna. Potrzebowałam wytchnienia. Olśniło mnie. Postanowiłam, że pójdę dzisiaj na pierwsze zajęcia do Dan. Kiedy trochę się poruszam będę miała czas pomyśleć nad tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Taniec zawsze pomagał mi w podejmowaniu różnych decyzji, albo po prostu odłączeniu się od świata i reszty rzeczywistości.  Z zamyślenia wyrwał mnie dziwny zapach. Popatrzyłam na patelnię. "Kurwa, moje omlety!" - wyrwało mi się.
-Oj, ktoś tu dzisiaj nie w humorze...-usłyszałam kpiący głos mojej przyjaciółki.
-Co od razu nie w humorze! Po prostu mi się omlety przypaliły.-zaczęłam wymyślać, żeby zatuszować faktyczny stan mojego nastroju.
-Mnie nie musisz okłamywać. Na twoim miejscu to bym dzisiaj pewnie z łóżka nie wstała.
-Mhm.-odburknęłam podążając wzrokiem za dziewczyną kierującą się do salonu. Potem kontynuowałam ratowanie omletów z opresji.

*Perspektywa Spencer*

Obudziłam się słysząc odgłosy dobiegające z telewizora. Sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina. Była 8:35 a oprócz tego zauważyłam że mam dużo nieodebranych połączeń. Oczywiście od Niallerka. Był tam też jeden sms, wysłany wczoraj wieczorem. "Dobranoc kotku : *  może byśmy gdzieś jutro wyskoczyli? Pokazałbym ci co nieco... :P ". Czytając zaczęłam się cicho śmiać. Haha, to ostatnie zdanie... czułam w nim pewien podtekst. Z uśmiechem na twarzy wstałam i otworzyłam drzwi. Od progu poczułam zapach z kuchni, ale nie był on zbyt piękny. Nagle usłyszałam bluzgi i zauważyłam Molly desperacko wymachującą łopatką do naleśników. Tak przypuszczałam, że jej dzień nie będzie wesoły i pełen uśmiechu. Ja na jej miejscu... nie wiedziałabym jak się zachować. Z jednej strony chciałabym go zabić a z drugiej, jeśli naprawdę by mi się podobał próbowałabym odzyskać dobry kontakt. W kuchni, chwilę poprzekomarzałam się z przyjaciółką a potem poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam skakać po kanałach. W telewizji jak zwykle nie było nic ciekawego, ale udawałam, że ją oglądam. Przez chwilę przyglądałam się Mol. Na jej twarzy malował się smutek i ból. Chciałabym ją pocieszyć, ale nie dopuszczała do siebie nikogo do pomocy. Może powinnam porozmawiać z Harrym? Nie, to bez sensu. Ale właściwie może gdybym mu "delikatnie" wytłumaczyła, że nie ma prawa się tak odnosić w stosunku do Molly, coś by trafiło do jego pięknej, gwiazdorskiej główki.
-Pójdę dzisiaj na trening do Dan. Muszę odreagować, więc masz cały dzień dla siebie...-krzyknęła Mol z kuchni- no i dla Nialla oczywiście.- dodała po czym usłyszałam gromki śmiech. Też uniosłam lekko kąciki ust. Ach ten irlandczyk... Całkowicie zawrócił mi w głowie. Nie chcę jeszcze mówić o zakochaniu, bo znamy się jakieś dwa dni. Właściwie to on mnie tyle zna, bo ja jako Directioner wiem o nim prawie wszystko. Swoją drogą nigdy bym nie przypuszczała, że Niall Horan będzie mnie całował i pisał słodkie smsy na dobranoc. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i poszłam pomóc Molly przy śniadaniu. Śmiałyśmy się, ale nie tak jak zwylke. Moja przyjaciółka była przygaszona i cicha. Ale rozumiałam ją doskonale. Może moja mała rozmowa z loczkiem coś da? Po zjedzonym posiłku pobiegłam do pokoju i wykręciłam w telefonie numer do Horana.
-Heloł?- usłyszałam roześmiany głos Niallera.
-No hej kochanie.- odpowiedziałam miło.
-Sugar, tyrytytyty, oh honey honey tyrytytyty...-zaczął śpiewać jakąś starą piosenkę.
-Niall, skup się!- krzyknęłam głośno się śmiejąc.
-No słucham szefie.
-Przyjmuję twoją wczorajszą propozycję, więc przyjdę po ciebie do waszego domu, bo muszę jeszcze porozmawiać z Harrym.
-Z Harrym? A do czego ci Hazza potrzebny?
-Nie twoja sprawa...- odpowiedziałam zadziornie.
-No dobra. To o której będziesz?- spojrzałam na zegarek.
-Około 13:00 wyjdę z domu.
-Okej, czekam NIECIERPLIWIE!- podkreślił ostatnie słowo.
-Buziaki, papa.-pożegnałam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.

*Perspektywa Molly*

Po śniadaniu poszłam do sypialni i złapałam za telefon. Zza ściany słyszałam wesoły śmiech Spencer, która, z tego co zrozumiałam, rozmawiała z Niallem. Ta to ma szczęście. Romans ze swoim idolem, kto o tym nie marzy? A może to nie jest tylko krótka rozrywka? Może zrodzi się coś więcej? Przerwałam swoje przemyślenia, by napisać sms do Danielle. "Mogłabym dzisiaj zawitać na salę? Muszę odreagować. Molly xx"- wystukałam szybko i czekałam na odpowiedź, którą otrzymałam zadziwiająco szybko. "Jasne, wpadaj kiedy chcesz. Drzwi zawsze otwarte ;)"- czytając mimowolnie się uśmiechnęłam, po czym wstałam postanawiając iść do łazienki. Po kilku minutach byłam pod prysznicem, pozwalając ciepłym strugom wody swobodnie spływać po moim ciele. Stałam tak myśląc o Harrym. Zaraz, o Harrym?! Kurwa, o czym ja myślę. Szybko pokręciłam głową wierząc, że dzięki temu wylecą z niej te bezsensowne bzdury.  Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Poszłam do pokoju i zaczęłam się ubierać. Kiedy byłam gotowa skierowałam się do sypialni Spence.
-Słuchaj, ja za chwilę wychodzę.- zaczęłam rozmowę siadając na jej łóżku.
-Okej, ja dzisiaj mam wolne na szczęście.- odwróciła twarz od monitora, w który dotychczas się wpatrywała.
-No to co zamierzasz robić cały dzień?- miałam nadzieję, że szczerze mi odpowie. Wiedziałam, że wybiera się gdzieś z blondynkiem.- Wychodzisz gdzieś później?- dodałam.
-Yyy.. no.. tak.. no wychodzę.- zarumieniła się lekko, przez co zachichotałam.
-Ja nawet wiem z kim się wybierasz.- powiedziałam i zadziornie się uśmiechnęłam.
-No weź przestań, to nic poważnego.
-Jeszcze zobaczymy.- podsumowałam kierując się do drzwi. Wyszłam z pokoju i poszłam założyć buty. Po chwili szłam już chodnikiem w stronę szkoły tańca. Po piętnastu minutach stałam przed wejściem. Otworzyłam ciężkie, drewniane drzwi i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do sali, w której poznałam Dan. Ku mojej uciesze dzisiaj też tam była, słuchając muzyki z laptopa i wymyślając jakiś układ.
-Hej Danielle, gdzie mogę się przebrać?
-O, Molly! Hej, zaraz zaprowadzę cię do szatni.- odpowiedziała ściskając mnie mocno. Poszłyśmy razem do małego pomieszczenia z kilkoma wieszakami na ścianach i ławeczką. Dan wyszła a ja szybko założyłam legginsy i koszulkę na ramiączkach. Wróciłam na salę z butelką wody w dłoni.
-No to masz do dyspozycji cały sprzęt. Jest tu wi-fi więc możesz puścić jakąś konkretną piosenkę z YouTube. Ja muszę wyjść na trochę, nikt nie będzie ci przeszkadzał.- Dan zatkała mnie długim słowotokiem i wyszła, starannie zamykając za sobą drzwi. Odłożyłam butelkę na ziemię, przygasiłam światła i podeszłam do komputera. Włączyłam piosenkę Florence and The Machine- Cosmic Love. Bez jakiejkolwiek rozgrzewki zaczęłam improwizować. Czułam się tak lekko, jakby cały świat, wszystkie problemy, cały ból po prostu  zniknęły. I tak zamknęłam się w moim ruchu, postanawiając zostać tu cały dzień.

*Perspektywa Spencer*

Po tym jak Molly wyszła z mieszkania, ja też zaczęłam się szykować. Byłam jakoś dziwnie... zestresowana? W głowie układałam sobie moją inteligentną przemowę, którą zamierzałam wygłosić Harry'emu. Byłam ciekawa jak zareaguje na moje słowa. Weźmie je do serca, czy wyśmieje mnie i będzie miał je w swojej sławnej dupie? Myślałam o tym, aż skończyłam malować drugie oko. Wtedy popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 12:45. Tak więc punktualnie o 13:00 wyszłam z mieszkania zamykając je kluczami, które już zdążyła dorobić moja przyjaciółka. Szłam powolnym krokiem próbując zyskać na czasie. Śmiałam się w duchu, bo sama prosiłam się o tę rozmowę a tak bardzo się jej boję. Nagle już byłam pod domem chłopaków. Przygładziłam pomarszczony płaszczyk i poprawiłam włosy, po czym zadzwoniłam do drzwi. Swoją drogą dziwiłam się, że 1D nie mają pod drzwiami żadnego ochroniarza. Moje, jakże inteligentne, przemyślenia przerwał odgłos otwierania drzwi. Wychyliłam się nieco i ujrzałam uśmiechniętą twarz Liama. Nie myśląc zbyt wiele rzuciłam się mu na szyję, na co on jedynie mnie mocno przytulił. Tak bardzo się za nimi stęskniłam a nie widziałam ich tylko kilka godzin.
-Ej a my to co?!- usłyszałam chór głosów zbliżający się w moją stronę. Po chwili poczułam jedynie  ucisk w płucach, przez co ledwo łapałam oddech. Rozejrzałam się dookoła. Każdy, tak Harry też, tulił mnie ze wszystkich stron.
-Też was kocham ale puśćcie już, proszę.- wydyszałam ciężko. Chłopcy momentalnie odsunęli się z grupowego uścisku.
-Miło was znowu widzieć.- powiedziałam zdejmując kurtkę.
-Ciebie też! A Molly gdzieś zgubiłaś?- zapytał Louis.
-Yyy nie. Ona po prostu ma dzisiaj ciężki dzień. Poszła potańczyć.- mówiąc drugie zdanie posłałam Hazzie wymowne spojrzenie, na które on jedynie odwrócił wzrok.
-Myślałem, że zadzwoni czy coś...-powiedział Zayn ze smutkiem w oczach. Zrobiło mi się go żal. Wiedziałam, że Mol miała dziś dużo na głowie i zapomniała zadzwonić. Zdjęłam buty i razem z całą piątką poszłam do salonu. Niall z błyskiem w oczach i wielkim uśmiechem na twarzy, cały czas mi się przyglądał. Ja sama ledwo się powstrzymywałam, żeby nie rzucić się na Horana, bo strasznie mnie pociągał. Po nim też było widać, że wszystkie mięśnie ma napięte i tylko czeka, żeby wyjść z domu. Uśmiechnęłam się widząc jak na niego działam. Usiedliśmy na kanapach i zaczęliśmy się wygłupiać. Każdy się śmiał i ogólnie było bardzo miło. Po jakimś czasie Harry wstał oznajmiając, że idzie do swojego pokoju. Uznałam, że przyszedł czas na naszą romowę. Przepraszając resztę wstałam i pokierowałam się w tym samym kierunku co Harold. Czułam na sobie wwiercające się we mnie spojrzenia, ale udałam, że wszystko jest okej. Weszłam po schodach i zatrzymałam się pod odpowiednimi drzwiami. Odetchnęłam głeboko kilka razy i wytarłam spocone dłonie  o spodnie. Denerwowałam się bardziej niż przed rozmową o pracę. Wreszcie zapukałam. Po chwili usłyszałam ciche "proszę". Nieśmiało uchyliłam drzwi i wśliznęłam się do środka. Na twarzy loczka malowało się zdziwienie, strach, gniew i miliard innych emocji, które były dla mnie niezrozumiałe w tej sytuacji. Harry siedział na łóżku opierając łokcie na kolanach i czekał na jakiś ruch z mojej strony. Usiadłam obok niego wyłamując sobie palce. Zaczęłam patrzeć na Hazzę myśląc jak mam zacząć rozmowę. Widziałam, że domyśla się, że nie przyszłam tu tylko posiedzieć.
-Co cię tu sprowadza?- zaczął nawet na mnie nie patrząc. Parsknęłam pod nosem. Zachowywał się chamsko w stosunku do mnie, kiedy powinno być całkiem odwrotnie. Wtedy chłopak wbił we mnie swoje niesamowicie zielone oczy.
-I ty się jeszcze pytasz?- podniosłam głos. Harry zrobił zdziwioną minę.-Dobra zróbmy tak: ja mówię, ty słuchasz i nie przerywasz. Jak skończę będziesz mógł się odezwać. Jasne?
-Jak słońce.- powiedział z ironią.
-Zawsze uważałam cię za rozważnego, mądrego faceta. We  wszystkich wywiadach, wypowiedziach, nawet na koncertach, w twoich słowach dało się słyszeć inteligencję. Nawet nie wiesz jak bardzo dumna byłam, że moim idolom nie odwala, tak jak innym. I co? Wszystko okazało się jakąś jedną wielką ściemą. Nie ma w tobie nic z tych cech, które wcześniej widziałam. Ja nawet nie mogę sobie wyobrazić ci się dzieje w tej twojej pustej głowie. Każdą dziewczynę traktujesz tak jak Molly?! Powinieneś szanować to, że kochają się w tobie miliony dziewczyn, że każda dałaby wszystko, żeby spędzić z tobą choć chwilę.-chłopak poprawił grzywkę.-Pewnie po prostu uważasz, że możesz mieć każdą i jak jedną dziewczynę tak potraktujesz, to nie będzie miało większego znaczenia, bo są kolejne. A pomyślałeś, że ona ma uczucia? Że ma dobre i wrażliwe serce? Że jest warta więcej niż jakaś blond-dziwka? Dlaczego w ogóle dawałeś jej jakąś nadzieję, skoro i tak miałeś zamiar ją tak potraktować?! Jesteś jakimś tępym chujem!-z przypływu emocji było mi gorąco, a mój głos drżał- i kolejne pytanie- czy ty coś do niej czułeś? Kiedykolwiek? I czy masz zamiar ją przeprosić?  Poprawić wasze relacje? No słucham! Mów!-wrzasnęłam i zaczęłam głośno oddychać. Chłopak miał głowę schowaną w dłoniach a jego plecy unosiły się i opadały w szybkim tempie. Wtedy wreszcie odwrócił głowę w moją stronę. Jego twarz była cała czerwona a oczy zapuchnięte. Jezu, czy on płakał przez ten cały czas? Przez krótki moment moje serce ogarnął żal, ale szybko zmienił się w nienawiść i niechęć. Czekałam aż zapłakany Styles coś z siebie wydusi.
-Dz-dziękuję.
Zatkało mnie? Co on właśnie powiedział? Co to znaczy? Że przejął się moimi słowami?
-Słucham?- odpowiedziałam ze zdziwieniem.
-Właśnie, dzięki tobie, uświadomiłem sobie, jakim beznadziejnym człowiekiem jestem.
-Yyy no okeej, ale masz zamiar odpowiedzieć na moje pytania co do Molly?- byłam zdezorientowana.
-Jezu, ja nie wiem co się ze mną działo przez ostatnie kilka dni. Nie mam pojęcia, dlaczego zrobiłem awanturę Mol, nie będę się usprawiedliwiał alkoholem. Nie wiem, dlaczego obudziłem się w salonie koło tej dziewczyny. Ale ja się z nią nie przespałem, przysięgam!
-To inaczej wyglądało. A poza tym, nie chodzi przecież tylko o tę sytuację.
-Wiem. Uwierz mi, po imprezie czułem się beznadziejnie. Miałem ochotę coś sobie zrobić, żeby już nikogo nie krzywdzić.  Dlatego, codziennie wychodziłem na miasto i siedziałem sam przy barze wlewając w siebie litry alkoholu. Ja nie mogłem normalnie żyć. Ja... j-ja nie mogłem żyć bez niej. Ja się chyba zakochałem. Nie wiedziałem jak mam ją p-przeprosić.- skończył i zaniósł się płaczem. W tamtym momencie odezwała się dobra strona mnie. Może to dziwne, ale rozumiałam go. Widziałam ten szczery ból w jego pięknych, zapuchniętych oczach. Przysunęłam się do niego i delikatnie objęłam, szepcząc żeby się uspokoił. Kiedy wreszcie szloch ustał postanowiłam się odezwać.
-Słuchaj, Harry. Ja cię naprawdę lubię. Wiem teraz, że nie jesteś wcale taki jak myślałam od imprezy. Jesteś taki jak w tych wywiadach, o których mówiłam. Tylko nieźle się wkopałeś. Będziesz musiał włożyć dużo roboty, w to, żeby odbudować wasze relacje. Ale nie bój się, pomogę.-uśmiechnęłam się i poczochrałam jego loki. Przytuliłam go mocno jeszcze raz i zaczęłam kierować się do wyjścia.
-Spence.
-Tak?
-Dziękuję, za wszystko.
-Nie ma sprawy.-puściłam mu oczko.
-Ale nie mów chłopakom, że tak się rozkleiłem. Nie mogę wyjść na mięczaka.-uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki.
-Haha, no dobrze może nie powiem.-odparłam i zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam po schodach i weszłam do salonu.
-Załatwiłam, co miałam załatwić. Niall, idziemy?- popatrzyłam na blondyna, który wpatrywał się we mnie z otwartą buzią.
-Jak to idziecie? Sami? Nie zabieracie nas?- westchnął Lou.
-Tym razem nie, sorry Louis.-powiedziałam miło się do niego uśmiechając. Wzięłam irlandczyka za rękę i pociągnęłam w stronę przedpokoju. Kiedy zauważyłam, że chłopak chce coś powiedzieć, zamknęłam jego usta skromnym, ale cudownym pocałunkiem. Z trudem oderwaliśmy się od siebie i trzymając się za ręcę, śmiejąc się głośno otworzyliśmy drzwi i ruszyliśmy przed siebie.

PRZEEEPRAAASZAAAM!!!
jest mi mega przykro, że rozdział tak późno, ale miałam w tym tygodniu siedem sprawdzianów i nie miałam czasu na napisanie. Obiecuję, że next będzie dość szybko. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. DESPERACKO BŁAGAM O KOMENTARZE! CZYTASZ=KOMENTUJESZ PROSZĘĘĘ!

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 7.

Gdy tylko Spencer wyszła z łazienki pobiegłyśmy do mojej sypialni, żeby wybrać coś na wieczór. Najpierw miałam się zdecydować ja, potem moja przyjaciółka. Uznałyśmy, że ubierzemy się ładnie, ale na luzie. Przy wybieraniu ciuchów, chyba więcej się wygłupiałyśmy zamiast robić co trzeba. Ale kiedy czas zaczął nas gonić, postanowiłyśmy się opanować i znaleźć jakieś ubranie. Dlatego, Spencer powolnym krokiem ruszyła do swojej sypialni, otworzyła szafę i rozpoczęła poszukiwania. Minęło jeszcze 15 minut aż w końcu udało mi się wybrać ten zestaw. Poszłam do pokoju Spence, żeby zobaczyć czy ona też już coś znalazła. Zastałam ją stojącą przed lustrem w, jeśli dobrze myślę, znalezionych ubraniach. Miała na sobie śliczny i dobrze dobrany zestaw.
-Wyglądasz pięknie.-powiedziałam-I już nic nie poprawiaj!-dodałam, widząc grymas na jej twarzy.
-Dobrze, dobrze tylko nie bij!-zażartowała i odwróciła się w moją stronę.
-No, no. Ty też jesteś niczego sobie. Jeszcze tylko zakryjesz te wory pod oczami i będzie cud miód.-zaśmiała się.
-I to mówi ta, która ma kołtuny większe niż własna głowa!- obydwie zaczęłyśmy niemal płakać ze śmiechu. Śmiejąc się poszłyśmy do łazienki, żeby się umalować. Faktycznie, kiedy stanęłam przed lustrem o mało co nie padłam z przerażenia. Wyglądałam okropnie, ale miałam nadzieję, że tona kosmetyków mi pomoże. Malowałyśmy się jakieś 20 minut, aż w końcu byłyśmy gotowe. Było około 18 więc zbierałyśmy się do wyjścia, bo nie chciało nam się zamawiać taksówki i poszłyśmy na piechotę. Zamknęłam mieszkanie i razem ruszyłyśmy w stronę willi chłopaków. Londyn wyglądał slicznie o tej porze dnia, więc szło nam się przyjemnie. Gadałyśmy całą drogę, a przez większość czasu trwania rozmowy próbowałam wydusić ze Spencer co robiła wczoraj z Niallem, ale jak na złość mówiła tylko,że "było fajnie". W końcu odpuściłam i dalej szłyśmy w ciszy. Po 10 minutach zauważyłyśmy znany nam duży budynek i szybszym krokiem ruszyłyśmy w jego stronę. Po chwili byłyśmy pod drzwiami. Dreptając w miejscu z zimna, zapukałam i czekałyśmy, aż któryś z tych wariatów nam otworzy. Na szczęście po sekundzie zauważyłam, że klamka się rusza a drzwi otwierają.
-Heeeej! Czekaliśmy na was.-krzyknął uśmiechnięty Louis i uściskał nas w progu. Weszłyśmy do przedpokoju i zdjęłyśmy przemoczone buty.
-Moooooooollyyyyyyyyyy!-usłyszałam przerażająco głośny wrzask Zayna, a po chwili już leżałam na ziemi. Zobaczyłam mulata próbującego wstać z mojego brzucha.
-Muszę Ci coś pokazać! Chodź szybciej!- niecierpliwił się.
-No idę, idę. Trzeba było mnie nie wywracać, wariacie!- uśmiechnęłam się. Poszliśmy do salonu, gdzie siedziała już Spencer i rozmawiała z chłopakami. Ku mojemu ogromnemu zadowoleniu na żadnej z kanap nie siedział Harry, a gdy to zauważyłam mój uśmiech jeszcze bardziej się rozszerzył. Podążyłam za Zaynem witając się szybko z całym zespołem. Zayn zatrzymał się przy stole w jadalni i wziął z niego kawałek papieru i podał mi go. Było to zdjęcie. Przedstawiało dwójkę dzieci: dziewczynkę i chłopca, który dawał koleżance buziaka w czoło. Po chwili zorientowałam się, że to ja i Zayn. Łzy wzruszenia naleciały mi do oczu. Oparłam głowę na ramieniu przyjaciela, a on objął mnie ramieniem.
-Pamiętasz? To było na...- zaczął chłopak.
-Na grillu,  który zorganizowały nasze rodziny.. - dokończyłam za niego. Potem zaczęliśmy wspominać stare czasy, śmiejąc się przy tym do rozpuku.

*Perspektywa Spencer*

Kiedy weszłam do salonu od razu zobaczyłam blondyna, zajadającego się smakołykami stojącymi na stole. Gdy mnie zobaczył, przestał nabierać jedzenia garściami i wytarł w pośpiechu ręce w spodnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zarzuciłam moje blond włosy za ramię i usiadłam na kanapie obok Liama, na przeciwko Nialla. Widziałam, że był nieco zawstydzony i nie wiedział jak się zachować.
-Tak się za nami stęskniliście, że musieliście zaprosić nas dzisiaj?- zapytałam z uśmiechem przerywając niezręczną ciszę.
-I to jak.-mruknął irlandczyk, a reszta zaśmiała się z niego.-Yyy, chodziło mi o Zayna! No popatrzcie na nich.- powiedział i odwrócił głowę w stronę otwartej jadalni gdzie siedzieli przyjaciele.
-Tak, tak my już wiemy kto tu się za kim stęsknił-zażartował Louis. To oni już wiedzą?! O tym, że coś się wydarzyło między mną a Niallem? Te pytania męczyły mój mózg.
-A gdzie jest Harry?- zapytałam, żeby zmienić temat.
-Obrażalski dzieciak. Wyszedł gdzieś, gdy tylko usłyszał, że Mol tu będzie.-odpowiedział Liam. Pozostawiłam to bez komentarza. Byłam też bardzo ciekawa czy chłopcy wiedzieli, o tym, że Harry nie spędził ostatniej nocy samotnie.
-Przepraszam na chwilkę, skoczę do łazienki.-powiedziałam dając blondynowi bezgłośne znaki proszące, by za mną poszedł. Na szczęście Niall zrozumiał o co mi chodziło i wstał, mówiąc, że chce zabrać coś z kuchni. Szłam powoli a kiedy zeszłam chłopakom z pola widzenia, stanęłam i zaczekał na chłopaka. Zjawił się szybko i kiedy tylko mnie zobaczył... Złapał mnie rękami za uda i uniósł tak, że ja oplotłam jego biodra nogami. W takiej pozycji przyparł mnie do ściany i pocałował namiętnie. Na ten jeden moment świat przestał istnieć a mi było niesamowicie gorąco.
-Czyli jednak się stęskniłeś?- wysapałam kiedy oderwaliśmy od siebie nasze usta.
-I to jak.- odpowiedział, tak jak wcześniej w salonie. Zaśmiałam się a on uciszył mnie następnym pocałunkiem.

*Perpektywa Molly*

Po jakimś czasie śmiechów i miłych wspomnień, postanowiliśmy z Zaynem pójść do salonu, gdzie czekała reszta. O dziwo byli tam tylko Lou i Liam, którzy dobrze się bawiąc, grali na konsoli. Spencer i Niall gdzieś zniknęli. "No ja już sobie wyobrażam, co takiego robią..."- pomyślałam i zaśmiałam się w duchu. Nie czekaliśmy długo, aż na kanapie usiadła blondynka a chwilę po niej irlandczyk. Kiedy wszyscy byli obecni,  postanowiliśmy pograć w coś razem. Ja szybko wybłagałam resztę o grę taneczną, która ocenia umiejętności gracza za pomocą kamerki.  Podzieliliśmy się na drużyny i zaczęliśmy zabawę. Było śmiesznie a Zayn prawie pozabijał się próbując wykonać którąś z figur. Nagle nasze tańce przerwał jakiś dziwny dźwięk. Liam wyciszył grę i wszyscy zaczęliśmy nasłuchiwać. Brzmiało to trochę jak skrobanie w drzwi. Nagle usłyszeliśmy odgłos przekręcania klucza i zrozumieliśmy, że Harry wrócił. Usłyszeliśmy ciche pogwizdywanie a po nim głośny huk. Z szeroko otwartymi oczami czekaliśmy na to co będzie dalej. Wtedy zobaczyliśmy pijanego w trupa loczka zataczającego się po przedpokoju.
-Psszeprarzam zsa hałaz- wybełkotał patrząc na nas.- Ta podłoga jakaś taka kszyfffa się zrobiła.-burknął.
-Molly?! Molly! To ty! Wiesz, ja mam Ci dużo do powiedzenia...- zaczął.
-O nie! Znowu palnie coś głupiego.- przerwał mu Louis, łapiąc go pod ramię i ciągnąc w stronę schodów. My tylko w ciszy obserwowaliśmy całe zajście.
-Jak coś go trapi, topi smutki w alkoholu.-wyjaśnił Zayn. Nikt nie miał już ochoty na dalszą grę. Pożegnałyśmy się z zespołem i wsiadłyśmy do wcześniej zamówionej taksówki. "Dlaczego on chce ze mną rozmawiać tylko gdy jest pijany?"-pomyślałam opierając głowę o szybę.

Mam nadzieję, że się spodoba c:
Chcecie być powiadamiane o nowych rozdziałach? Zostawcie swój twitter w komentarzu pod postem <3

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 6.

"Auu, moja głowa", czyli moja pierwsza myśl tego ranka. Chyba jednak za dużo wypiłam ostatniej nocy. Ostre światło dochodzące zza okna nie pozwalało mi do końca otworzyć oczu. Walczyłam z promieniami słońca, aż wreszcie rozsunęłam zmęczone powieki. Rozejrzałam się dookoła siebie. To co zobaczyłam... byłam lekko zaszokowana. W pokoju wraz ze mną byli też El, Louis, Zayn i Liam. Wszyscy spaliśmy w jednym łóżku a wszędzie wokół był taki bałagan, jakiego w życiu nie widziałam na oczy. Po podłodze walało się pełno kubków i butelek, a w niektórych miejscach stały dziwne stosy ubrań. Przez chwilę wydawało mi się, że jeden z nich się rusza... Kurczę, chyba jeszcze nie wytrzeźwiałam do końca. Po dłuższym zastanowieniu się, postanowiłam wstać, bo usłyszałam burczenie mojego brzucha. Przeskakując przeszkody leżące na podłodze ruszyłam w stronę kuchni. Po drodze zauważyłam kilkoro imprezowiczów, którzy spali w różnych dziwnych miejscach. Jednak wyraźnie było widać, że większość gości już wróciło do domu. Przechodząc przez salon zauważyłam coś niepokojącego. Wydawało mi się... nie, to nie może być prawda. Jednak gdy podeszłam bliżej wszystko stało się jasne. Na kanapie słodko spał Harry z jakąś plastikową blondynką. Łzy naleciały mi do oczu. Byłam z nim pokłócona, ale chciałam żebyśmy dzisiaj wszystko sobie wyjaśnili. Cała chęć zgody gdzieś wyparowała po tym co właśnie zobaczyłam. Jedyne co czułam to niechęć i obrzydzenie względem niego. Zdecydowanym krokiem poszłam do kuchni, ale nagle odechciało mi się jeść. Uznałam, że jak najszybciej wrócę do domu, lecz najpierw będę musiała znaleźć Spencer. Najpierw przejrzałam cały parter, ale nigdzie jej nie było. W takim razie, zaczęłam wchodzić po schodach na górę z nadzieją, że jak najszybciej ją znajdę. Weszłam na piętro i przechadzałam się chwilę po pokojach, aż w końcu ją ujrzałam. Szeroki uśmiech zagościł na mojej twarzy, bo nie była sama. Spała przy ścianie w korytarzu w ramionach Nialla z takim samym uśmiechem jak mój. Wyglądali cudnie, aż żal mi było ją budzić. Ale mus to mus.
-Spencer - szepnęłam cicho szturchając ją w ramię.  Dziewczyna wydała z siebie cichy jęk i lekko otworzyła oczy.
-Co do cholery?- mruknęła niezadowolona, wtulając się w pierś chłopaka.
-Wiem, że ci się nie chce, ale musimy iść.- odpowiedziałam rozbawiona wyrazem jej twarzy.
-Ale dlaczegooo?- zapytała przeciągle.
-Po drodze ci opowiem.-odparłam i pociągnęłam przyjaciółkę w moją stronę. Spencer dała irlandczykowi buziaka w policzek i posłusznie podążyła za mną. Na palcach schodziłyśmy po schodach starając się nie narobić hałasu. Pełna radości, że zaraz wyjdziemy na zewnątrz zeszłam na dół. Niestety zauważyłam, że ktoś się nam przygląda. Na moje nieszczęście był to oczywiście Harry, który najwidoczniej właśnie wstał. Zmroziłam go wzrokiem i popędziłam Spence do wyjścia. Zamykając drzwi czułam na sobie jego niepewny wzrok.
-Mol, a loczek czemu się tak dziwnie gapił?- po chwili zapytała dziewczyna.
-Weź mi nawet nie mów... po tym co zobaczyłam rano nie mam ochoty nawet o nim myśleć.-powiedziałam niechętnie.
-Ale co się stało? Myślałam, że między wami okej...- Spencer była zmieszana.
-Chciałabym, żeby tak było, ale Harry najwidoczniej, zamiast się godzić, woli sypiać z jakimiś pustymi lalami.-wypowiedziałam na jednym wydechu.
-C-co?! Jaki dupek!- moja przyjaciółka była zdziwiona i wkurzona tak jak ja rano. Przytuliła mnie i dalej szłyśmy w ciszy prosto do domu. Będąc przy drzwiach, wyciągnęłam klucze z torebki i oworzyłam mieszkanie. Jedyne o czym teraz marzyłam to ciepły prysznic a po nim herbatka. Ustaliłyśmy, że najpierw ja pójdę do łazienki a w tym samym czasie Spence zrobi nam herbatę i rozpakuje swoje rzeczy. Szybko się umyłam i przebrałam w wygodny dres. Kiedy moja przyjaciółka była pod prysznicem ja porwałam mojego laptopa i zajrzałam na Twittera. Coś od razu przykuło moją uwagę. Zauważyłam tweeta Zayna o treści "Ktoś się nieźle zakopał xx" z dołączonym zdjęciem, na którym zobaczyłam Dan pomiędzy wielką ilością ubrań. Momentalnie zaczęłam się śmiać. "Czyli ten stos na prawdę się ruszał" pomyślałam. Zauważyłam też, że przybyło mi paru followersów m.in. El, Perrie, Liam, Lou, Zayn, Niall i ludzie z imprezy. No tak. Obrażalski Harry nie poszedł w ślady zespołu... Ale mało mnie to obchodziło. W dalszym ciągu byłam rozbawiona zdjęciem Dan pomiędzy bluzkami, spodniami i innymi częściami garderoby. Zamknęłam laptopa i poszłam w stronę kuchni z zamiarem przygotowania śniadania. "Hah, śniadania?" pomyślałam. No tak, było już około 13:30. Zajrzałam do lodówki, która na szczęście nie była całkiem pusta. Wyciągnęłam produkty potrzebne na zrobienie kanapek. Kiedy zaczęłam smarować masłem pierwsze trzy kromki, usłyszałam dźwięk dochodzący z komputera. Odłożyłam nóż i poszłam do salonu. Otworzyłam laptopa i spojrzałam na ekran. Zauważyłam, że dostałam prywatną wiadomość na TT. Otworzyłam ją i od razu szeroko się uśmiechnęłam.
Heeeej Molly! Szybko dzisiaj wyszłyście :(  No ale chcę zapytać czy nie chciałybyście wpaść jeszcze raz wieczorem? Tym razem tylko w odwiedziny, imprezy nie będzie ;) Zayn xx
Zaczęłam rozważać propozycję przyjaciela. Jasne, chciałabym znowu zobaczyć chłopaków, ale to znaczy, że będzie tam też Harry. Tego idioty na pewno nie chcę widzieć. Ostatecznie, krzyknęłam do Spence co o tym wszystkim myśli. Ona oczywiście od razu się zgodziła, pewnie ze względu na Nialla. W takim razie tylko odpisałam mulatowi, że będziemy o 19. Czeka nas następny ciekawy wieczór.

Hej. Jestem chora -,- czuję się jak plastikowy worek. Rozdział wydaje mi się trochę krótki, ale nie mam siły pisać dalej. CZEKAM NA KOMENTARZE, bo jest ich coraz mniej :c 

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 5.

*Perspektywa Spencer*
Siedząc już w willi rozmyślałam o całym dniu. Od dzisiaj mieszkam u mojej przyjaciółki Molly, a teraz siedzę na kanapie obok Niall'a Horan'a na imprezie One Direction. Cały czas nie wierzę w to co się dzieje. Spełniłam jedno z moich najskrytszych marzeń. I to wszystko dzięki ''dziewczynie z kawiarni''. Gdyby Molly nie odezwała się wtedy do mnie, nie byłoby mnie tu.
-Haloooo?- z zamyślenia wyrwał mnie głos blondynka.
-Sorki, zamyśliłam się...- odpowiedziałam szybko, zerkając przy tym na przyjaciółkę, która roześmiana wstawała z kanapy ciągnąc za sobą Harry'ego. Coś się między nimi kroi. Od początku imprezy, ciągle się wygłupiają i śmieją ze sobą.
-Pytałem się czy lubisz sushi!- Niall kontynuował rozmowę, gadając kompletnie od rzeczy.
-Taak, uwielbiam sushi...- odpowiedziałam trochę zaskoczona nietypowym pytaniem. Po chwili wzięła mnie nagła ochota na papierosa. Ruszyłam chwiejnym krokiem w stronę tarasu, gdzie mogłam spokojnie zaciągnąć się dymem. Grzebiąc w torebce, wyjęłam z niej paczkę cienkich Marlboro, ale za nic nie mogłam znaleźć zapalniczki. Już chciałam zrezygnować z przyjemności, kiedy zauważyłam, że w cieniu trochę dalej ode mnie stoi jakiś chłopak i też pali. Postanowiłam poprosić go o ogień. Gdy przybliżyłam się do niego zauważyłam, ze to Zayn. Nieśmiało do niego podeszłam.
-Hej, Zayn. Masz może zapalniczkę?- zapytałam cicho.
-O cześć Spence, nie zauważyłem Cię. Jasne, że mam, już Ci daję.- odpowiedział pewnie i zaczął grzebać w kieszeni. Kiedy podpalił koniec mojego papierosa, mocno się zaciągnęłam.
-A więc, ty i Mol, jesteście przyjaciółkami?- Zayn przerwał niezręczną ciszę.
-Tak, ale od bardzo niedawna...
-A jak się poznałyście?
-Molly przyszła na śniadanie do Starbucksa, w którym pracuję i po prostu do mnie zagadała. Potem opowiedziałyśmy sobie o sobie nawzajem....
-My też możemy się bliżej poznać- zadziornie powiedział. Wiedziałam, że żartował.
-Ja o tobie wiem wszystko, przecież jestem Directioner.
-W takim razie ty mi poopowiadaj o sobie.- miło się uśmiechnął. Nie mogłam mu odmówić, więc zaczęłam paplać jakieś rzeczy o mojej osobie. Zayn wyglądał na zainteresowanego.
-No to twoje życie jest dosyć bogate... a co wiesz o Mol?- zapytał.
-Pochodzi z Bradford i...-nie zdążyłam dokończyć, bo mulat momentalnie mi przerwał.
-Z Bradford?... Tak! Wiedziałem, że skądś ją znam!-wrzasnął ożywiony.
-Yyy, alee o co Ci chodzi?- byłam zdezorientowana.
-Znam Molly z dzieciństwa. Mieszkaliśmy na tej samej ulicy, ale potem ona się wyprowadziła...- był podekscytowany.
-Haha no to śmieszna historia, musisz jej jak najszybciej powiedzieć.-odpowiedziałam. Potem rzuciliśmy niedopałki fajek na ziemię i wróciliśmy do środka. Zayn to bardzo miły chłopak. Perrie ma wielkie szczęście, że z nim jest. Idąc przez tłum ludzi wreszcie doszliśmy do naszego stolika. Harry i Mol już wrócili z parkietu, trochę nieswojo się zachowywali. Wyglądali tak jakby się przed czymś powstrzymywali. Ale nieważne. Usiadłam na moim miejscu obok Niall'a i dałam znak Zayn'owi żeby wspomniał o swoim odkryciu.
-Słuchaj, Molly, czy ty mieszkałaś kiedyś na Chain St w Bradford?- zapytał z zadziornym uśmieszkiem.
-Tak, przez kilka lat, bo potem się wyprowadziłam... a skąd ty to wiesz?- Molly była zaciekawiona i wystraszona zarazem.
-Mieszkałem na tej samej ulicy i byłem twoim przyjacielem...-niepewnie odpowiedział mulat.-Nie pamiętasz mnie?-dodał.
-Och! Teraz pamiętam... Zayn! Ty byłeś moim najlepszym przyjacielem. Od początku imprezy wydawało mi się, że skądś cię znam ale nie mogłam sobie przypomnieć!-mówiąc to Molly rzuciła się na mulata w dzikim uścisku. Zayn zaczął się śmiać i odwzajemnił gest. Odruchowo popatrzyłam na Hazzę. Na jego twarzy malowała się... zazdrość? Tak, to była zazdrość. Tylko o co on jest zazdrosny?
-Może już dosyć tych czułości?-powiedział loczek zirytowanym głosem. Potem wstał i ruszył w stronę baru.
-Załatwię to.-powiedziała Mol poprawiając sukienkę. Powędrowałam za nią wzrokiem i wróciłam do rozmowy z irlandczykiem. Lubię go. Nawet bardzo.
*Perspektywa Molly*
Byłam zdumiona po tym co powiedział Zayn. Wreszcie dowiedziałam się, skąd go znałam. W przypływie emocji, dosłownie, rzuciłam się na niego, żeby go przytulić jak za starych, dobrych czasów... Ale wtedy Harry się wkurzył i odszedł od stołu. Także wstałam z krzesła i pobiegłam za nim. Hazza zatrzymał się przy barze i zamówił piwo. Zaczekałam bez słowa, aż dostanie swoje zamówienie a potem pociągnęłam go na zewnątrz.
-Harry, co Cię ugryzło?- walnęłam prosto z mostu. Cisza. Powtórzyłam pytanie.
-Najpierw się całujemy, a potem obściskujesz się z moim przyjacielem!- zaczął krzyczeć.
-Halo, halo. Nie tak prędko! Wcale się z nim nie obściskiwałam tylko po prostu przytuliłam mojego dawnego przyjaciela. Nie wiem dlaczego się tak złościsz?- wytłumaczyłam.
-Na prawdę Cię polubiłem Molly. A ty tak po prostu mnie olewasz!
-Chłopczyku, uspokój się! Nie chce mi się z tobą gadać. Poczekamy, aż wytrzeźwiejesz.-skwitowałam i weszłam do środka. Nie miałam zamiaru się nim przejmować, on nie ma prawa urządzać mi awantur! Postanowiłam dalej się bawić nie zwracając na niego uwagi. Wróciłam do stolika naszej ekipy. Grzecznie zapytałam Perrie, czy mogę porwać jej chłopaka na momencik. Ona bez problemu się zgodziła. W ten sposób ruszyłam na parkiet razem z dawnym przyjacielem.
*Perspektywa Spencer*
Gadałam z Niall'em chyba 15 minut i nadal nie brakowało nam tematu do rozmowy. Pewnie dlatego, że obydwoje byliśmy pijani, jednak to nie zmienia faktu, że było bardzo miło. W pewnej chwili Horan zaczął zdejmować koszulkę i drzeć się "Brakuje mi powietrza! Ja się duszę!". Wybuchnęłam gromkim śmiechem.
-A może lepiej wyjdziemy na dwór? Nie chcemy żebyś nam tutaj striptiz urządzał.-zaproponowałam.
-Wiem gdzie możemy się przewietrzyć...-powiedział i zadziornie się uśmiechnął, po czym wziął mnie za rękę. Zaczął prowadzić mnie w nieznanym mi kierunku. Zdziwiłam się, że zamiast iść na zewnątrz, ruszyliśmy po schodach na górę. Jednak posłusznie, nieco chwiejnym krokiem, podążałam za chłopakiem. Weszliśmy na ostatnie piętro domu i zaczęliśmy kierować się w głąb korytarza. Przy ścianie na samym końcu zauważyłam jeszcze jedne, małe, kręte schodki. Tak jak myślałam, Niall postawił nogę na pierwszym stopniu i podał mi rękę. Gdy byliśmy już prawie na górze blondyn zasłonił mi oczy. To było takie... romantyczne.Kiedy schody się skończyły poczułam na twarzy podmuch wiatru. Nagle irlandczyk zabrał ręce z moich oczu. Zobaczyłam raj. Wokół mnie rozchodziła się panorama ogromnej ilości, oświetlonych budynków. Tuż obok mnie zobaczyłam oświetlony basen. Wtedy zrozumiałam, że jesteśmy na dachu willi.
-Wow- na tyle mogłam się zdobyć.
-Prawda? Często przychodzę tu wieczorami, najczęściej biorę gitarę i cicho brzdąkam- zaśmiał się. Wtedy moja szalona strona osobowości się odezwała. Szybko zdjęłam sukienkę i szpilki i.. wskoczyłam do basenu. Popatrzyłam na Niall'a, który nie mógł przestać się śmiać.
-Smutno mi tu samej! Chodź do mnieee!- zapraszałam go.
-Hahahaha, już idę, tylko tak nie krzycz.-odpowiedział i zdjął z siebie koszulkę i spodnie. Wskakując, ochlapał mnie wodą w twarz, za co ja mu oddałam. Wtedy rozpoczęła się zacięta walka. Kotłowaliśmy się w wodzie, nie zważając na to, że byliśmy w samej bieliźnie. W końcu nieźle się zmęczyłam i wyszłam z basenu. Położyłam się na leżaku. Zauważyłam, że Horan zrobił to samo i przysunął swój leżak jak najbliżej mojego, po czym się położył. Odwrócił głowę w moją stronę a ja w jego. Popatrzyłam w jego oczy. Były jeszcze piękniejsze niż na tych wszystkich plakatach. Utonęłam w nich momentalnie, gdy nagle zauważyłam, że Niall także mi się przygląda. Zaczął przysuwać się do mnie. Moje serce zrobiło salto w mojej piersi a ja poczułam, że jest mi bardzo gorąco. Po chwili Horan złożył na moich ustach delikatny pocałunek, później nieśmiało się osunął. Ja uśmiechnęłam się do niego i złapałam go za rękę. Patrząc na jego roześmiane i cudowne oczy szybko zasnęłam.

Wróciłaaaam! Dzięki za życzenia miłej zabawy na obozie xd jakby co to było bardzo faaajnie! Byłam, na obozie tanecznym, bo tańczę już od 2 lat ;) Dziękuję też za wszystkie komentarze i cierpliwość w czekaniu na następny rozdział. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Niestety teraz rozdziały będą troszkę rzadziej, nie codziennie, bo zaczyna się szkoła :(






sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 4.

"Hurra, dzisiaj wielki dzień!"- pomyślałam budząc się w walentynkowy poranek. Zaglądnęłam przez okno na zewnątrz gdzie, o dziwo, zobaczyłam piękne słońce.  W wesołym nastroju poszłam do kuchni i nalałam sobie mleka do szklanki. Usiadłam w salonie, włączyłam telewizor i przykryłam się kocykiem. Na jednym z programów transmitowano "Poranek z gwiazdami". Chciałam przełączyć, lecz coś przykuło moją uwagę. A właściwie ktoś. Na kanapie wraz z prowadzącymi siedział cały skład One Direction. Kobieta w eleganckiej sukience zadawała chłopakom różne pytania, m.in. na temat walentynek.
Podgłośniłam regulator i wsłuchałam się w wywiad. 1D powiedzieli, że robią dzisiaj prywatną imprezę, tylko dla zaproszonych osób. "Ach, czuję się tak wyróżniona"- zażartowałam w myślach. Wyłączyłam TV, zjadłam śniadanie i poszłam się umyć i ubrać. Kiedy weszłam do pokoju usłyszałam dźwięk smsa. Odebrałam go i przeczytałam.  "Impreza na Main Street 14 o 20:00. Danielle". Peazer wreszcie napisała mi dane imprezy. Spence kończy dzisiaj o 13 więc będziemy miał dużo czasu, żeby się przyszykować. Oczywiście ten uparciuch cały czas mi nie uwierzył,  ale to nawet lepiej, bo będzie miała niezłą niespodziankę, kiedy drzwi otworzy jej np. Niall. Na zegarku widniała 12:10. Niedługo muszę wyjść po Spencer. Ustaliłyśmy, że najpierw pójdziemy do niej, żeby się ubrała, a potem do mnie, gdzie zrobię to samo. Po około 20 minutach ruszyłam do znanego mi już Starbucksa. Spencer czekała na mnie przed wejściem. Przytuliłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę domu Spencer.
-No to do kogo my w końcu idziemy na tę imprezę?- zapytała.
- No do One Direction! Przecież ci mówiłam...- odpowiedziałam nieco zbita z tropu.
-Hahah, a tak na prawdę do kogo?
Ah, no tak. Ona cały czas myśli, że kłamię.
-Nie chcesz mi wierzyć, to nie wierz.
Szłyśmy chodnikiem i zatrzymałyśmy się pod domem Spencer. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że stałyśmy właśnie pod jakimś motelem.
-No to jesteśmy...- powiedziała Spencer. Zauważyłam,  że była zmieszana.
-Jak to jesteśmy? Mieszkasz w motelu?- byłam bardzo zdziwiona.
-Chwilowo tak.- ucięła dziewczyna.
Niepewnym krokiem weszłam do środka. Wnętrze budynku było takie zimne i puste... Spencer zaprowadziła mnie do swojego pokoju.  Był urządzony bardzo ubogo i mało oryginalnie. Moja przyjaciółka, jakby nigdy nic, otworzyła szafę i zaczęła dobierać ciuchy na dzisiejszy wieczór. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby taka fajna dziewczyna mieszkała w tak okropnym miejscu. Myśl Molly, myśl!  Zaraz, przecież w moim mieszkaniu jest wolny pokój!
-Spencer, masz jakąś walizkę?- zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Yyy, mam ale po co Ci walizka?
-To nie mi jest potrzebna tylko tobie! Nie będziesz tutaj mieszkać.
-Ale...-zaczęła.
-Nie ma żadnych "ale"! Pakuj się, od dzisiaj mieszkasz u mnie.-skończyłam nie akceptując żadnego sprzeciwu z jej strony. Dziewczyna posłusznie zaczęła wkładać swoje ubrania do czerwonej walizki. Uznałśmy, że w takim razie obie przebierzemy się u mnie w domu. Widziałam, że na twarzy Spence pojawił się szeroki uśmiech. Jestem z siebie dumna!
***
Jesteśmy już gotowe. Spencer rozgościła się w swoim nowym pokoju. Ja ubrałam krótką i zwiewną, czerwoną sukienkę bez ramiączek a do niej dobrałam dodatki i czarno-czerwone szpilki. Spencer założyła taliowaną czarno-kremową sukienkę i kremowe szpilki z kokardkami na czubkach. Obydwie zrobiłyśmy sobie lekki makijaż. Była już 19, więc zamówiłyśmy sobie taksówkę, żeby punktualnie być na miejscu.
Za pięć 20 zajechałyśmy pod ogromną willę, z której dało się słyszeć głośną muzykę. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłyśmy w stronę wejścia. Przy drzwiach stał rosły mężczyzna, który najpewniej sprawdzał każdego kto próbuje wejść do środka.
-Imię i nazwisko?- powiedział grubym i ostrym głosem.
-M-molly Shepard i Spencer Pright- wydukałyśmy chórkiem.
-Ah, tak mam was na liście, zapraszam! - jego głos diametralnie się zmienił na miły i i sympatyczny. Otworzył nam drzwi a my weszłyśmy do środka.  Uderzyły w nas głośne bity muzyki. Ludzie tańczyli na parkiecie, inni stali przy barku, a jeszcze inni całowali się po kątach. Wypatrywałam w tłumie gospodarzy imprezy, bo nie mogłam się doczekać miny Spencer. Nie szukałam  długo, bo po chwili zauważyłam, że w naszą stronę kieruje się uśmiechnięty blondynek, chyba miał na imię Niall. Kiedy już podszedł do nas popatrzyłam na Spence. Jej oczy prawie wyskoczyły z orbit a jej twarz przybrała barwę buraka. Stała tak, nieruchomo, z szeroko otwartą buzią. Ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
-Witajcie dziewczęta!- krzyknął chłopak, który prawdopodobnie był już trochę wstawiony.
-Hej, jestem Molly a to jest Spencer- śmiało się przywitałam, wyręczając przy tym moją przyjaciółkę, która pewnie by się nie odezwała. Widziałam, że była w szoku.
-Jakie piękne imiona! Ja jestem Niall... i jestem Irlandczykiem- to ostatnie dodał szeptem. Był bardzo zabawny i pijany, ale to tylko mały szczegół.
-Chodźcie przedstawię was reszcie.- powiedział, przy czym stanął między nami i złapał pod ręce. Pociągnął nas w głąb pomieszczenia. Spencer nadal była w ciężkim szoku i bez jakichkolwiek emocji na twarzy szła za Niallem. Doczłapaliśmy do końca naszej wędrówki zatrzymując się przy dużym stole gdzie siedzieli pozostali członkowie zespołu, jakieś dwie dziewczyny i Danielle. Peazer wstała, żeby się ze mną przywitać a ja przedstawiłam jej Spencer.
-Kochani to są Molly i Spencer. Dziewczyny to są: Liam, Louis, Eleanor, Perrie, Zayn i Harry.- przyjrzałam się i pomachałam każdemu. Harry. On jest jeszcze przystojniejszy niż na tych wszystkich zdjęciach, które widziałam w internecie. Zauważyłam, że loczek bacznie mi się przygląda. Poczułam, że się rumienię. Harry też to zauważył, bo uśmiechnął się pod nosem. Zespół zaproponował nam, żebyśmy się dosiadły. Zobaczyłam,.że Spencer już trochę się rozluźniła, bo z uśmiechem usiadła koło Nialla. Mi pozostało miejsce obok Harry'ego, z czego się nie cieszyłam, po tym jak zobaczył jak się na niego gapię.
-Danielle mówiła, że nieźle tańczysz. Sprawdzimy to? - zapytał wyciągając rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i powiedziałam:
-Nie wiem czy jestem świetna, ale na pewno lepsza od ciebie!- krzyknęłam i zaśmiałam się.
-No to chodźmy do baru a potem sprawdzimy twoje umiejętności.-zadziornie się uśmiechnął. Wstając od stołu czułam na sobie czyjś wzrok. Zayn patrzył się na mnie tak jakby chciał mnie prześwietlić. Loczek pociągnął mnie za sobą. Szedł pierwszy, czasami odwracając się w moją stronę. Wtedy jego oczy wyglądały tak ślicznie w ciemności... i do tego te dołeczki przy rozbrajającym uśmiechu. Doszliśmy do barku i zamówiliśmy po dwa drinki na głowę. Szybko pochłonęliśmy zawartość szklanek i ruszyliśmy na parkiet. Po na prawdę mocnych mieszankach alkoholu i soku, byłam już troszkę wstawiona. DJ właśnie puścił piosenkę Mustard Pimp-Oh la la Satan, którą szczerze uwielbiałam. Zaczęłam tańczyć z Harrym. Na jego twarzy malował się podziw dla moich ruchów, ale on też nieźle sobie radził. Przez jakiś czas leciały szybkie kawałki, od których byliśmy cali mokrzy. Nagle facet za konsolą zapodał jakiś wolny kawałek.  Wszyscy wokół przytulili się do siebie i zaczęli kołysać w rytm muzyki. I właśnie w tamtym momencie procenty w naszych organizmach dały o sobie znać, bo bez żadnego zawachania, zrobiliśmy to samo.  Przykleiliśmy się do siebie tak, że nasze ciała stykały się prawie każdą cząstką. Oparłam policzek na ramueniu Hazzy a on brodę położył koło mojego ucha. W takiej pozycji zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Loczek szeptał mi do ucha, mówiąc, że jestem piękna i mu się podobam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Byliśmy pijani, to co mówił wypowiadał za niego jego nietrzeźwy umysł. Ale i tak, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nagle Harry odsunął się ode mnie. Pomyślałam, że nie chce już tańczyć z jakąś obcą i nic dla niego nieznaczącą dziewczyną. Jednak, on złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Potem przybliżył się tak, że czubek mojego nosa dotykał jego. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Wtedy Harry pocałował mnie namiętnie i agresywnie, ale zarazem delikatnie, jakby bał się, że zrobi mi krzywdę. To był najpiękniejszy moment w moim życiu! Stada motyli latały w moim brzuchu a nogi same się uginały. Kiedy niechętnie oderwaliśmy się od siebie uznałam, że powinniśmy trochę pobyć z resztą naszej ekipy. Pociągnęłam chłopaka za sobą i ruszyłam w kierunku stołu gdzie siedzieli nasi znajomi. 

Witajcie! Chcę  podziękować wszystkim, którzy komentują i czytają moje opowiadanie. Wreszcie coś się zaczęło dziać. Podoba wam się połączenie Harry&Molly czy wolelibyście, żeby była z kimś innym? Następny rozdział napiszę z perspektywy Spencer.
Co do pytania co sądzę o walentynkach? Hmmm myślę, że to święto jest trochę sztuczne i tandetne, ale kto nie chciałby dostać karteczki z napisem "Kocham Cię"? Ja bym chciała :)
Niestety wyjeżdżam jutro na obóz więc nie dodam nic w tym tygodniu, ale spróbuję coś napisać i dodać jak wrócę!
DO  ZOBACZENIA !!!

piątek, 1 lutego 2013

Urodzinki Hazzy :D

NO CHŁOPIE! już 19 lat.... ale co tam Harry jest forever young!
Curly życzę Ci fajnych panienek, szczęścia w miłości, pięknego głosu i super imprezy urodzinowej!




STO LAT !!!


Rozdział 3.

Obudziłam się o 8, bo usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Jak najszybciej wstałam, by go odebrać. Kiedy już podbiegłam do szafki, na której leżał mój  iPhone, dźwięk ucichł. Na wyświetlaczu pojawiło się powiadomienie o nieodebranym połączeniu. Szybko włączyłam spis połączeń i zobaczyłam, że dzwoniła Spencer!  Ucieszyłam się tak jak zakochana nastolatka, do której  napisał jej ukochany. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, żeby oddzwonić. Dziewczyna odebrała po trzech sygnałach.
-Hej! -  usłyszałam w słuchawce.
- No cześć... po co dzwoniłaś?- zapytałam miłym głosem.
- No wiesz, chciałam się zapytać czy nie chciałabyś dzisiaj gdzieś wyjść?  Pokazałabym Ci Londyn.
-Jasne!  Byłoby miło... O której mam być gotowa?
-Ja kończę pracę o 16 więc możesz przyjść po mnie do Starbucksa.
-Okej, nie ma sprawy. Będę punktualnie! - zaśmiałam się.
- No to do zobaczenia!
- Papaaa.
Zerknęłam na zegarek, była 9:30. Ruszyłam do kuchni i zrobiłam sobie jajecznicę. Wzięłam do ręki talerz z jedzeniem i poszłam do salonu. Wskoczyłam na kanapę i chwyciłam za pilot. Włączyłam telewizor i trafiłam na reklamę prezentów walentynkowych. No tak, dzisiaj 13 lutego. Walentynek specjalnie nie obchodzę. No niestety nie mam już nikogo, komu mogłabym wysłać walentynkę albo podarować misia. Na samo wspomnienie Jimmy'ego łzy cisną mi się do oczu. Ale nie, szkoda moich myśli na tego dupka. Do 16 miałam jeszcze sporo czasu, więc postanowiłam wyjść na mały spacer. Poszłam do łazienki, zrobiłam sobie mocny makijaż.  Ubrałam się w miętowe rurki,  t-shirt, skórzaną kurtkę i kozaki na koturnie. Wyszłam z mieszkania i ruszyłam w stronę centrum miasta. Londyn jest ładnym miejscem, tylko nieco pochmurnym, szczególnie o tej porze roku. Szłam ulicą i nagle zobaczyłam szyld, mówiący o znajdującej się w budynku, szkole tańca. Pomyślałam, że nie zaszkodzi zapisać się na zajęcia. Przecież kocham tańczyć. Przed owym budynkiem zebrała się grupa dziewczyn z aparatami w rękach. Nie wiedziałam o co chodzi, więc ominęłam skupowisko i weszłam do środka. W recepcji zapytałam, czy można zapisać się na jakieś zajęcia. Miła kobieta siedząca za ladą powiedziała, żebym weszła na salę i zaczekała tam na instruktorkę którejś z grup. Posłusznie poczłapałam do lustrzanego pomieszczenia i cierpliwie czekałam na ową tancerkę. Po kilkunastu minutach do sali weszła ładna dziewczyna, o mocno kręconych, brązowych włosach i ciemnej karnacji.
-Hej.- nieśmiało się odezwałam. Po chwili zorientowałam się, że to ona była w centrum zainteresowania grupki dziewczyn, którą widziałam przed wejściem.
-No cześć...- odpowiedziała lekko zdziwiona moją obecnością.
-Nazywam się Molly Shepard i chciałabym się zapisać na jakieś zajęcia taneczne.
-Aha. Ja jestem Danielle Peazer i jestem tutaj odpowiedzialna za nowe osoby.- odpowiedziała i miło się uśmiechnęła.  Podałyśmy sobie dłonie.
-No to może pokażesz mi co potrafisz?- dodała. Zamurowało mnie. Miałam tak nagle zacząć tańczyć przed dopiero poznaną osobą? No ale z drugiej strony szkoda byłoby zaprzepaścić szansę na pracę z prawdopodobnie świetnymi tancerzami.
Po dłuższym zastanowieniu, zgodziłam się. Zdjęłam kurtkę i czekałam aż Danielle włączy muzykę. Z głośników popłynęła rytmiczna melodia a ja zaczęłam improwizować. Wczułam się w muzykę i poniosłam całkowicie. Kiedy dźwięki ucichły zatrzymałam się i popatrzyłam na Peazer.
-Wow.-powiedziała.
-Podobało Ci się?- zapytałam podekscytowana.
-Dziewczyno, ty masz talent! Nie ma innej opcji- zapisujesz się do nas bez gadania- powiedziała i podbiegła, żeby mnie uściskać. Byłam bardzo szczęśliwa! Zaczynam naukę w świetnej szkole tańca! Zaczęłam ubierać kurtkę i ruszyłam w kierunku recepcji.
-Molly, czekaj!- zawołała za mną Dan- masz jakieś plany na jutrzejszy wieczór?-zapytała.
-Hmm raczej nie. A o co chodzi?
-Mój chłopak Liam wraz ze swoimi przyjaciółmi robią jutro mega imprezę walentynkową. Może chciałabyś przyjść?
-Jasne! A mogłabym zabrać koleżankę?- zapytałam podekscytowana.
-Spoko, im więcej osób tym lepiej. Szczególnie jeśli to dziewczyna, chłopcy będą przeszczęśliwi.- zadziornie się uśmiechnęła.
-No to super. Będziemy na pewno!
-Okej tylko zostaw swój numer telefonu w recepcji, żebym mogła podesłać Ci adres imprezy.
-Jasne, nie ma sprawy. Dzięki, miło było cię poznać!
-Nawzajem,  do zobaczyska!
Z wielkim "bananem" na twarzy ruszyłam w stronę domu. Było dopiero około 13 więc zdążę jeszcze wziąć szybki prysznic. Powolnym  krokiem doszłam do mojego mieszkania i od razu ruszyłam do łazienki. Po umyciu się postanowiłam poszperać w internecie jakichś informacji na temat Danielle. Skoro była tak oblegana przez fanki, musiała być sławna. Może wygrała You Can Dance?  Tak więc szybko włączyłam laptopa i wstukałam w wyszukiwarkę "Danielle Peazer ". Wyskoczyło mi kilka artykułów o niej i jej chłopaku. Kliknęłam w pierwszy z nich "Liam Payne i Danielle Peazer". Zaczęłam czytać: "Liam Payne, członek zespołu One Direction, od jakiegoś czasu spotyka się z tancerką-Danielle Peazer". Zaraz,zaraz... ONE DIRECTION?  Przecież to jest ten zespół,który tak ubóstwia Spencer! Skoro idę na imprezę do Liama i jego przyjaciół, to znaczy, że idę na imprezę do ONE DIRECTION? O mój Boże, Spencer nie uwierzy, że już jutro spotka swoich idoli! Ale się zdziwi... Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że jest już 15. Byłam bardzo głodna, więc wyjęłam z zamrażarki jakąś zapiekankę i wstawiłam ją do piekarnika. Podczas gdy mój posiłek odgrzewał się w piecyku zaczęłam szukać jakichś faktów o 1D. Dowiedziałam się, że:  najstarszy z zespołu ma na imię Louis i kocha marchewki, jest też Liam-chłopak Dan, który panicznie boi się łyżek, następny to Niall, jako jedyny w zespole jest irlandczykiem, ma farbowane na blond włosy i piękne niebieskie oczy, najmłodszy w  One Direction jest Harry, który jest w moim wieku, ma charakterystyczne loczki i słodkie dołeczki  w policzkach, muszę przyznać, że mi się spodobał, na koniec został Zayn, jest bardzo przystojnym i męskim mulatem. Tego ostatniego skądś kojarzę ale nie wiem skąd. Na pewno nie z plakatów, wydaje mi się jakbym go już kiedyś widziała, znała... Zamknęłam laptopa i poszłam wyjąć zapiekankę z piekarnika. Zjadłam prawie całą w 10 minut. Była wtedy 15:35 więc uznałam,że czas już zbierać się do wyjścia. Po około 5 minutach zamknęłam drzwi wychodząc z domu. Pokierowałam się w stronę Starbucksa. Na miejscu byłam za pięć czwarta, więc na chwilę weszłam do środka. Zaczekałam, a po kilku minutach podeszła do mnie uśmiechnięta Spencer. Przywitałam się z nią i wyszłyśmy razem na ulice Londynu. Nie mogłam się doczekać, żeby jej powiedzieć, że idziemy na imprezę do najsłynniejszego boysbandu na świecie.  Po  drodze rozmawiałyśmy na miliony tematów. Po jakimś czasie przysiadłyśmy na małej ławce. Uznałam, że powinnam jej teraz powiedzieć o mojej nowinie.
-Spencer, mam dla ciebie niespodziankę...-zaczęłam powoli.
-Na prawdę?  Jaką?- spytała zaciekawiona. Zaczęłam jej opowiadać o tym, jak  poznałam Danielle.
-...no i ona zaprosiła mnie na imprezę swojego chłopaka. A ty na pewno wiesz KTO jest jej chłopakiem. Powiedziała,że mogę cię zabrać. Więc moją niespodzianką jest to, że jutro IDZIEMY NA IMPREZĘ DO 1D !!!- skończyłam i czekałam na jej reakcję.
Tak jak przypuszczałam, zaczęła się śmiać i po prostu mi nie uwierzyła. Próbowałam ją przekonać, ale mi się nie udało. No cóż, nie to nie. Chcę tylko zobaczyć jej minę gdy wszystko co mówiłam okaże się prawdziwe.




JESTEM SMUTNA :C przestaliście w ogóle komentować :c nikt tego nie czyta! nie wiem czy mam pisać dalej czy nie? napiszcie w komentarzu czy czytacie! dla was to jest minutka a znaczy tyle dla mnie...
CZYTASZ=KOMENTUJESZ