sobota, 2 lutego 2013

Rozdział 4.

"Hurra, dzisiaj wielki dzień!"- pomyślałam budząc się w walentynkowy poranek. Zaglądnęłam przez okno na zewnątrz gdzie, o dziwo, zobaczyłam piękne słońce.  W wesołym nastroju poszłam do kuchni i nalałam sobie mleka do szklanki. Usiadłam w salonie, włączyłam telewizor i przykryłam się kocykiem. Na jednym z programów transmitowano "Poranek z gwiazdami". Chciałam przełączyć, lecz coś przykuło moją uwagę. A właściwie ktoś. Na kanapie wraz z prowadzącymi siedział cały skład One Direction. Kobieta w eleganckiej sukience zadawała chłopakom różne pytania, m.in. na temat walentynek.
Podgłośniłam regulator i wsłuchałam się w wywiad. 1D powiedzieli, że robią dzisiaj prywatną imprezę, tylko dla zaproszonych osób. "Ach, czuję się tak wyróżniona"- zażartowałam w myślach. Wyłączyłam TV, zjadłam śniadanie i poszłam się umyć i ubrać. Kiedy weszłam do pokoju usłyszałam dźwięk smsa. Odebrałam go i przeczytałam.  "Impreza na Main Street 14 o 20:00. Danielle". Peazer wreszcie napisała mi dane imprezy. Spence kończy dzisiaj o 13 więc będziemy miał dużo czasu, żeby się przyszykować. Oczywiście ten uparciuch cały czas mi nie uwierzył,  ale to nawet lepiej, bo będzie miała niezłą niespodziankę, kiedy drzwi otworzy jej np. Niall. Na zegarku widniała 12:10. Niedługo muszę wyjść po Spencer. Ustaliłyśmy, że najpierw pójdziemy do niej, żeby się ubrała, a potem do mnie, gdzie zrobię to samo. Po około 20 minutach ruszyłam do znanego mi już Starbucksa. Spencer czekała na mnie przed wejściem. Przytuliłyśmy się i ruszyłyśmy w stronę domu Spencer.
-No to do kogo my w końcu idziemy na tę imprezę?- zapytała.
- No do One Direction! Przecież ci mówiłam...- odpowiedziałam nieco zbita z tropu.
-Hahah, a tak na prawdę do kogo?
Ah, no tak. Ona cały czas myśli, że kłamię.
-Nie chcesz mi wierzyć, to nie wierz.
Szłyśmy chodnikiem i zatrzymałyśmy się pod domem Spencer. Wszystko byłoby normalne, gdyby nie to, że stałyśmy właśnie pod jakimś motelem.
-No to jesteśmy...- powiedziała Spencer. Zauważyłam,  że była zmieszana.
-Jak to jesteśmy? Mieszkasz w motelu?- byłam bardzo zdziwiona.
-Chwilowo tak.- ucięła dziewczyna.
Niepewnym krokiem weszłam do środka. Wnętrze budynku było takie zimne i puste... Spencer zaprowadziła mnie do swojego pokoju.  Był urządzony bardzo ubogo i mało oryginalnie. Moja przyjaciółka, jakby nigdy nic, otworzyła szafę i zaczęła dobierać ciuchy na dzisiejszy wieczór. Nie mogłam dopuścić do tego, żeby taka fajna dziewczyna mieszkała w tak okropnym miejscu. Myśl Molly, myśl!  Zaraz, przecież w moim mieszkaniu jest wolny pokój!
-Spencer, masz jakąś walizkę?- zapytałam z chytrym uśmieszkiem.
-Yyy, mam ale po co Ci walizka?
-To nie mi jest potrzebna tylko tobie! Nie będziesz tutaj mieszkać.
-Ale...-zaczęła.
-Nie ma żadnych "ale"! Pakuj się, od dzisiaj mieszkasz u mnie.-skończyłam nie akceptując żadnego sprzeciwu z jej strony. Dziewczyna posłusznie zaczęła wkładać swoje ubrania do czerwonej walizki. Uznałśmy, że w takim razie obie przebierzemy się u mnie w domu. Widziałam, że na twarzy Spence pojawił się szeroki uśmiech. Jestem z siebie dumna!
***
Jesteśmy już gotowe. Spencer rozgościła się w swoim nowym pokoju. Ja ubrałam krótką i zwiewną, czerwoną sukienkę bez ramiączek a do niej dobrałam dodatki i czarno-czerwone szpilki. Spencer założyła taliowaną czarno-kremową sukienkę i kremowe szpilki z kokardkami na czubkach. Obydwie zrobiłyśmy sobie lekki makijaż. Była już 19, więc zamówiłyśmy sobie taksówkę, żeby punktualnie być na miejscu.
Za pięć 20 zajechałyśmy pod ogromną willę, z której dało się słyszeć głośną muzykę. Zapłaciłam kierowcy i ruszyłyśmy w stronę wejścia. Przy drzwiach stał rosły mężczyzna, który najpewniej sprawdzał każdego kto próbuje wejść do środka.
-Imię i nazwisko?- powiedział grubym i ostrym głosem.
-M-molly Shepard i Spencer Pright- wydukałyśmy chórkiem.
-Ah, tak mam was na liście, zapraszam! - jego głos diametralnie się zmienił na miły i i sympatyczny. Otworzył nam drzwi a my weszłyśmy do środka.  Uderzyły w nas głośne bity muzyki. Ludzie tańczyli na parkiecie, inni stali przy barku, a jeszcze inni całowali się po kątach. Wypatrywałam w tłumie gospodarzy imprezy, bo nie mogłam się doczekać miny Spencer. Nie szukałam  długo, bo po chwili zauważyłam, że w naszą stronę kieruje się uśmiechnięty blondynek, chyba miał na imię Niall. Kiedy już podszedł do nas popatrzyłam na Spence. Jej oczy prawie wyskoczyły z orbit a jej twarz przybrała barwę buraka. Stała tak, nieruchomo, z szeroko otwartą buzią. Ledwo powstrzymałam się od śmiechu.
-Witajcie dziewczęta!- krzyknął chłopak, który prawdopodobnie był już trochę wstawiony.
-Hej, jestem Molly a to jest Spencer- śmiało się przywitałam, wyręczając przy tym moją przyjaciółkę, która pewnie by się nie odezwała. Widziałam, że była w szoku.
-Jakie piękne imiona! Ja jestem Niall... i jestem Irlandczykiem- to ostatnie dodał szeptem. Był bardzo zabawny i pijany, ale to tylko mały szczegół.
-Chodźcie przedstawię was reszcie.- powiedział, przy czym stanął między nami i złapał pod ręce. Pociągnął nas w głąb pomieszczenia. Spencer nadal była w ciężkim szoku i bez jakichkolwiek emocji na twarzy szła za Niallem. Doczłapaliśmy do końca naszej wędrówki zatrzymując się przy dużym stole gdzie siedzieli pozostali członkowie zespołu, jakieś dwie dziewczyny i Danielle. Peazer wstała, żeby się ze mną przywitać a ja przedstawiłam jej Spencer.
-Kochani to są Molly i Spencer. Dziewczyny to są: Liam, Louis, Eleanor, Perrie, Zayn i Harry.- przyjrzałam się i pomachałam każdemu. Harry. On jest jeszcze przystojniejszy niż na tych wszystkich zdjęciach, które widziałam w internecie. Zauważyłam, że loczek bacznie mi się przygląda. Poczułam, że się rumienię. Harry też to zauważył, bo uśmiechnął się pod nosem. Zespół zaproponował nam, żebyśmy się dosiadły. Zobaczyłam,.że Spencer już trochę się rozluźniła, bo z uśmiechem usiadła koło Nialla. Mi pozostało miejsce obok Harry'ego, z czego się nie cieszyłam, po tym jak zobaczył jak się na niego gapię.
-Danielle mówiła, że nieźle tańczysz. Sprawdzimy to? - zapytał wyciągając rękę w moją stronę. Chwyciłam ją i powiedziałam:
-Nie wiem czy jestem świetna, ale na pewno lepsza od ciebie!- krzyknęłam i zaśmiałam się.
-No to chodźmy do baru a potem sprawdzimy twoje umiejętności.-zadziornie się uśmiechnął. Wstając od stołu czułam na sobie czyjś wzrok. Zayn patrzył się na mnie tak jakby chciał mnie prześwietlić. Loczek pociągnął mnie za sobą. Szedł pierwszy, czasami odwracając się w moją stronę. Wtedy jego oczy wyglądały tak ślicznie w ciemności... i do tego te dołeczki przy rozbrajającym uśmiechu. Doszliśmy do barku i zamówiliśmy po dwa drinki na głowę. Szybko pochłonęliśmy zawartość szklanek i ruszyliśmy na parkiet. Po na prawdę mocnych mieszankach alkoholu i soku, byłam już troszkę wstawiona. DJ właśnie puścił piosenkę Mustard Pimp-Oh la la Satan, którą szczerze uwielbiałam. Zaczęłam tańczyć z Harrym. Na jego twarzy malował się podziw dla moich ruchów, ale on też nieźle sobie radził. Przez jakiś czas leciały szybkie kawałki, od których byliśmy cali mokrzy. Nagle facet za konsolą zapodał jakiś wolny kawałek.  Wszyscy wokół przytulili się do siebie i zaczęli kołysać w rytm muzyki. I właśnie w tamtym momencie procenty w naszych organizmach dały o sobie znać, bo bez żadnego zawachania, zrobiliśmy to samo.  Przykleiliśmy się do siebie tak, że nasze ciała stykały się prawie każdą cząstką. Oparłam policzek na ramueniu Hazzy a on brodę położył koło mojego ucha. W takiej pozycji zaczęliśmy kołysać się w rytm muzyki. Loczek szeptał mi do ucha, mówiąc, że jestem piękna i mu się podobam. Uśmiechnęłam się pod nosem. Byliśmy pijani, to co mówił wypowiadał za niego jego nietrzeźwy umysł. Ale i tak, chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Nagle Harry odsunął się ode mnie. Pomyślałam, że nie chce już tańczyć z jakąś obcą i nic dla niego nieznaczącą dziewczyną. Jednak, on złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Potem przybliżył się tak, że czubek mojego nosa dotykał jego. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Wtedy Harry pocałował mnie namiętnie i agresywnie, ale zarazem delikatnie, jakby bał się, że zrobi mi krzywdę. To był najpiękniejszy moment w moim życiu! Stada motyli latały w moim brzuchu a nogi same się uginały. Kiedy niechętnie oderwaliśmy się od siebie uznałam, że powinniśmy trochę pobyć z resztą naszej ekipy. Pociągnęłam chłopaka za sobą i ruszyłam w kierunku stołu gdzie siedzieli nasi znajomi. 

Witajcie! Chcę  podziękować wszystkim, którzy komentują i czytają moje opowiadanie. Wreszcie coś się zaczęło dziać. Podoba wam się połączenie Harry&Molly czy wolelibyście, żeby była z kimś innym? Następny rozdział napiszę z perspektywy Spencer.
Co do pytania co sądzę o walentynkach? Hmmm myślę, że to święto jest trochę sztuczne i tandetne, ale kto nie chciałby dostać karteczki z napisem "Kocham Cię"? Ja bym chciała :)
Niestety wyjeżdżam jutro na obóz więc nie dodam nic w tym tygodniu, ale spróbuję coś napisać i dodać jak wrócę!
DO  ZOBACZENIA !!!

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział ;)
    Nie powiem, ta impreza mnie zadziwiła - oczywiście pozytywnie.
    Baw się dobrze na obozie! :)
    [http://written-very-long-ago.blogspot.com/]
    Pozdrawiam,
    Ndege

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest Harry, jest impreza!:D Super rozdział. Życzę Ci dobrej zabawy na obozie:) Buu, nadal jest weryfikacja obrazkowa:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiem, że spam jest zły, ale czytelnicy sami się nie znajdą, bez jakiejkolwiek promocji.
    Chciałabym serdecznie zaprosić do przeczytania mojego pierwszego opowiadania o One Direction.
    http://our-tumbler-of-tea.blogspot.com/

    Pozdrawiam(i bardzo przepraszam za spam), M.

    PS w wolnej chwili z chęcią tu wrócę i przeczytam Twoje opowiadanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak romantycznie <3
    ~Lover

    OdpowiedzUsuń