poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 8.

Rano obudziłam się w okropnym humorze, przez to jak wczoraj zachowywał się Harry. Miałam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie lepszy. Wstałam z łóżka z grymasem na twarzy i odsłoniłam zasłony. Za oknem świeciło piękne słońce, ale nawet to nie poprawiło mojego nastroju. Szybko chwyciłam w rękę iPhone'a, który leżał nieopodal na szafce. Od razu zauważyłam, że mam milion pięćset sto dziewięćset nieodebranych połączeń od Zayna i kilka od reszty chłopaków. No tak, wczoraj wyszłyśmy z domu 1D tak na prawdę się nie żegnając, mówiąc jedynie ciche "pa", co nie było zbyt miłe. Uznałam, że później zadzwonię do Malika i przeproszę za moje zachowanie. Po przejrzeniu skrzynki odbiorczej mojego telefonu, ubrałam na stopy ciepłe skarpetki i na palcach ruszyłam w stronę kuchni. Byłam pewna, że o ósmej rano Spence jeszcze śpi i miałam rację. Cisza panująca w mieszkaniu dosłownie dudniła mi w uszach. Pomyślałam, że zaraz zwariuję jeśli nie usłyszę chociażby dźwięku mikrofalówki. Więc jak najszybciej poszłam do salonu i włączyłam telewizję. "Od razu lepiej."- pomyślałam. Nienawidziłam ciszy, bo strasznie mnie krępowała i irytowała. Przygotowując składniki potrzebne do śniadania, myślałam czym mogłabym się dzisiaj zająć. Jak na razie mam dość moich nowych znajomych, nawet Zayna. Potrzebowałam wytchnienia. Olśniło mnie. Postanowiłam, że pójdę dzisiaj na pierwsze zajęcia do Dan. Kiedy trochę się poruszam będę miała czas pomyśleć nad tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dni. Taniec zawsze pomagał mi w podejmowaniu różnych decyzji, albo po prostu odłączeniu się od świata i reszty rzeczywistości.  Z zamyślenia wyrwał mnie dziwny zapach. Popatrzyłam na patelnię. "Kurwa, moje omlety!" - wyrwało mi się.
-Oj, ktoś tu dzisiaj nie w humorze...-usłyszałam kpiący głos mojej przyjaciółki.
-Co od razu nie w humorze! Po prostu mi się omlety przypaliły.-zaczęłam wymyślać, żeby zatuszować faktyczny stan mojego nastroju.
-Mnie nie musisz okłamywać. Na twoim miejscu to bym dzisiaj pewnie z łóżka nie wstała.
-Mhm.-odburknęłam podążając wzrokiem za dziewczyną kierującą się do salonu. Potem kontynuowałam ratowanie omletów z opresji.

*Perspektywa Spencer*

Obudziłam się słysząc odgłosy dobiegające z telewizora. Sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina. Była 8:35 a oprócz tego zauważyłam że mam dużo nieodebranych połączeń. Oczywiście od Niallerka. Był tam też jeden sms, wysłany wczoraj wieczorem. "Dobranoc kotku : *  może byśmy gdzieś jutro wyskoczyli? Pokazałbym ci co nieco... :P ". Czytając zaczęłam się cicho śmiać. Haha, to ostatnie zdanie... czułam w nim pewien podtekst. Z uśmiechem na twarzy wstałam i otworzyłam drzwi. Od progu poczułam zapach z kuchni, ale nie był on zbyt piękny. Nagle usłyszałam bluzgi i zauważyłam Molly desperacko wymachującą łopatką do naleśników. Tak przypuszczałam, że jej dzień nie będzie wesoły i pełen uśmiechu. Ja na jej miejscu... nie wiedziałabym jak się zachować. Z jednej strony chciałabym go zabić a z drugiej, jeśli naprawdę by mi się podobał próbowałabym odzyskać dobry kontakt. W kuchni, chwilę poprzekomarzałam się z przyjaciółką a potem poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i zaczęłam skakać po kanałach. W telewizji jak zwykle nie było nic ciekawego, ale udawałam, że ją oglądam. Przez chwilę przyglądałam się Mol. Na jej twarzy malował się smutek i ból. Chciałabym ją pocieszyć, ale nie dopuszczała do siebie nikogo do pomocy. Może powinnam porozmawiać z Harrym? Nie, to bez sensu. Ale właściwie może gdybym mu "delikatnie" wytłumaczyła, że nie ma prawa się tak odnosić w stosunku do Molly, coś by trafiło do jego pięknej, gwiazdorskiej główki.
-Pójdę dzisiaj na trening do Dan. Muszę odreagować, więc masz cały dzień dla siebie...-krzyknęła Mol z kuchni- no i dla Nialla oczywiście.- dodała po czym usłyszałam gromki śmiech. Też uniosłam lekko kąciki ust. Ach ten irlandczyk... Całkowicie zawrócił mi w głowie. Nie chcę jeszcze mówić o zakochaniu, bo znamy się jakieś dwa dni. Właściwie to on mnie tyle zna, bo ja jako Directioner wiem o nim prawie wszystko. Swoją drogą nigdy bym nie przypuszczała, że Niall Horan będzie mnie całował i pisał słodkie smsy na dobranoc. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i poszłam pomóc Molly przy śniadaniu. Śmiałyśmy się, ale nie tak jak zwylke. Moja przyjaciółka była przygaszona i cicha. Ale rozumiałam ją doskonale. Może moja mała rozmowa z loczkiem coś da? Po zjedzonym posiłku pobiegłam do pokoju i wykręciłam w telefonie numer do Horana.
-Heloł?- usłyszałam roześmiany głos Niallera.
-No hej kochanie.- odpowiedziałam miło.
-Sugar, tyrytytyty, oh honey honey tyrytytyty...-zaczął śpiewać jakąś starą piosenkę.
-Niall, skup się!- krzyknęłam głośno się śmiejąc.
-No słucham szefie.
-Przyjmuję twoją wczorajszą propozycję, więc przyjdę po ciebie do waszego domu, bo muszę jeszcze porozmawiać z Harrym.
-Z Harrym? A do czego ci Hazza potrzebny?
-Nie twoja sprawa...- odpowiedziałam zadziornie.
-No dobra. To o której będziesz?- spojrzałam na zegarek.
-Około 13:00 wyjdę z domu.
-Okej, czekam NIECIERPLIWIE!- podkreślił ostatnie słowo.
-Buziaki, papa.-pożegnałam się i nacisnęłam czerwoną słuchawkę.

*Perspektywa Molly*

Po śniadaniu poszłam do sypialni i złapałam za telefon. Zza ściany słyszałam wesoły śmiech Spencer, która, z tego co zrozumiałam, rozmawiała z Niallem. Ta to ma szczęście. Romans ze swoim idolem, kto o tym nie marzy? A może to nie jest tylko krótka rozrywka? Może zrodzi się coś więcej? Przerwałam swoje przemyślenia, by napisać sms do Danielle. "Mogłabym dzisiaj zawitać na salę? Muszę odreagować. Molly xx"- wystukałam szybko i czekałam na odpowiedź, którą otrzymałam zadziwiająco szybko. "Jasne, wpadaj kiedy chcesz. Drzwi zawsze otwarte ;)"- czytając mimowolnie się uśmiechnęłam, po czym wstałam postanawiając iść do łazienki. Po kilku minutach byłam pod prysznicem, pozwalając ciepłym strugom wody swobodnie spływać po moim ciele. Stałam tak myśląc o Harrym. Zaraz, o Harrym?! Kurwa, o czym ja myślę. Szybko pokręciłam głową wierząc, że dzięki temu wylecą z niej te bezsensowne bzdury.  Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Poszłam do pokoju i zaczęłam się ubierać. Kiedy byłam gotowa skierowałam się do sypialni Spence.
-Słuchaj, ja za chwilę wychodzę.- zaczęłam rozmowę siadając na jej łóżku.
-Okej, ja dzisiaj mam wolne na szczęście.- odwróciła twarz od monitora, w który dotychczas się wpatrywała.
-No to co zamierzasz robić cały dzień?- miałam nadzieję, że szczerze mi odpowie. Wiedziałam, że wybiera się gdzieś z blondynkiem.- Wychodzisz gdzieś później?- dodałam.
-Yyy.. no.. tak.. no wychodzę.- zarumieniła się lekko, przez co zachichotałam.
-Ja nawet wiem z kim się wybierasz.- powiedziałam i zadziornie się uśmiechnęłam.
-No weź przestań, to nic poważnego.
-Jeszcze zobaczymy.- podsumowałam kierując się do drzwi. Wyszłam z pokoju i poszłam założyć buty. Po chwili szłam już chodnikiem w stronę szkoły tańca. Po piętnastu minutach stałam przed wejściem. Otworzyłam ciężkie, drewniane drzwi i weszłam do środka. Od razu skierowałam się do sali, w której poznałam Dan. Ku mojej uciesze dzisiaj też tam była, słuchając muzyki z laptopa i wymyślając jakiś układ.
-Hej Danielle, gdzie mogę się przebrać?
-O, Molly! Hej, zaraz zaprowadzę cię do szatni.- odpowiedziała ściskając mnie mocno. Poszłyśmy razem do małego pomieszczenia z kilkoma wieszakami na ścianach i ławeczką. Dan wyszła a ja szybko założyłam legginsy i koszulkę na ramiączkach. Wróciłam na salę z butelką wody w dłoni.
-No to masz do dyspozycji cały sprzęt. Jest tu wi-fi więc możesz puścić jakąś konkretną piosenkę z YouTube. Ja muszę wyjść na trochę, nikt nie będzie ci przeszkadzał.- Dan zatkała mnie długim słowotokiem i wyszła, starannie zamykając za sobą drzwi. Odłożyłam butelkę na ziemię, przygasiłam światła i podeszłam do komputera. Włączyłam piosenkę Florence and The Machine- Cosmic Love. Bez jakiejkolwiek rozgrzewki zaczęłam improwizować. Czułam się tak lekko, jakby cały świat, wszystkie problemy, cały ból po prostu  zniknęły. I tak zamknęłam się w moim ruchu, postanawiając zostać tu cały dzień.

*Perspektywa Spencer*

Po tym jak Molly wyszła z mieszkania, ja też zaczęłam się szykować. Byłam jakoś dziwnie... zestresowana? W głowie układałam sobie moją inteligentną przemowę, którą zamierzałam wygłosić Harry'emu. Byłam ciekawa jak zareaguje na moje słowa. Weźmie je do serca, czy wyśmieje mnie i będzie miał je w swojej sławnej dupie? Myślałam o tym, aż skończyłam malować drugie oko. Wtedy popatrzyłam na zegarek, który wskazywał 12:45. Tak więc punktualnie o 13:00 wyszłam z mieszkania zamykając je kluczami, które już zdążyła dorobić moja przyjaciółka. Szłam powolnym krokiem próbując zyskać na czasie. Śmiałam się w duchu, bo sama prosiłam się o tę rozmowę a tak bardzo się jej boję. Nagle już byłam pod domem chłopaków. Przygładziłam pomarszczony płaszczyk i poprawiłam włosy, po czym zadzwoniłam do drzwi. Swoją drogą dziwiłam się, że 1D nie mają pod drzwiami żadnego ochroniarza. Moje, jakże inteligentne, przemyślenia przerwał odgłos otwierania drzwi. Wychyliłam się nieco i ujrzałam uśmiechniętą twarz Liama. Nie myśląc zbyt wiele rzuciłam się mu na szyję, na co on jedynie mnie mocno przytulił. Tak bardzo się za nimi stęskniłam a nie widziałam ich tylko kilka godzin.
-Ej a my to co?!- usłyszałam chór głosów zbliżający się w moją stronę. Po chwili poczułam jedynie  ucisk w płucach, przez co ledwo łapałam oddech. Rozejrzałam się dookoła. Każdy, tak Harry też, tulił mnie ze wszystkich stron.
-Też was kocham ale puśćcie już, proszę.- wydyszałam ciężko. Chłopcy momentalnie odsunęli się z grupowego uścisku.
-Miło was znowu widzieć.- powiedziałam zdejmując kurtkę.
-Ciebie też! A Molly gdzieś zgubiłaś?- zapytał Louis.
-Yyy nie. Ona po prostu ma dzisiaj ciężki dzień. Poszła potańczyć.- mówiąc drugie zdanie posłałam Hazzie wymowne spojrzenie, na które on jedynie odwrócił wzrok.
-Myślałem, że zadzwoni czy coś...-powiedział Zayn ze smutkiem w oczach. Zrobiło mi się go żal. Wiedziałam, że Mol miała dziś dużo na głowie i zapomniała zadzwonić. Zdjęłam buty i razem z całą piątką poszłam do salonu. Niall z błyskiem w oczach i wielkim uśmiechem na twarzy, cały czas mi się przyglądał. Ja sama ledwo się powstrzymywałam, żeby nie rzucić się na Horana, bo strasznie mnie pociągał. Po nim też było widać, że wszystkie mięśnie ma napięte i tylko czeka, żeby wyjść z domu. Uśmiechnęłam się widząc jak na niego działam. Usiedliśmy na kanapach i zaczęliśmy się wygłupiać. Każdy się śmiał i ogólnie było bardzo miło. Po jakimś czasie Harry wstał oznajmiając, że idzie do swojego pokoju. Uznałam, że przyszedł czas na naszą romowę. Przepraszając resztę wstałam i pokierowałam się w tym samym kierunku co Harold. Czułam na sobie wwiercające się we mnie spojrzenia, ale udałam, że wszystko jest okej. Weszłam po schodach i zatrzymałam się pod odpowiednimi drzwiami. Odetchnęłam głeboko kilka razy i wytarłam spocone dłonie  o spodnie. Denerwowałam się bardziej niż przed rozmową o pracę. Wreszcie zapukałam. Po chwili usłyszałam ciche "proszę". Nieśmiało uchyliłam drzwi i wśliznęłam się do środka. Na twarzy loczka malowało się zdziwienie, strach, gniew i miliard innych emocji, które były dla mnie niezrozumiałe w tej sytuacji. Harry siedział na łóżku opierając łokcie na kolanach i czekał na jakiś ruch z mojej strony. Usiadłam obok niego wyłamując sobie palce. Zaczęłam patrzeć na Hazzę myśląc jak mam zacząć rozmowę. Widziałam, że domyśla się, że nie przyszłam tu tylko posiedzieć.
-Co cię tu sprowadza?- zaczął nawet na mnie nie patrząc. Parsknęłam pod nosem. Zachowywał się chamsko w stosunku do mnie, kiedy powinno być całkiem odwrotnie. Wtedy chłopak wbił we mnie swoje niesamowicie zielone oczy.
-I ty się jeszcze pytasz?- podniosłam głos. Harry zrobił zdziwioną minę.-Dobra zróbmy tak: ja mówię, ty słuchasz i nie przerywasz. Jak skończę będziesz mógł się odezwać. Jasne?
-Jak słońce.- powiedział z ironią.
-Zawsze uważałam cię za rozważnego, mądrego faceta. We  wszystkich wywiadach, wypowiedziach, nawet na koncertach, w twoich słowach dało się słyszeć inteligencję. Nawet nie wiesz jak bardzo dumna byłam, że moim idolom nie odwala, tak jak innym. I co? Wszystko okazało się jakąś jedną wielką ściemą. Nie ma w tobie nic z tych cech, które wcześniej widziałam. Ja nawet nie mogę sobie wyobrazić ci się dzieje w tej twojej pustej głowie. Każdą dziewczynę traktujesz tak jak Molly?! Powinieneś szanować to, że kochają się w tobie miliony dziewczyn, że każda dałaby wszystko, żeby spędzić z tobą choć chwilę.-chłopak poprawił grzywkę.-Pewnie po prostu uważasz, że możesz mieć każdą i jak jedną dziewczynę tak potraktujesz, to nie będzie miało większego znaczenia, bo są kolejne. A pomyślałeś, że ona ma uczucia? Że ma dobre i wrażliwe serce? Że jest warta więcej niż jakaś blond-dziwka? Dlaczego w ogóle dawałeś jej jakąś nadzieję, skoro i tak miałeś zamiar ją tak potraktować?! Jesteś jakimś tępym chujem!-z przypływu emocji było mi gorąco, a mój głos drżał- i kolejne pytanie- czy ty coś do niej czułeś? Kiedykolwiek? I czy masz zamiar ją przeprosić?  Poprawić wasze relacje? No słucham! Mów!-wrzasnęłam i zaczęłam głośno oddychać. Chłopak miał głowę schowaną w dłoniach a jego plecy unosiły się i opadały w szybkim tempie. Wtedy wreszcie odwrócił głowę w moją stronę. Jego twarz była cała czerwona a oczy zapuchnięte. Jezu, czy on płakał przez ten cały czas? Przez krótki moment moje serce ogarnął żal, ale szybko zmienił się w nienawiść i niechęć. Czekałam aż zapłakany Styles coś z siebie wydusi.
-Dz-dziękuję.
Zatkało mnie? Co on właśnie powiedział? Co to znaczy? Że przejął się moimi słowami?
-Słucham?- odpowiedziałam ze zdziwieniem.
-Właśnie, dzięki tobie, uświadomiłem sobie, jakim beznadziejnym człowiekiem jestem.
-Yyy no okeej, ale masz zamiar odpowiedzieć na moje pytania co do Molly?- byłam zdezorientowana.
-Jezu, ja nie wiem co się ze mną działo przez ostatnie kilka dni. Nie mam pojęcia, dlaczego zrobiłem awanturę Mol, nie będę się usprawiedliwiał alkoholem. Nie wiem, dlaczego obudziłem się w salonie koło tej dziewczyny. Ale ja się z nią nie przespałem, przysięgam!
-To inaczej wyglądało. A poza tym, nie chodzi przecież tylko o tę sytuację.
-Wiem. Uwierz mi, po imprezie czułem się beznadziejnie. Miałem ochotę coś sobie zrobić, żeby już nikogo nie krzywdzić.  Dlatego, codziennie wychodziłem na miasto i siedziałem sam przy barze wlewając w siebie litry alkoholu. Ja nie mogłem normalnie żyć. Ja... j-ja nie mogłem żyć bez niej. Ja się chyba zakochałem. Nie wiedziałem jak mam ją p-przeprosić.- skończył i zaniósł się płaczem. W tamtym momencie odezwała się dobra strona mnie. Może to dziwne, ale rozumiałam go. Widziałam ten szczery ból w jego pięknych, zapuchniętych oczach. Przysunęłam się do niego i delikatnie objęłam, szepcząc żeby się uspokoił. Kiedy wreszcie szloch ustał postanowiłam się odezwać.
-Słuchaj, Harry. Ja cię naprawdę lubię. Wiem teraz, że nie jesteś wcale taki jak myślałam od imprezy. Jesteś taki jak w tych wywiadach, o których mówiłam. Tylko nieźle się wkopałeś. Będziesz musiał włożyć dużo roboty, w to, żeby odbudować wasze relacje. Ale nie bój się, pomogę.-uśmiechnęłam się i poczochrałam jego loki. Przytuliłam go mocno jeszcze raz i zaczęłam kierować się do wyjścia.
-Spence.
-Tak?
-Dziękuję, za wszystko.
-Nie ma sprawy.-puściłam mu oczko.
-Ale nie mów chłopakom, że tak się rozkleiłem. Nie mogę wyjść na mięczaka.-uśmiechnął się pokazując swoje dołeczki.
-Haha, no dobrze może nie powiem.-odparłam i zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam po schodach i weszłam do salonu.
-Załatwiłam, co miałam załatwić. Niall, idziemy?- popatrzyłam na blondyna, który wpatrywał się we mnie z otwartą buzią.
-Jak to idziecie? Sami? Nie zabieracie nas?- westchnął Lou.
-Tym razem nie, sorry Louis.-powiedziałam miło się do niego uśmiechając. Wzięłam irlandczyka za rękę i pociągnęłam w stronę przedpokoju. Kiedy zauważyłam, że chłopak chce coś powiedzieć, zamknęłam jego usta skromnym, ale cudownym pocałunkiem. Z trudem oderwaliśmy się od siebie i trzymając się za ręcę, śmiejąc się głośno otworzyliśmy drzwi i ruszyliśmy przed siebie.

PRZEEEPRAAASZAAAM!!!
jest mi mega przykro, że rozdział tak późno, ale miałam w tym tygodniu siedem sprawdzianów i nie miałam czasu na napisanie. Obiecuję, że next będzie dość szybko. Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. DESPERACKO BŁAGAM O KOMENTARZE! CZYTASZ=KOMENTUJESZ PROSZĘĘĘ!

6 komentarzy:

  1. Oh my God! o.O
    Jak już ci wcześniej mówiłam jestem team Harry i właśnie tym oto rozdziałem mnie powaliłaś KROPKA :D
    Tak mi się jakoś szkoda go zrobiło...
    I oczywiście, że rozdział się podoba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. [spam]
    "Cisza. Zupełna cisza.[...] w tym samym momencie w ręce obracając ołowianego żołnierzyka. Milczał, tak jak głosy, które po raz pierwszy od dłuższego czasu nie dawały mi się we znaki. One były ze mną zawsze. Czasem stłumione, jednak ciągle gdzieś tam były. Teraz zniknęły. W magiczny sposób dawały mi choć przez moment poczuć się jak normalny człowiek."
    zapraszam na nowy rozdział na blogu http://sick-mad-sad.blogspot.com/ który pojawił się z perspektywy chorującego na schizofrenie Louisa. Zachęcam do wyrażenia szczerej opini na jego temat.
    Pozdrawiam i przepraszam za spam
    Elle ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny dzido :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Supper <3
    ~Lover

    OdpowiedzUsuń
  5. świetnie piszesz, mam nadzieje że skończysz książkę, bo jak na razie jest cudowna :)
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń